Jeszcze dwa lata temu każdy, kto mierzył się z ówczesnym mistrzem Polski, podchodził do pojedynku z ogromnym respektem. Legia Warszawa była marką, a urwanie jej punktu, tudzież nawet zwycięstwo, wydawało się niemal nieosiągalne. Aktualnie legioniści nie grają nawet w europejskich pucharach, ostatni sezon zakończyli w dolnej połowie tabeli, a po trzech kolejkach zdążyli zgubić już aż 5 punktów. W którym momencie Legia zaczęła spadać z własnego tronu?
Tragiczne inwestycje
Wiecie ilu zawodników z kadry z sezonu 2017/18 znajduję się obecnie w Legii Warszawa? Całych dwóch! Jednym z nich jest Artur Jędrzejczyk, drugim natomiast Cezary Miszta, który w tamtych rozgrywkach kończył raptem 16 lat. Sezon 2018/19? Z tego okresu ostało się nam sześciu piłkarzy. Z początku kampanii 2019/20 w drużynie znajduje się obecnie aż 13 graczy, co sprawia, że bylibyśmy w stanie złożyć z tej drużyny jedenastkę. Ławka co prawda nie byłaby zbyt bogata, bo znajdowałoby się na niej dwóch bramkarzy, ale jednak… Kadra „Wojskowych” jest bardzo dynamiczna, co chwilę się zmienia. Brakuje trzonu zespołu. W takiej sytuacji ciężko oczekiwać rozwoju całej ekipy.
Życie ponad stan
Za kasę z Ligi Mistrzów baluj. Legia Warszawa miała odjechać całej lidze za pieniądze z Champions League. To miało zresztą też pomóc wszystkim klubom w Polsce. Czas mijał, lata mijały, Europa odjeżdżała, a Legii zaczęła odjeżdżać również… Ekstraklasa. Właściciele Legii postanowili zatem poczynić pewne inwestycje.
Niestety dla nich, bardzo nietrafione. Waleriane Gvilla, Marko Vesovic, Andre Martins, Domagoj Antolic, Jose Kante. Pieniądze wydane, piłkarzy brak. Co gorsza, brak również jakichkolwiek wyników. Sytuacja finansowa Legii nie jest ani trochę kolorowa, co wydaje się jeszcze dziwniejsze, gdy przypomnimy sobie, że jeszcze niedawno otrzymali niemal 100 milionów złotych za grę w LM. Nieprzemyślane transfery i ciągłe zmiany trenerów zrobiły jednak swoje.
Przyzwyczajeni do wygrywania
Legioniści wydawali się zapomnieć o tym, że spotkania same się nie wygrają. Nikt nie odda drużynie z Warszawy punktów tylko za liczbę jej tytułów czy też wysoki budżet. Brak pokory odbił się w najgorszy z możliwych sposobów, a zeszłoroczna dyspozycja na jesień sprawiła, że nawet ci „najmniejsi” nie mają dla Legii ani grama litości.
I udowodniła to już zarówno Korona Kielce, jak i Cracovia. Ta pierwsza bardzo mądrą grą zremisowała. Ta druga za to pokazała Legii jej aktualne miejsce w szeregu, dając bolesną lekcję futbolu.
Brak konsekwencji
Jeśli Legia Warszawa z taką samą łatwością walczyłaby na arenie międzynarodowej jak zmienia szkoleniowców, to naprawdę moglibyśmy mówić o europejskim hegemonie. Drużyna z Warszawy od 2016 roku może poszczycić się aż dziewięcioma trenerami. Brak ciągłości i ciągłe zmiany na na tym zapewne nie ułatwiają osiągania odpowiedniego poziomu sportowego.
I oczywiście, w międzyczasie zagrali w Lidze Mistrzów, w Lidze Europy potrafili pokonać Leicester City czy też Spartak Moskwa. Co z tego jednak, skoro zawsze Legia wracała do punktu wyjścia, w którym znajduje się ponownie dziś. Z tą różnicą, że po raz pierwszy od bardzo dawna, opuszczenie strefy marazmu może nie być aż tak proste…