Chyba nie ma drugiego piłkarza, który nigdy nie grał w czołowym klubie, a kibice z całego świata znaliby jego atuty tak dobrze. Adama Traore jest swego rodzaju fenomenem. Wszystko przez jego warunki fizyczne. Piłkarza o tak niezwykłej sile, a zarazem świetnej motoryce ze świecą szukać. Smarowanie rąk oliwką dla dzieci, aby rywale nie mogli go złapać to coś, co wszyscy zapamiętamy na długo i zawsze będziemy kojarzyć z Hiszpanem. Przez najbliższe miesiące takie obrazki będą mogli oglądać widzowie na Camp Nou.
Adama Traore nie okazał się wygranym zmiany szkoleniowca
Przed obecnym sezonem w Wolverhampton zaszła zmiana menedżera. Molineux opuścił Nuno Espirito Santo, który wprowadzał klub do angielskiej elity, a zespół przejął Bruno Lage, były trener Benfici. Początkowe mecze pod sterami Portugalczyka dawały nadzieję, że Adama Traore zmieni się piłkarsko. U Nuno Espirito Santo zdecydowanie najczęściej spędzał czas na boisku po prawej stronie. Nowy szkoleniowiec ustawił Hiszpana na lewym skrzydle, co sprawiało, że Traore często schodził bliżej środka. Jako, że Wolves w pierwszych kolejkach aktualnych rozgrywek Premier League mierzyło się z trudnymi rywalami to często mieli okazję do kontrataków, a te napędzał Adama Traore. Nadal brakowało mu końcowego produktu, ale można było wierzyć, że z czasem Bruno Lage trafi do niego.
Tak się jednak nie stało. Hiszpan szybko stracił zaufanie trenera i od listopada tylko 4-krotnie znajdował miejsce w wyjściowej jedenastce na mecz Premier League, co było spowodowane kontuzjami konkurentów do gry na jego pozycji. Bruno Lage bardziej widział w nim alternatywę do wejścia z ławki na podmęczonego rywala niż podstawowego piłkarza tak zdyscyplinowanej taktycznie drużyny. A przy powrocie do zdrowia Hee-Chan Hwanga i Pedro Neto jego minuty mogłyby być jeszcze bardziej ograniczone.
Z ławki Wolves do pierwszego składu Barcelony?
To paradoks, że gość, który nie łapał się do składu Wolves ma pomóc Barcelonie w walce o TOP 4. Jednak jeśli usługami Hiszpana był zainteresowany nawet sam Antonio Conte, trener Tottenhamu to w tym piłkarzu musi kryć się potencjał. U Bruno Lage’a skrzydłowi mają za zadanie schodzić do środka i szukać sobie wolnych przestrzeni pomiędzy formacją obrony, a pomocy przeciwnika. A to nie jest granie Adamy Traore, zwłaszcza w ataku pozycyjnym. O wiele więcej dadzą zawodnicy bardziej wszechstronni, lepiej czujący przestrzeń i posiadający wyższą inteligencję boiskową. Bo Adama Traore to zaprzeczenie piłkarza wszechstronnego. Wystarczy tylko spojrzeć na poniższą grafikę.
Adama Traore jest wybitny tylko w jednym elemencie – dryblingu. To wiąże się również z drugim aspektem, który na powyższym diagramie wygląda imponująco – progresywne prowadzenie piłki, czyli to jak zdobywa teren z piłką przy nodze. Siła w połączeniu z dynamiką i niezłą kontrolą piłki sprawia, że w tym elemencie Adama należy do ścisłej czołówki na świecie. Szukając innych jego mocnych cech możemy wskazać na grę w powietrzu, jednak ten element dla skrzydłowego w Barcelonie odgrywa marginalne znaczenie.
Dla Blaugrany ściągnięcie Hiszpana to inwestycja krótkoterminowa. Adama Traore przychodzi tylko na wypożyczenie do końca sezonu. W umowie jest co prawda zawarta opcja wykupu po sezonie za 30 mln euro plus bonusy, ale podejrzewam, że Barcelona wpłaci tą cenę tylko w wypadku, gdyby Hiszpan przekroczył najśmielsze oczekiwania na Camp Nou.
Czy Adama Traore będzie wartością dodaną dla Barcelony?
Szczerze mówiąc, wątpię. Jak już wcześniej zostało przedstawione w tekście – Adama Traore to piłkarz jednowymiarowy. Jego potencjał mógłby eksplodować tylko w pewnych okolicznościach. W przypadku Barcelony system gry może dać Hiszpanowi pewne pole do popisu, ale ciężko będzie ukryć jego liczne wady. Xavi stawia na szeroko ustawionych skrzydłowych i taka gra Adamie Traore sprzyja. Czeka przy linii bocznej na futbolówkę i kiedy ją dostanie może rozpocząć swoje show. Problem w tym, że w tym wypadku jego repertuar zagrań jest bardzo wąski. Kibice Premier League pamiętają – zwód do linii końcowej i próba dośrodkowania na pole karne. Po pewnym czasie znali to już wszyscy. Trenerzy z pewnością będą uczulali na to swoich zawodników i często do 25-latka będą oddelegowali dodatkowego zawodnika do asekuracji, aby Adama nie mógł wjeżdżać w pole karne.
Dlatego też osobiście podobała mi się początkowa koncepcja Lage’a z ustawianiem Hiszpana na lewym skrzydle (NES też niekiedy tak robił). Można odnieść wrażenie, że wtedy jest piłkarzem mniej przewidywalnym i bardziej nieszablonowym. Po zejściu do środka ma więcej możliwości rozwiązania akcji. W przeciwieństwie do gry na drugim skrzydle tutaj robi wolny korytarz bocznemu obrońcy, co z obiegającym Albą może mieć sens. Niemniej jednak, jego atuty zostaną mocno ograniczone, ponieważ Duma Katalonii rzadko wyprowadza kontrataki. Niemal zawsze jest zmuszona (ale też chce) grać w ataku pozycyjnym.
Pamiętajmy, że cały czas analizujemy przydatność gościa, który przez ostatnie 3,5 sezonu w Premier League strzelił 8 goli.
To nie brzmi, jak dobra inwestycja. Szczególnie obecnie, kiedy w Barcelonie nie ma kto zdobywać bramek, a skrzydłowych, którzy robią więcej „wiatru” niż „konkretów” kilku już mają. Od przyjścia Xaviego zespół zdobył tylko 19 goli w 14 meczach. Najlepszym strzelcem zespołu w tym czasie jest Luuk De Jong z trzema trafieniami. Memphis Depay jest pod formą. Ousmane Dembele mimo ograniczonego czasu nie zdobył jeszcze bramki w tym sezonie La Liga i nie wiadomo, jak będzie wyglądała jego najbliższa przyszłość, ponieważ oficjalnie ogłosił, że nie przedłuży kontraktu. Inni skrzydłowi – Abde, Jutgla, czy Akhomach – też goli nie zagwarantują. Środek pomocy jest bardzo mocno obsadzony, ale oprócz Frenkiego De Jonga, który w obecnej formie będzie miał problemy, aby łapać się do składu nikt nie ma (jeszcze?) naturalnego ciągu na bramkę. Nadzieją pozostaje jedynie sprowadzony tej zimy Ferran Torres.
Wypożyczenie zimą to zawsze minimalizacja ryzyka. Kluby wiedzą na jakich pozycjach potrzebują wzmocnień i bez wydawania ogromnych kwot mogą sięgnąć po posiłki. Czy sytuacja ze skrzydłowymi Barcelony tego wymagała? Można się zgodzić, że tak. Czy Adama Traore pomoże klubowi w walce o TOP 4? Mam wątpliwości. Bardziej pożądanym nazwiskiem byłby zawodnik, który potrafi robić liczby. Ale prawdopodobnie rynek takiego w tej chwili nie oferował. Dla Adamy Traore przenosiny do Barcelony były o wiele łatwiejsze niż byłyby dla większości piłkarzy. Hiszpan po 7 latach spędzonych na wyspach wraca do swojego kraju i klubu, którego jest wychowankiem. Może to właśnie ten czynnik będzie kluczowy, aby odblokować drzemiący w nim potencjał?