„Nie mogę się temu Mbappé nadziwić. Teraz? Naprawdę teraz? Kiedy klub przeprowadza jedną z największych ofensyw transferowych, jakie kiedykolwiek widziano. Siedzisz sobie na wakacjach, czytasz gazetkę — o, Leo Messi przyszedł, o Sergio Ramos, o Donnarumma, Wijnaldum jest z nami. Potem wchodzisz do szatni, a tam jeszcze Neymar, Veratti, Di Maria. Co sobie wtedy myślisz? Kurde, ale bym pokopał z Asensio i Casemiro. Ale bym pograł w golfa z Balem. Jak kur** teraz? Jak możesz coś takiego zrobić, kiedy powstaje jakiś absurdalnych rozmiarów dream team i możesz być jego częścią. Jeśli ten dream team wypali, będzie się o nim mówiło przez dziesięciolecia”.
Takimi słowami Krzysztof Stanowski puentował zakusy Kyliana Mbappé o przejściu do Realu Madryt. W istocie, na tamten moment ciężko było zrozumieć jego punkt widzenia. Co niektórzy spekulowali, że tak naładowana gwiazdami armata jak Paris Saint-Germain nie ma prawa się sprawdzić, bo nikt tego nie złoży do kupy. Ile się sprawdziło?
Pan piłkarz
Wtorkowy mecz PSG z Realem Madryt pokazał ogromną klasę Francuza. Był królem, najlepszym aktorem w paryskim teatrze. Nikt nie dawał sobie z nim rady, co spuentował bramką w ostatniej minucie, dając Paryżanom prowadzenie. „Królewscy” byli bezradni.
„Dlaczego tylko jedna bramka?” chciałoby się spytać. Paryżowi zabrakło kogoś, kto wykończy ich wszystkie akcje, obrona bardzo długo zdawała się być jedynym mocnym punktem drużyny z Madrytu. Drugim powodem takiego przebiegu zdarzeń był fenomenalny Thibaut Courtois, który uratował Real przed utratą wielu bramek, w tym jednej z rzutu karnego. PSG oddało łącznie 8 celnych strzałów, z czego 4 zostały oddane przez samego Mbappé.
Oczekiwania na kosmicznym poziomie
Czy paryski projekt „Galacticos” spełnia oczekiwania? Oczywiście, że nie. Bo nigdy ich nie spełni. W momencie, kiedy budujesz najmocniejszy skład świata, ściągając największe gwiazdy światowej piłki, jednocześnie płacąc im olbrzymie pieniądze, to nigdy nie spełnisz oczekiwań kibiców. Musiałbyś w tym celu strzelać po 50 bramek w kolejce i deklasować rywala za rywalem rozrywając siatkę i ziejąc ogniem. Oczywiście koloryzuję, ale nie ma chyba człowieka na świecie, który by powiedział o tej drużynie, że spełnia jego oczekiwania.
Sam Mbappe robi co może. Ma w tym sezonie 22 gole i 16 asyst. Dla porównania zdobywca złotej piłki, ma 7 bramek i 8 asyst. Po prostu kosmita. Mowa oczywiście o Francuzie.
A jednak dalej Real, dalej jest temat tego klubu. Czy to ma w ogóle sens przy tak fatalnej grze Królewskich, jak w ostatnim meczu z PSG? Nie jest to do końca jasne.
Bohater, jakiego Real potrzebuje.
Kylian Mbappé po przyjściu do Realu nie byłby już tylko 23-letnim świeżakiem, który przyjdzie uczyć się od najlepszych. On przyjdzie w blasku chwały, wjedzie na białym koniu, aby to inni piłkarze się od niego uczyli. Niejednokrotnie starsi od niego. Realowi Madryt brakowało właśnie takiego zawodnika. Kogoś, kto w ekspresowym tempie wyprowadzi akcję pod pole karne, wkręci obrońcę w ziemię i zakończy akcję strzałem bądź wyłoży piłkę Benzemie.
Wczoraj zobaczyliśmy Real wycofany, uwięziony na własnej połowie. Nędzne próby skonstruowania ofensywnej akcji kończyły się stratami lub niecelnymi strzałami. Real Madryt cierpi na ofensywny reumatyzm. W ciągu ostatnich czterech meczów ekipa Carlo Ancelottiego strzeliła tylko jedną bramkę. Można to oczywiście zrzucić na brak Karima Benzemy, ale w meczu z PSG jego powrót nie pomógł w budowaniu akcji.
Co jest nie tak z PSG?
Przed sezonem wydawało się, że trio Messi, Neymar, Mbappé będzie postrachem całej Europy. Nikt jednak nie przewidział, że jeden piłkarz wybije się ponad pozostałą dwójkę, a na pewno nie każdy stawiał w tym miejscu Francuza.
No dobrze, ale już ustaliliśmy, że PSG nie spełnia w pełni oczekiwań. Ich gra wciąż pozostawiała do życzenia, czy możemy ich w takim razie uznać za faworytów starć z takimi walcami Manchester City? Nie jest to oczywiste.
W meczu z Realem w ataku PSG tak jakby brakowało chemii. Messi, który ze swoim statusem powinien być absolutnym liderem ofensywy, zagrał bardzo przeciętny mecz, żeby nie powiedzieć „słaby”. Di Maria? Bez celnego strzału, jedno kluczowe podanie. Trochę energii na boisko wniósł Neymar, który szukał gry z Messim. Nie przyniosło to jednak rezultatów. Wtorkowy mecz pokazał, że mimo zdominowania takiego klubu jak Real Madryt, drużyna z Paryża ma pewne braki. Nie wiemy oczywiście co dzieje się w kuluarach, jakie są relacje, ale wcale bym się nie zdziwił, jeżeli Mbappe czuje się źle na Parc de Princes.
Gdzie będzie mu lepiej?
To brzmi, jakbym zaprzeczał samemu sobie, bo przecież w Realu Madryt jest jeszcze gorzej niż w PSG. I trochę tak jest. Ale pytanie co daje większą satysfakcję: odbudowywanie potęgi ulubionego klubu, czy wygrywanie w lidze i niepewność w europejskich pucharach.
W Realu Madryt prawdopodobnie doświadczy wyższego poziomu na poziomie ligowym. Zamiast trio „Messi Neymar Mbappe” powstałoby trio „Mbappe Benzema Vinicius”, „Mbappe Benzema Asensio” etc. Duet z Benzemą na pewno będzie jednym z najmocniejszych w Europie. Ta drużyna wydaje się być skrojona pod niego. Mbappe zbudowałby dynamikę gry Królewskich, której ewidentnie im brakuje w grze na najwyższym poziomie. Natomiast można się również zastanawiać, czy powolne budowanie akcji atakiem pozycyjnym, jak ma to miejsce w przypadku drużyny z Paryża, może pasować Francuzowi. Dla Realu wydaje się być to idealny transfer. Ale czy będzie on takim dla młodego Francuza? Nie odpowiem dzisiaj na to pytanie. Zostawię je bez odpowiedzi.
Grzesiek Nastula