24 listopada 2019. Spotkanie LaLigi 2, pomiędzy Malagą a Elche FC. Jest około 39. minuty, gdy futbolówkę do siatki kieruje niejaki Dani Pacheco. Hiszpan ma prawo się cieszyć – to dla niego pierwszy gol po 8. miesiącach „posuchy”. Nie wie jeszcze, że na kolejne ligowe trafienie czekać będzie musiał do 2022 roku. 10 dni po podpisaniu kontraktu z Górnikiem Zabrze, Jan Urban znalazł dla niego miejsce w kadrze meczowej na spotkanie z Bruk-Bet Termalicą Niecieczą. Górnik przegrywał, nie potrafił skutecznie zagrozić bramce rywali, więc Urban wpuścił na murawę swojego nowego, hiszpańskiego gracza. Ten z miejsca rozruszał ofensywę, 12 minut później strzelając wyrównującego gola.
Drugi Ivi?
Złośliwi mogliby w tym miejscu stwierdzić, że niezbyt dobrze świadczy o poziomie Ekstraklasy, jeśli zawodnik mający tak fatalną skuteczność melduje się w polskiej lidzie i po chwili wpisuje na listę strzelców. Na myśl przychodzi mi jednak Ivi Lopez z Rakowa Częstochowa. Nie miał on wybitnych statystyk jako piłkarz SD Huesca, SD Ponferradina czy Sportingu Gijon. Na szczeblu najwyższej klasy rozgrywkowej w naszym kraju jest za to momentami klasą sam dla siebie. Oczywiście, tego typu opinie o Pacheco byłyby w obecnej sytuacji zwyczajną głupotą. Warto jednak zwrócić uwagę na jeden bardzo ważny czynnik, na który wcześniej nie zwracaliśmy uwagi. Hiszpan w LaLidze 2 strzelał od święta, od święta zaliczał także asysty, ale notował znakomite liczby pod względem „kluczowych podań”.
Przykładowo – sezon 2019/20. Oficjalnie – 1 asysta po stronie Daniego Pacheco. W praktyce – 31 kluczowych podań, czyli takich, po których mogły paść gole. Co ciekawe, pod tym względem wyprzedził wspomnianego Iviego, który w tym samym sezonie, w tej samej lidze uzbierał 26 takich dograń. Przyjmijmy to z ogromnym dystansem, ale niska skuteczność w Hiszpanii nie musi oznaczać, że dany piłkarz nie będzie błyszczał w Polsce. Zawodnicy często powtarzają, że w naszym kraju jest więcej miejsca i czasu, więc i dokładność podań Daniego powinna być wysoka. Spójrzmy zresztą ile przestrzeni miał przy golu z Niecieczą…
Przerwa na kadrę – idealny moment dla Pacheco
Kolejny mecz Górnika Zabrze będzie miał miejsce 4 kwietnia. Oznacza to, że nowy gracz w ekipie Jana Urbana ma przed sobą kilka dni spokojnego zgrywania się z kolegami. Wydaje się, że swoim debiutem kupił zaufanie trenera oraz reszty drużyny. To, co wkurzało w grze śląskiej ekipy to brak błyskotliwości w akcjach. Podczas meczu z Niecieczą drużyna próbowała przebić się przez defensywę rywala, ale w decydujących momentach popełniała proste błędy i zachowywała się zbyt przewidywalnie. Pacheco potrafił zrobić coś nieoczywistego i tutaj można z nadzieją patrzeć na jego współpracę z Lukasem Podolskim. Górnik latem będzie mógł przedłużyć kontrakt z Danim, bowiem taką opcję zawarto w parafowanej umowie.
Kilka tygodni temu sugerowaliśmy, by Jan Urban zaufał swojej młodzieży i nie szukał przypadkowych piłkarzy z zagranicy. Dani Pacheco nie wygląda jednak jak randomowy grajek. Porównanie do kilku graczy z Zabrza, którzy notorycznie zawodzą jest brutalne względem polskich zawodników. Można narzekać, że średniak z drugiej ligi hiszpańskiej wchodzi na polskie boiska i z miejsca wygląda lepiej niż rodzimi ligowcy, ale Górnik powinien wycisnąć ile tylko się da z potencjału swojego nowego piłkarza. Widać, że ten może znacząco ożywić ofensywę zespołu, a przynajmniej – tak można wierzyć po jego debiucie.