Czy Bayern nabierze się na Ralfa Rangnicka?

Bayern Monachium na przestrzeni minionych lat dokonał wielu dziwnych decyzji. Żadna z nich nie była jednak tak specyficzna jak pomysł powierzenia sterów drużyny w ręce Ralfa Rangnicka. Pisząc ten tekst, nadal nie chce mi się wierzyć, że taka opcja jest w ogóle rozważana. Skoro jednak czołowi niemieccy dziennikarze widzą w selekcjonerze reprezentacji Austrii faworyta do zastąpienia Thomasa Tuchela, warto przyjrzeć się tej kandydaturze.

REKLAMA
źródło: Bayern & Germany w serwisie X

Kim właściwie jest Ralf Rangnick?

Ralf Rangnick nie legitymuje się pokaźną gablotą z trofeami. Może godzinami opowiadać o pięknej filozofii futbolu, ale swoimi wynikami nijak ma się do trenerów, których nazywa swoimi uczniami. O ile Klopp czy Tuchel z szacunkiem wypowiadają się o swoim „nauczycielu”, o tyle „uczniowie” biją go na głowę w kontekście odnoszonych sukcesów. Rangnick pięknie opowiada o filozofii futbolu, Jurgen i Thomas pokazują, jak należy wprowadzać ją w życie. Słowa napisane na naszych łamach w 2021 roku nadal idealnie definiują Rangnicka.

Żeby jednak uniknąć oskarżeń o uprzedzenie względem szkoleniowca, przywołam fragment tekstu redakcyjnego kolegi, napisanego w maju 2022 roku, pod koniec kadencji Rangnicka w Manchesterze United. Ralf Rangnick jest z pewnością jedną z najbardziej wpływowych osób, jeśli chodzi o współczesny sposób gry w futbolu. To on nazywany jest ojcem gegenpressingu, a czołowi niemieccy trenerzy nie ukrywają, że czerpią z jego metod. W stajni Red Bulla wykluwało się mnóstwo trenerów, którzy teraz pracują w klubach z czołowych lig europejskich. Wpływ Rangnicka na obecny futbol jest niekwestionowany. Problem w tym, że Ralf Rangnick nie potrafił wszczepić swojej filozofii w prowadzony przez niego zespół. Nie potrafił słów zamienić w czyny. Co więcej, nie ma żadnych oznak, że 63-latek zrobiłby to, gdyby popracował z zespołem przez dłuższy czas.

Rangick mistrzem teorii, ale co z tego?

Ralf Rangnick jako praktyk nie ma zbyt wielu argumentów po swojej stronie. Udało mu się jednak stworzyć wokół siebie aurę trenerskiego geniusza. To trochę jak ze szkoleniowcami, którzy zostają ekspertami telewizyjnymi. Gary Neville może barwnie krytykować trenerów z Premier League, wytykając popełniane przez nich błędy. Czy to oznaka jego wielkości? Nie bardzo, bowiem sam zaliczył bolesną klęskę w Valencii. W Polsce również możemy wymienić dziesiątki ekspertów, którzy będą brzmieć jak fantastyczni eksperci, ale w rzeczywistości nie zdołali obronić się jako trenerzy. Najlepszy przykład – Robert Podoliński. Jako ekspert TVP bardzo dobrze radzi sobie z analizą taktyczną, ale klub piłkarski po raz ostatni prowadził w 2017 roku, a jego ówczesny epizod z Radomiakiem był najdelikatniej rzecz ujmując „słaby” – pisałem w 2021 roku i zdanie podtrzymuje.

Czy wspomniany Robert Podoliński zna się na futbolu? Owszem. Czy potrafi wyciągać dobre wnioski z tego, co widzi na murawie? Tak. Czy jest dobrym trenerem? Wyniki go nie bronią i to definiuje jego ocenę. Różnica polega jednak na tym, że Podoliński zna swoje miejsce w szeregu. Rangnick od niepamiętnych czasów uważał siebie za trenerski top, który mógłby bić na głowę Guardiolę i Ancelottiego, gdyby tylko miał na to ochotę. Sukcesy „uczniów” były przypisywane na jego konto, jako „ojca” gegenpressingu. Gdy zaliczał porażki, zawsze winny był ktoś inny.

Przyczyny niepowodzenia z Manchesterem United opisaliśmy w tym miejscu, jednak zauważmy, że Czerwone Diabły pod jego wodzą miały ujemny bilans bramkowy i gorszą średnią punktów na mecz niż za kadencji Solskjaera, ten Haga czy Moyesa. Mimo to i tak się znajdą tacy, którzy będą szukać pozytywów z pracy Rangnicka z United. Wydawało się, że nieudany epizod raz na zawsze zamknie dyskusje nad jego wielkością. Niemiec odbudował się jednak, pracując z kadrą Austrii, chociaż i tutaj możemy mieć pewne wątpliwości. Awans na Euro 2024 to spory sukces, ale tak naprawdę kogo Austriacy pokonali w spotkaniach kwalifikacyjnych? Szwecję, Estonię i Azerbejdżan. Poczekajmy do turnieju głównego z zachwytami nad Das Team. Owszem, możemy uznać, że gra reprezentacji Austrii uległa poprawie, ale euforia jest zdecydowanie przesadzona. Tym bardziej, że poważny projekt lada moment może zostać zakończony.

Bayern da się nabrać?

W ostatnich dniach pojawiło się (i z pewnością pojawi) wiele artykułów wskazujących Rangnicka jako bezkompromisowego reformatora. Bohatera Schalke i Red Bulla. Zadajmy sobie jednak pytanie, gdzie właściwie dokonał udanych reform? Jego ostatni znaczący sukces w futbolu klubowym to mistrzostwo Austrii sprzed 9 (!) lat. Media ochoczo wspominają także półfinał Ligi Mistrzów z 2011 roku. Dziwnym trafem mało kto zauważa, że przejął wówczas stery drużyny z Gelsenkirchen… Na dwa tygodnie przed ćwierćfinałem z Interem! O jakich reformach i jakiej długofalowej pracy mówimy? Z całym szacunkiem, ale Thomas Tuchel swoimi osiągnięciami bije na głowę Rangnicka, który dużo (i bardzo ciekawie) teoretyzuje, a mało osiąga z prowadzonymi przez siebie drużynami.

źródło: Bayern & Germany w serwisie X

Christian Falk przypomniał niedawno, że piłkarze Bayernu w 2019 roku byli przeciwko zatrudnieniu Rangnicka. Obserwując media społecznościowe, widzę mnóstwo wątpliwości wśród kibiców. Być może zatrudnienie Niemca będzie strzałem w dziesiątkę, a ja będę musiał odszczekać swoje słowa. Uważam jednak, że Rangnick to zła opcja dla Bawarczyków. Typ trenera z dużym ego, którego szatnia może nie kupić. Teoretyk z niewielkimi praktycznymi sukcesami w dotychczasowej karierze. Aktualny selekcjoner kadry Austrii, który najbliższe tygodnie spędzi skupiając się na pracy z reprezentacją, a nie przygotowaniach do kolejnego sezonu z Bayernem Monachium. To będzie genialny wybór, albo totalna klapa i nieskończone opowieści o rewolucyjnych planach, z których niewiele dobrego wyniknie.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,613FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ