Dariusz Mioduski: Nie chciałem działać pochopnie

Wtorek wieczór. Polscy kibice emocjonują się decydującymi spotkaniami Ligi Mistrzów? Dariusz Mioduski postarał się, by „skraść” zainteresowanie sympatyków futbolu. Właściciel Legii Warszawa w twitterowym pokoju LegiaTalk opowiedział o obecnej sytuacji w klubie. Nie oszczędził przy okazji swojego byłego trenera – Czesława Michniewicza.

REKLAMA

Tak o swoim niedawnym pracowniku wypowiedział się Dariusz Mioduski:

Jeśli chodzi o trenera Michniewicza, to rzeczywistość była inna od tego, co było prezentowano w mediach. Po pierwsze, to nie jest tak, że trener Michniewicz rzeczywiście przyszedł z jakimiś konkretnymi koncepcjami dotyczącymi sposobu gry, profili zawodników. Tak, powiedział, że chce mieć mobilnych zawodników. Ale każdy chce mieć mobilnych zawodników, to nie jest wystarczający opis. To nie jest tak, że trener Michniewicz miał bardzo konkretne spojrzenie na to, jak, kogo i gdzie. On był właściwie bardzo pasywny w tych rzeczach, dopiero po naszej lekkiej awanturze na początku tego sezonu, gdzie się w mediach pokazało, że zaczął narzekać, to pierwszy raz, tak naprawdę, był wysłany mail do Radka Kucharskiego z sześcioma pozycjami, na których widział wzmocnienia. Tych pozycji zostało wzmocnionych osiem, nie sześć. […]

Mieliśmy Łukasza Bortnika, który przygotowywał zespół od strony fizycznej, przez ostatnie dwa lata robił to bardzo dobrze i został zwolniony. Przyprowadzono faceta, który w ogóle nie wiedział, co robi. Wszyscy zawodnicy grają gorzej, są pod formą – i nikt mi nie powie, że to wynika z tego, iż zamiast Juranovicia jest Johansson. Dobry trener, który potrafi odpowiednio rotować i koncentrować się na rozwoju piłkarzy, jest w stanie sobie z tym wszystkim poradzić […] Nawet gdy trener Michniewicz odchodził, to powiedział, że nigdzie nie miał tyle czasu na wyjście z kryzysu. Nie miał tego w Termalice, Pogoni, Jagiellonii, Zagłębiu. Nigdzie nie miał tak, jak u nas, dałem czas, bo nie chciałem znowu pochopnie działać.

Dariusz Mioduski, „LegiaTalk”

Z pewnością, jest to próba postawienia odpowiedzialności po stronie konkretnej osoby

Fani warsztatu Michniewicza od początku twierdzili, że został zwolniony zbyt wcześnie i nie pozwolono mu dokończyć powierzonej misji. Czy ekipa z Warszawy „odżyła” po odejściu Pana Czesława? Zdecydowanie nie. Za kadencji Marka Gołębiewskiego wygrali ledwie 3 z 9 spotkań – w tym 2 przeciwko niezbyt wymagającym rywalom w Pucharze Polski. Zwolnienie trenera nie dało impulsu do zmian. To nie była przemyślana decyzja, bowiem w klubie nie mieli żadnego planu B, o czym świadczy niewielkie zaufanie do szkoleniowca tymczasowego.

Dariusz Mioduski w swojej wypowiedzi poruszył ważne kwestie

Po pierwsze – transfery. Pracę osoby odpowiedzialnej za wzmocnienia ocenia się przez pryzmat ich przydatności, a nie dobrych chęci. Nie ma znaczenia, czy gracz wcześniej błyszczał, czy też kopał w niższej lidze, ważne, ile wnosi w swoim nowym zespole. Właściciel Legii wbija szpilę w Michniewicza, który miał narzekać na brak nowych graczy, ale jednocześnie nie potrafił określić kogo chce. Moim zdaniem, to konkretny zarzut, na który nie mamy niestety żadnej merytorycznej odpowiedzi ze strony trenera. Czy dlatego, że nie ma on „kontry” czy też nie chce tracić czasu na pyskówki? Odpowiedzcie sobie sami.

źródło: Twitter/czesmich

Osobiście, jako prosty kibic z ciekawości chciałbym dowiedzieć się za co odpowiadają konkretne osoby w klubie

Gdy transfer „odpala”, każdy się pod nim podpisuje. Gdy okazuje się niewypałem, nie ma winnych. Czy Czesław Michniewicz akceptował graczy proponowanych przez Kucharskiego? Czy sprowadzano ich wbrew jego woli? Na ten moment możemy polegać wyłącznie na opinii jednej ze stron. Kwestia numer 2 – zwolnienie Pana Bortnika. Czy Legia wygląda dobrze pod względem fizycznym? Nie bardzo. Jeśli rzeczywiście było tak, że to Michniewicz zdecydował o odejściu człowieka, który „sprawdzał” się, a w jego miejsce zatrudnił kogoś, kto zawiódł, to nie można się dziwić niezadowoleniu Mioduskiego. Tylko, czy trener jednoosobowo podjął decyzję o zmianie współpracownika? Kolejna wątpliwość.

źródło: twitter/Michal_Kolo

Właściciel Legii musi nauczyć się, że to on sam pociąga za sznurki. Jeśli błędy popełniają zatrudniane przez niego osoby, to również on popełnia błąd. Wbijając szpilę w Michniewicza, wbija także w siebie. Idąc tym tropem, zastanawiam się, czy potencjalne zatrudnienie Marka Papszuna, to pomysł całego sztabu osób odpowiedzialnych za wizję rozwoju Legii, czy też Mioduski tak postanowił, a w przypadku niepowodzenia będzie szukać winy u innych?

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,603FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ