Czy Kobbie Mainoo to już zawodnik skreślony przez Amorima?

Kobbie Mainoo to zawodnik, z którym kibice Manchesteru United widzieli świetlaną przyszłość. Skale jego talentu postrzegano na podobnym poziomie jak Rashforda. Niestety na początku nowego sezonu jego rola jest znikoma. Anglik w dwóch pierwszych kolejkach Premier League ani razu nie wszedł na boisku. Natomiast w pięciu meczach przedsezonowych Mainoo rozegrał 207 minut i zaliczył asystę.

Rozwój zatrzymany przez kontuzje

Pierwszy sezon Mainoo był bardzo obiecujący. Anglik pod wodzą Erika ten Haga w kampanii 23/24, mimo kontuzji na początku sezonu, zagrał w 33 spotkaniach, zdobył 5 bramek oraz zaliczył 3 asysty. Co ważne, Kobbie bardzo szybko wywalczył sobie miejsce w składzie – aż 29 z 33 meczów rozpoczynał w podstawowej jedenastce. Tak dobry sezon Anglika został doceniony przez ówczesnego selekcjonera reprezentacji Anglii. Mainoo otrzymał powołanie na Mistrzostwa Europy i odgrywał tam kluczową rolę.

REKLAMA

Po powrocie z turnieju, z którego wrócił ze srebrnym medalem, pomocnik Manchesteru United dostał zasłużony odpoczynek. Kobbie nie zagrał w żadnym spotkaniu przedsezonowym, a jego pierwszym meczem w sezonie 24/25 było starcie o Tarczę Wspólnoty z Manchesterem City. Następnie, jak podaje Transfermarkt, Anglik rozegrał kolejne 10 spotkań, po czym doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry na ponad miesiąc. Po zwolnieniu Erika ten Haga i zatrudnieniu Rubena Amorima rola Mainoo nie uległa większej zmianie – Anglik wciąż miał pewną pozycję w pierwszym składzie.

Pierwsze problemy pojawiły się jednak po powrocie z kolejnej kontuzji. Owszem, dalej regularnie otrzymywał minuty, ale nie zawsze występował na swojej nominalnej pozycji. Co więcej, jego czas gry prezentował się dobrze tylko w Premier League. W najważniejszych rozgrywkach dla Manchesteru, czyli Lidze Europy, w 5 spotkaniach Kobbie spędził na boisku zaledwie 57 minut. Natomiast w lidze, mimo dużej liczby występów, był przesuwany po różnych pozycjach – od defensywnego pomocnika aż po „dziesiątkę”.

Nieoczekiwany kierunek potencjalnego transferu

Jak podaje Mike Keegan, sytuację Mainoo monitorują dwa kluby z Madrytu. Dla Realu ta opcja byłaby bardzo sensowna, ponieważ od odejścia Kroosa Królewscy nie sprowadzili żadnego następcy. Kimś takim mógłby być właśnie Anglik, który może zagrać zarówno na pozycji nr 6, jak i nr 8. Również w przypadku Atletico ten transfer da się racjonalnie uzasadnić. Po odejściu Rodrigo De Paula nikt nie został sprowadzony. W środku pola pozostali niespełniający oczekiwań Conor Gallagher oraz nowy zawodnik – Johnny Cardoso. Problem z Amerykaninem polega na tym, że jest to zdecydowanie bardziej „szóstka” niż „ósemka”, a właśnie na tej pierwszej pozycji, znanej mu jeszcze z czasów gry w Betisie, czuje się najlepiej.

Jaka przyszłość czeka wielki talent Manchesteru ?

Sytuacja na początku sezonu z jednej strony jest bardzo niepokojąca, ale z drugiej – nie ma co wyciągać pochopnych wniosków. W pierwszych dwóch meczach duet środkowych pomocników tworzyli Bruno Fernandes oraz Casemiro. Jednak mimo dobrej gry Manchesteru gołym okiem było widać, że Portugalczyk nie czuje się najlepiej na tej pozycji. Z tego powodu Ruben Amorim powinien powrócić do ustawienia, w którym Bruno gra na pozycji nr 10, natomiast Mainoo powinien zająć jego dotychczasowe miejsce.

Innym problemem, który może martwić kibiców, jest sytuacja kontraktowa samego Anglika. Na dzień dzisiejszy, jak podaje Laurie Whitwell, Mainoo nie ma zamiaru przedłużać kontraktu i nieuniknione wydaje się jego odejście w tym bądź w następnym oknie transferowym. Powodem takiej postawy może być zbyt niska pensja oraz jego rola na początku sezonu.

Na koniec być może zwiastun nadchodzących tygodni oraz uspokojenie kibiców przez samego trenera.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    112,058FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ