W niedzielnym meczu Polski z Andorą Robert Lewandowski doznał kontuzji kolana. Wstępne przewidywano, że uraz jest niegroźny, a kapitan naszej reprezentacji będzie pauzował przez 5-10 dni. To oznaczało, że Lewy ominąłby spotkanie z Anglią na Wembley i ligowe starcie z RB Lipsk. Niestety najświeższe diagnozy są mniej optymistyczne – wg ostatnich doniesień sztabu medycznego Bayernu Robert naciągnął więzadło poboczne w prawym kolanie. W konsekwencji polskiego napastnika czekają aż 4 tygodnie przerwy.
Wczorajsze wieści na temat urazu Lewandowskiego były mało pozytywne, ale każdy pocieszał się jedną myślą – szkoda, że Lewandowski opuści najbliższe 2 mecze, ale najważniejsze, by pobił rekord Gerda Muellera w Bundeslidze. Tymczasem pech chciał, że nawet to zadanie, które dopiero co wydawało się pewne w realizacji, staje się teraz prawdziwym wyzwaniem.
4 tygodnie – 7 meczów
Tak prezentuje się terminarz spotkań, które ze względu na kontuzję Lewandowski będzie zmuszony opuścić. Zalicza się w nim jutrzejszy pojedynek z Anglią, dwumecz z PSG w Lidze Mistrzów oraz 4 mecze Bundesligi (Lipsk, Union Berlin, Wolfsburg, Leverkusen). Nie ma co się oszukiwać – są to wieści tragicznie zarówno dla samego Roberta, jak i dla Bayernu Monachium. Brak najlepszego napastnika na świecie będzie znaczącym utrudnieniem w walce o trofea. Przecież dopiero co podziwialiśmy fenomenalny występ Lewego przeciwko Stuttgartowi, w którym Polak popisał się hat-trickiem. Wówczas, na 8 kolejek przed końcem ligi, naszemu rodakowi brakowało pięciu goli do wyrównania rekordu niemieckiej legendy. Obecnie sytuacja wygląda tak, że kiedy Robert będzie mógł wrócić do gry, na osiągnięcie 40 goli pozostaną mu zaledwie 4 spotkania.
Mentalność zwycięzcy
Czuję ogromną złość i współczucie w związku z kontuzją najlepszego gracza na świecie. To wszystko cholernie niesprawiedliwe. Lewy swoją kosmiczną formą w trwającym sezonie udowodnił, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych i zwyczajnie zasłużył na przebicie wyczynu Muellera. Ale wiecie co? Mimo tych wszystkich negatywnych wieści, jestem dobrej myśli. Robert Lewandowski to gość, którego nie bez kozery porównuje się do maszyny. Jego upór, motywacja, głód zwyciężania są nieprawdopodobne. Lewy doskonale zdaje sobie sprawę, w jakiej znalazł się sytuacji i nawet jeśli miałby wrócić do gry dopiero za te 4 tygodnie, to jestem pewny, że kiedy to już nastąpi, Robert wjedzie w przeciwnika z taką furią, że dyskusje o pobiciu rekordu zamknie w jednym meczu. Pamiętacie 5 trafień w 9 minut? To było genialne, ale co powiecie na 6 w 9?