Czy Manchester United stać na coś więcej niż miejsce w top4?

Manchester United w poprzednim sezonie wykonał bardzo ważny krok w rozwoju. Po słabej kampanii 2021/2022, którą skończyli na szóstym miejscu, nie było już śladu. Erik ten Hag ustabilizował defensywę, z czym znacznie pomogły transfery Casemiro i Lisandro Martineza. Czerwone Diabły zachowały najwięcej czystych kont, a mniej bramek stracił tylko Manchester City. Teraz znów wydali setki milionów, wzmacniając trzy najbardziej potrzebujące pozycje – ściągnęli bramkarza, środkowego pomocnika i napastnika. Można więc oczekiwać, że w tym sezonie podopieczni ten Haga będą walczyli o coś więcej niż awans do Champions League.

Jeszcze bardziej „Ten Hagowy” Manchester United?

David De Gea w bramce, duet McFred w środku pola i problemy z obsadą pozycji napastnika – ruchy transferowe na Old Trafford dały kibicom United nadzieję, że wyżej wymienione problemy po latach w końcu przejdą do przeszłości. Andre Onana w swojej karierze najwięcej spotkań rozegrał będąc podopiecznym Erika ten Haga w Ajaxie. Panowie świetnie się znają i 43-latek dokładnie wiedział, jakiego bramkarza ściągnął, z całym bogactwem jego inwentarza. Od momentu ogłoszenia przyjścia holenderskiego szkoleniowca do Anglii mówiło się, że nacisk w Manchesterze będzie coraz bardziej kładziony na rozegranie od tyłu. Gdy spróbowano tego z De Geą, poskutkowało to bolesną porażką 0-4 z Brentford. Po transferze Onany wrócono do tej koncepcji już w meczach towarzyskich i nie bez powodu. Golkiperów dobrze grających nogami w fazie rozegrania często nazywa się „dodatkowym stoperem”. W przypadku wychowanka akademii Samuela Eto’o, określa się raczej sformułowania „dodatkowy defensywny pomocnik”.

REKLAMA

United ucząc się wyprowadzenia piłki od nowa, może mieć problemy, ale tego typu rozwiązania rodzą się w bólach. Nie sprawia to, że nie warto ich stosować, nawet jeśli co jakiś czas będą zdarzać się błędy i bramki z połowy jak z Lens. Zwłaszcza że wszelkie statystyki udowadniają, że na linii Onana radzi sobie lepiej niż David De Gea.

Mount i Hojlund mają dać coś więcej niż gole i asysty

Mason Mount to z kolei piłkarz, który idealnie może łączyć najlepsze cechy piłkarzy, wcześniej wystawianych na jego pozycji. Jakość z futbolówką przy nodze jak u Christiana Eriksena, udział w pressingu niczym u Freda. Można narzekać na formę Anglika w poprzednim sezonie, ale na placu budowy, jakim była Chelsea, każdy dużo tracił. Ten Hag z poprzednich zawodników wystawianych na „ósemce” próbował wyciągnąć dokładnie to, co oferuje 24-latek. Tu również będzie potrzebny czas, ale Mount zdaje się perfekcyjnym uzupełnieniem do Casemiro i Bruno Fernandesa.

Jednak jeszcze więcej cierpliwości będzie trzeba zapewne mieć do Rasmusa Hojlunda. Poprzednio na Old Trafford sprowadzano doświadczonych napastników, którzy mieli przede wszystkim gwarantować bramki. Duńczyk poza tym, ma gwarantować też jakość z piłką i bez niej oraz pomagać w pressingu. To piłkarz, który dopiero zostanie ukształtowany i nie widzę sensu podważania dorobku strzeleckiego 20-latka. Pieniądze zostały wydane przede wszystkim na jego potencjał i talent. By odciążyć Marcusa Rashforda i pozwolić regularnie mu grać na nominalnej pozycji, gdzie radzi sobie najlepiej. A, że United przepłaciło, to nie nic nowego. Chociaż patrząc na inne „dziewiątki” dostępne na rynku i w profilu drużyny ten Haga, z czasem coraz bardziej rozumiem kwotę, jaką była w stanie wyciągnąć Atalanta.

Manchester United musi skrócić dystans do City i Arsenalu pod względem strzelanych bramek

W swoim pierwszym sezonie na Old Trafford ten Hag poprawił defensywę na tyle, że straciła tyle samo bramek, co chwalona wszędzie linia obrony Arsenalu. I to mimo wpadek z Brentford czy Liverpoolem. Teraz pora, by Manchester United zaliczył również upgrade w ofensywie. Bowiem względem kampanii 2021/22 Czerwone Diabły poprawiły swój dorobek strzelecki o zaledwie jedną bramkę, mimo najlepszego od lat Marcusa Rashforda.

Potencjał w ataku z czerwonej części Manchesteru z pewnością jest. Wcześniej wspomniany Rashford wrócił do łask i rankingów najlepszych skrzydłowych w lidze. Anglik cierpiał jednak na syndrom rzucania między pozycjami. Przez brak napastnika z prawdziwego zdarzenia często musiał opuszczać naturalną dla niego lewą stronę, schodząc na „dziewiątkę”. Teraz w końcu powinno dobiec to końca. Przyjście Hojlunda powinno uwolnić jego potencjał i pozwolić mu zdobyć jeszcze lepsze liczby w nadchodzącym sezonie. Jednak to nie po 25-latku spodziewam się najwięcej, a po Bruno Fernandesie.

Bruno miał najwięcej kluczowych podań w ligach top5 (119), wykreowanych dużych okazji (32), największe xA w Premier League – mimo tego 8 innych piłkarzy w lidze angielskiej miało więcej asyst. Teraz otrzymał opaskę kapitańską i jeśli powtórzy liczby w kreacji, dokładając do tego nieco większą skuteczność, nie ma mowy, że znów skończy rozgrywki, mając zaledwie 16 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. Portugalczyk to mózg drużyny, a mając obok siebie Masona Mounta, powinno być mu tylko łatwiej. Biorąc to pod uwagę, nie zdziwi mnie jeśli nadchodząca kampania będzie jego najlepszą w Premier League. To na jego plecach Czerwone Diabły mogą zmniejszyć stratę w liczbie strzelanych bramek do Arsenalu i Manchesteru City. W poprzednim sezonie opiewającą na kolejno 30 i 36 goli.

Czas na walkę o trofea?

Na papierze wszystko wygląda pięknie, ale trzecie miejsce w lidze i awans z grupy w Lidze Mistrzów to będzie za mało, by zadowolić kibiców, jeśli Obywatele i Kanonierzy odjadą punktowo od Czerwonych Diabłów. Nawet jeśli ten Hagowi znów uda się dojść do finałów pucharów na angielskim podwórku oraz wygrać jeden z nich. Manchester United musi mierzyć wyżej i przynajmniej powalczyć o mistrzostwo kraju i postawić się największym w Champions League. W takim wypadku nawet jeśli nie uda się sięgnąć po zwycięstwo w Premier League lub Lidze Mistrzów. Trzeba pamiętać, że na Old Trafford drużyna wciąż jest w przebudowie, w przeciwieństwie do rywali zza miedzy i Arsenalu.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,709FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ