Czerwona flaga projektu Rubena Amorima. Manchester United nie potrafi prowadzić gry

W 12. kolejce Premier League Manchester United przegrał z Evertonem (0:1) na własnym stadionie, mimo że od 13. minuty grali w przewadze jednego zawodnika. To była pierwsza porażka Czerwonych Diabłów na Old Trafford w sytuacji, gdy rywal otrzymał czerwoną kartkę. Zespół Rubena Amorima nie poradził sobie ze scenariuszem, w którym musiał prowadzić grę. Choć wobec projektu portugalskiego szkoleniowca pojawiało się wiele czerwonych flag, tak ta po wczorajszym spotkaniu jest widoczna nawet dla najbardziej optymistycznie nastawionych kibiców Man United.

Manchester United został zmuszony do prowadzenia gry

Można się spierać czy Manchester United rzeczywiście zasłużył na tą porażkę. To oni wykreowali znacznie więcej sytuacji, a Everton z trzech strzałów zdołał trafić do siatki. Niemniej jednak, nawet zapominając o wyniku i biorąc pod uwagę wszystkie inne czynniki, z grą w przewadze na czele, to był fatalny występ Czerwonych Diabłów. Sytuacje, w których zespół tak słabo korzysta z czerwonej kartki dla przeciwnika występują naprawdę bardzo rzadko. Everton siłą rzeczy oddał piłkę gospodarzom, cofnął się na własną połowę i zaangażował wszystkich dziesięciu graczy w ciężką pracę bez piłki. Manchester United miał więc optyczną przewagę, oddawał strzały, ale nie przekładało się to na klarowne okazje. Zespół Rubena Amorima oddał aż 25 uderzeń, jednak ich współczynnik goli oczekiwanych wyniósł – według portalu Fotmob – tylko 1,71 xG. Oznacza to, że średnia wartość jednego strzału to niecałe 0,07 xG. Żadne kopnięcie na bramkę przeciwnika nie zostało wycenione na więcej niż 0,2 xG.

REKLAMA

Przebieg meczu zmusił Manchester United do prowadzenia gry, a zespół był do tego kompletnie nieprzygotowany. O ile można byłoby zrozumieć taką sytuację w rywalizacji z czołową drużyną ligi, tak podejmując na własnym stadionie Everton musisz być na to gotowy, nawet przy grze jedenastu na jedenastu. W pierwszej połowie Manchester United nie potrafił wykorzystać przewagi liczebnej. W strefach boiska nominalnie przeznaczonych dla skrzydłowych (w linii ataku w bocznym sektorze) operowali Patrick Dorgu oraz Noussair Mazraoui, z których w ostatniej tercji pożytek był prawie żaden. Budowanie akcji na trzech środkowych obrońców w momencie, gdy przeciwnik broni się w ustawieniu z jednym napastnikiem, który i tak nie zakłada pressingu również było zbędne. Przy zabezpieczeniu kontrataku nie potrzeba aż trzech stoperów, więc lepiej szukać przewagi liczebnej bliżej bramki przeciwnika.

Ruben Amorim próbował coś zmienić w drugiej połowie

Za Noussaira Mazraouiego na boisku pojawił się Mason Mount, który potrafi grać między liniami, na małej przestrzeni. Na prawe wahadło z kolei przeszedł Amad Diallo, zawodnik mający więcej atutów w ofensywie – grze jeden na jednego, akcjach kombinacyjnych czy kreacji. Choć system z trójką stoperów pozostał, Luke Shaw częściej podłączał się do akcji ofensywnych lewym skrzydłem, więc zespół zostawiał z tyłu dwójkę środkowych obrońców. Manchesterowi United zabrakło jednak większego zagrożenia z lewego skrzydła, gdzie nie mieli zawodnika o profilu skrzydłowego (co też jest wyborem trenera/pionu sportowego, ponieważ w letnim okienku transferowym pozbyli się Rashforda i Garnacho). Najczęstszą metodą próby kreowania sytuacji były więc dośrodkowania z prawego skrzydła, jednak Everton mając w polu karnym Tarkowskiego, Keane’a oraz O’Briena jako prawego obrońcę (na dalszym słupku przy wrzutkach MU) dobrze sobie z tym radził.

Manchester United chce grać inaczej

Manchester United od początku sezonu wysyła bardzo głośne sygnały, że ich kontrolowanie meczów przez utrzymywanie się przy piłce i cierpliwe budowanie ataków w ogóle nie interesuje. Ruben Amorim w przerwie pomiędzy sezonami wprowadził jeszcze bardziej bezpośredni sposób gry oparty w dużym stopniu na dalekich podaniach, zbieraniu drugich piłek i szybkich atakach. Po 12. kolejkach w Premier League tylko Wolves wykonało więcej dalekich podań, a jedynie Everton stoczył więcej pojedynków powietrznych (które zazwyczaj następują po długich piłkach). Pomysł Rubena Amorima zakłada jak najszybsze i jak najprostsze przeniesienia piłki do zawodników ofensywnych, którzy mając przestrzeń do wykorzystania stworzą sytuację bramkową.

Nie można zaprzeczyć, że Manchester United w realizacji wizji swojego szkoleniowca dokonał postępu. Niemniej jednak, nie w każdym meczu rywal Czerwonych Diabłów pozwoli im na grę w taki sposób. A wtedy zaczyna się problem. W starciu z Evertonem – gdzie, przypominamy, zespół grał w przewadze jednego zawodnika – wiele elementów niezbędnych do skutecznego prowadzenia gry nie było na odpowiednim poziomie. Podopieczni Rubena Amorima nie narzucali odpowiedniego tempa konstruowania akcji. Nie potrafili wykorzystać przewagi liczebnej. Nie było widać odpowiedniej współpracy dwójkowej/trójkowej między piłkarzami. Brakowało im błyskawicznego odzyskania piłki po stracie, aby nieustannie kontynuować ataki, jeszcze bardziej zdominować przeciwnika i zamknąć ich w tercji obronnej.

Czerwona flaga

Dlaczego umiejętność prowadzenia gry i kontrolowania meczu przez posiadanie piłki jest tak ważna? Ponieważ czołowe zespoły w lidze bardzo często są zmuszone do takiej gry. To również najłatwiejszy sposób, aby zneutralizować ofensywne zagrożenie ze strony przeciwnika (a Manchester United traci w tym sezonie dużo goli). Każdy topowy zespół musi radzić sobie w sytuacjach, gdy rywal odda piłkę i ustawie się bardzo defensywnie. Zespoły wzajemnie znają również swoje mocne i słabe strony, więc trenerzy biorą to pod uwagę układając taktykę na mecz. Najlepsze drużyny muszą być więc bardzo elastyczne i znać rozwiązanie na każdą zagadkę, którą zada im przeciwnik.

Co gorsza, działania Manchesteru United sugerują, że drużyna nie zamierza rozwiązywać problemów w ataku pozycyjnym. Cofnijmy się do letniego okienka transferowego. Manchester United odpuścił temat sprowadzenia środkowego pomocnika o charakterystyce typowego rozgrywającego. Ruben Amorim prawdopodobnie wyszedł z założenia, że przy stylu gry, który preferuje taki piłkarz nie jest mu aż tak bardzo potrzebny, natomiast w meczu z Evertonem, gdy trzeba było prowadzić grę kogoś o podobnym profilu zabrakło. Manchester United zrezygnował także z naturalnych skrzydłowych (Rashford, Garnacho, Sancho) na rzecz „10-tek” w systemie 3-4-2-1. W przełamywaniu nisko broniącej defensywy to jednak szeroko ustawieni skrzydłowi najczęściej odgrywają kluczową rolę, ponieważ grając całkiem blisko bramki przeciwnika mają najwięcej miejsca.

Ruben Amorim rozwija Manchester United w kierunku gry bezpośredniej, zabierając zespołowi jednocześnie atuty w prowadzeniu gry oraz bagatelizujac problemy w tym aspekcie, a występ z Evertonem był tego ostatecznym dowodem. To czerwona flaga dla Portugalczyka i mocny argument, aby szanse powodzenia projektu przywrócenia Man United do europejskiej czołówki oceniać bardzo nisko.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    142,112FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ