Czy Sabalenka obroni tytuł? – czternasty dzień Australian Open 

Już jutro będziemy świadkami pierwszego singlowego finału tegorocznego Australian Open. Będzie to starcie pomiędzy liderką rankingu: Aryną Sabalenką a pogromczynią Igi Świątek: Madison Keys. 

O 9:30 polskiego czasu na Rod Laver Arenie pojawią się finalistki. Zagrają one ze sobą po raz szósty. Białorusinka wygrała cztery z poprzednich pojedynków, a Keys jedno. Najbardziej emocjonującym meczem między nimi był mecz wielkoszlemowy z 2023 roku. Wtedy po zaciętej walce i po ponad stu pięćdziesięciu minutach walki, Sabalenka zwyciężyła w super tie-breaku trzeciej partii. Na pewno wszyscy życzylibyśmy sobie takiego wyrównanego starcia również w jutrzejszym finale Australian Open. 

REKLAMA

W drodze do meczu o tytuł Amerykanka pokonywała wspomnianą wcześniej Igę Świątek, ale też Elenę Rybakinę, Elinę Svitolinę czy Danielle Collins. Na korcie spędziła 11 godzin i 15 minut. Najdłuższym pojedynkiem był oczywiście półfinałowy bój z Polką. Broniła wtedy piłki meczowej i odrabiała stratę seta. 

W finale turnieju Wielkiego Szlema gra po raz drugi. Pierwszy raz doszła do tego etapu podczas US Open w 2017 roku, ale tam po godzinie gry poległa 3:6 0:6 ze Sloane Stephens. Nie umiała przeciwstawić się rywalce. Jutro postara się powalczyć z liderką światowego rankingu i wywalczyć pierwszy w karierze tytuł tej rangi. Nie będzie w tym spotkaniu faworytką, ale możemy być pewni, że nie podda się bez walki. Jeśli będzie w stanie odpowiedzieć na ostrzał ze strony Białorusinki, to możemy spodziewać się ciekawego meczu z mnóstwem mocnych wymian z linii końcowej. 

O co gra Sabalenka? 

Wygrywając swój półfinał, liderka rankingu WTA zanotowała dwudzieste z rzędu zwycięstwo w Australian Open. Ostatnim przegranym starciem w tym turnieju był dla niej mecz czwartej rundy w 2022 roku przeciwko Kai Kanepi. Od tego czasu żadna zawodniczka nie potrafi znaleźć na nią sposobu. 

Doszła do finału pokonując po drodze Sloane Stephens, Mirrę Andreevą czy Paulę Badosę. Na korcie spędziła 9 godzin i 12 minut, czyli ponad dwie godziny mniej od swojej jutrzejszej przeciwniczki. Zagrała zdecydowanie mniej męczące poprzednie spotkanie i wydaje się, że powinna być w lepszej formie fizycznej niż Keys.  

Już jutro powalczy o trzeci z rzędu triumf w Australian Open.
Teoretycznie nie powinna mieć problemów z Amerykanką, ale pokazywała już w tym turnieju, że ma czasami momenty słabości i potrafi popełniać błędy. Dużo będzie zależało od jej nastawienia. Na pewno nie może dopuścić do powtórki z meczu z Anastasią Pavlyuchenkovą, podczas którego zaskakująco wysoko przegrała drugą partię, nie mogąc utrzymać swojego serwisu. 

Wszyscy liczymy jednak na wysoki poziom sobotniego finału z obu stron. Wiemy, że obie panie są w stanie grać na wysokim światowym poziomie. Pytanie tylko, jak poradzą sobie ze stawką meczu i presją związaną z bezpośrednią walką o wielkoszlemowy tytuł, który jest już na wyciągnięcie ręki. 

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,719FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ