Reprezentacja Polski przegrała z Portugalią na Stadionie Narodowym (3:1), a najlepszym zawodnikiem tego spotkania śmiało możemy obwołać bramkarza, Łukasza Skorupskiego. Nasz zespół dopuścił rywali do sytuacji wartych około 3 goli oczekiwanych (xG) i 6 „big chances” (dużych sytuacji), a Portugalczycy po mniej więcej godzinie gry nie sprawiali już wrażenia, jakby dążyli do strzelania kolejnych bramek. Defensywa zespołu Michała Probierza poległa, ale taki mecz wisiał w powietrzu. Kadra „pracowała” na to od dłuższego czasu.
Reprezentacja Polski nie potrafi bronić
Po Mistrzostwach Świata w 2022 roku reprezentacja Polski – dzięki bardzo słabej grupie eliminacyjnej do EURO 2024, w której była faworytem – w większości meczów była zmuszona prowadzić grę. W barażach również trafiliśmy na rywali, których raczej przewyższaliśmy pod kątem technicznym (Estonia i Walia). Testy z silniejszymi przeciwnikami przyszły dopiero w czerwcu tego roku. Już w towarzyskich meczach, choć wygraliśmy zarówno z Ukrainą, jak i Turcją, mogło niepokoić jak wiele sytuacji stwarzali nasi rywale i jak często wchodzili w nasze pole karne. W kolejnych meczach na Mistrzostwach Europy ten schemat się powtarzał. Nie rozwiązaliśmy tego problemu także po EURO, w pierwszych meczach Ligi Narodów.
Zespół Michała Probierza przez większość czasu cofa się do niskiego bloku i stara się chronić własne pole karne. Nasi kadrowicze są jednak pasywni w odbiorze. Pomocnicy grają blisko obrońców (w wywiadzie dla TVP Sport selekcjoner powiedział nawet, że wczoraj z Portugalią grali zbyt nisko), napastnicy nie są aktywni bez piłki, więc rywale mają dużą swobodę w budowaniu ataków pozycyjnych i to oni dyktują warunki na boisku. Zespoły, które dobrze bronią blisko własnej bramki cechuje fakt, że w przeciwnikach z każdą kolejną minutą narasta frustracja. Polacy sprawiają jednak wrażenie, jakby wraz z czasem są coraz bardziej przestraszeni utraty gola. Jeśli zespół Michała Probierza wyskakuje do wysokiego pressingu to bardzo często nie jest on dobrze zorganizowany, pojawia się sporo miejsca między liniami, z którego wczoraj skrzętnie korzystali Portugalczycy.
Problem nie tylko Probierza
Michał Probierz nie jest pierwszym selekcjonerem, który zmaga się z tym problemem. Czesławowi Michniewiczowi zarzucano zbyt defensywną grę, w rywalizacji z reprezentacjami z wyższej półki też nie potrafiliśmy ustalić szczelnego bloku defensywnego, a próby wysokiego pressingu często były nieudolne. Podobne zarzuty stawiano także Jerzemu Brzęczkowi, za którego kadencji bojaźliwość reprezentacji również raziła po oczach.
Wszyscy selekcjonerzy muszą znaleźć jednak receptę na niedobór w zakresie intensywności w reprezentacji Polski. Nasza kadra od dłuższego czasu broni pasywnie, bo przy szybkości operowania piłką dobrych rywali – agresywnie nie potrafi. Czesław Michniewicz na mundial zabrał kadrę, która miała przede wszystkim walczyć, ale brakowało jej nie tylko techniki, ale także wybiegania i bronienia na wysokiej intensywności. Paulo Sousa chciał grać wysokim pressingiem, nie wyglądało to źle, ale finalnie nie wyszliśmy z EURO 2020 z grupy. Michał Probierz w pierwszej jedenastce próbuje upchać jak najwięcej dobrze wyszkolonych technicznie piłkarzy, natomiast w grze bez piłki mamy problemy. Mimo że w Lidze Narodów w każdym z trzech spotkań graliśmy środkiem pola nastawionym na posiadanie piłki (Zieliński-Szymański-Urbański ze Szkocją i Chorwacją; Oyedele-Zieliński-Szymański z Portugalią) to w każdym meczu nasz czas utrzymywania się przy piłce wynosił pomiędzy 39, a 41%. Głównie dlatego, że długimi fragmentami nie potrafiliśmy jej odebrać.
Przewaga fizyczna
Problemem reprezentacji Polski jest brak piłkarzy, którzy jednocześnie byliby silni, szybcy i na co najmniej dostatecznym poziomie technicznym. W Portugalli oczywiście nie każdy zawodnik spełniał te kryteria, ale widać było jaką przewagę dzięki sile i szybkości na lewej stronie tworzyli Rafael Leao z Nuno Mendesem. Gdy wchodzili oni w pojedynki z naszymi reprezentantami to różnica była ogromna. Lewoskrzydłowy kadry Roberto Martineza zanotował 6 udanych dryblingów na 7 prób. Gdy Rafael Leao ścinał do środka i rozpoczynał rajd z piłką trudno było oczekiwać od któregoś z naszych pomocników, że nadąży za nim i nie odbije się od o wiele lepiej zbudowanego Portugalczyka. Teoretycznie druga linia powinna takie akcje przerywać, ale nie mieliśmy w niej choćby jednego zawodnika, który byłby do tego zdolny.
Michał Probierz jest kolejnym selekcjonerem, który nie potrafi znaleźć rozwiązania na ten problem. W obecnym futbolu intensywność jest podstawą do osiągania wyników. Jeśli zespół odstaje na tym polu – klub wchodzi na rynek i sprowadza piłkarzy, którzy podniosą jej wskaźnik. W reprezentacji czegoś takiego zrobić jednak nie można. Selekcjoner może poświęcić godziny na obserwację zawodników, testować różne rozwiązania, zmieniać ustawienie (czego Probierz akurat nie robi, ale próbował np. Michniewicz), ale złotego środka pomiędzy intensywnością, fizycznością, a techniką jeszcze nikt nie znalazł. I nie zapowiada się, aby wkrótce miało się to zmienić.