To nie tak miało być, cytując klasyka. Milan przed ostatnią kolejką fazy ligowej wszystkie asy miał w swoim rękawie. Niestety dla fanów Rossonerich, postanowili te karty wyrzucić do kosza, przegrali z co najwyżej średnim Dinamem Zagrzeb, by teraz musieć przedzierać się przez play-offy. Feyenoord nie zamierzał jednak tak po prostu się poddać, a goście nie potrafili wypić piwa, które nawarzyli sobie sami.
Szybki cios i fatalny Leao
Trzecia minuta meczu, gospodarze przeprowadzają pozornie niegroźny atak. Po zejściu na prawą nogę Paixao postanawia oddać strzał z rogu pola karnego. Piłka nie leci jakoś mocno, ale… jakimś cudem niezawodny zazwyczaj Mike Maignan nie daje sobie z nią rady. Kibice nie rozsiedli się dobrze na stadionie, a już mogli wstawać i świętować. To wszystko zwiastowało dla Milanu ogromne problemy.
Minuty mijały, a goście nie potrafili w żaden sposób zareagować na utraconego gola. Rafael Leao rozgrywał chyba jedną z najgorszych połów w swoim życiu. Jego klasa i jakość często ratuje czerwono-czarnych w kluczowych momentach, ale tego dnia ewidentnie nic nie szło po jego myśli. Nie można brać całej gry na siebie, kiedy niemal każdy kontakt z piłką jest niedokładny. Czasem warto podać do lepiej ustawionego kolegi, czego dziś Portugalczyk najwyraźniej nie chciał, bądź nie potrafił dobrze zrobić.
Mimo nieudolnych prób AC Milan do szatni schodził z bagażem jednej bramki. Co ważne, Feyenoord wcale nie utrzymał tego prowadzenia szczęściem. To oni po wyjściu na prowadzenie napierali, a mediolański zespół nie raz musiał nerwowo bronić się przed wrzutkami, bądź nieźle zapowiadającymi się atakami Holendrów.
Brak motywacji na odrabianie strat?
Druga połowa w teorii wyglądała dla Milanu nieco lepiej. To oni ostrzeliwali bramkę rywali, ale świetnie dysponowany był tego dnia Wellenreuther. Golkiper parę razy uratował ekipę gospodarzy, a goście mimo regularnych prób w żaden sposób nie potrafili rozkruszyć tego muru.
Co więcej, przy nieco większej ilości szczęścia, Holendrzy mogli podwyższyć wynik meczu. W 72. minucie strzelec pierwszego gola, Paixao, uderzał z własnej połowy po odbiorze piłki i nie zabrakło zbyt wiele, aby ponownie wpisał się na listę strzelców. Generalnie Brazylijczyk był dziś bardzo aktywny i parokrotnie bliski był, by dołożyć do wyniku kolejną cegiełkę, więc warto go za to spotkanie wyróżnić.
Milan przegrał na własne życzenie
Od początku tego pojedynku można było odnieść wrażenie, że Milan nie ma wystarczającej motywacji, by wyciągnąć z niego choćby ten remis. Holenderski zespół grał lepiej i w pełni zasłużył na zwycięstwo. Jakub Moder w żaden sposób nie zapisał się w protokole meczowym. Jego gra była poprawna, ale nic więcej. Jeśli Rossoneri chcą myśleć o awansie do 1/8 LM, to muszą w rewanżu pokazać znacznie lepszą piłkę. Grając w taki sposób, nie przechodzi się kolejnych szczebli najważniejszych rozgrywek w Europie.