W 2009 roku zawodnicy Wolfsburga dokonali czegoś historycznego. To właśnie wtedy „Wilki” po raz pierwszy (i jak na razie ostatni) w historii sięgnęli po mistrzostwo Niemiec. Co stało się z zawodnikami, którzy byli architektami tego sukcesu?
Diego Benaglio
Niekwestionowany symbol całego Wolfsburga. Barwy VfL reprezentował od 2008 do 2017 roku. Ze swoją ukochaną drużyną zdobył zarówno wspomniane mistrzostwo, jak i puchar Niemiec. W sezonie 2008/09 wystąpił w 31 spotkaniach, będąc pewnym punktem zielono-białej defensywy. Wolfsburg stracił w Bundeslidze zaledwie 41 bramek, będąc trzecią najszczelniejszą defensywą ligi. Oprócz zajęcia pierwszej pozycji w 2009 roku, pamięta również wicemistrzostwo z 2015 roku. Nazwisko Benaglio na stałe wpisało się w kanon tamtejszych legend.
Marcel Schafer
Jeden z najważniejszych elementów tamtej układanki. 34 spotkania, ponad 3000 rozegranych minut. Schafer pojawił się na murawie w każdym możliwym meczu. Karierę rozpoczynał w TSV 1860 Monachium, z którego do Wolfsburga trafił w 2008 roku. Podobnie jak Benaglio, odszedł z drużyny w 9 lat później, by ostatni rok kariery spędzić w MLS. Następnie postanowił zakończyć piłkarską przygodę, mając w swojej prywatnej gablotce zarówno mistrzostwo kraju, jak i puchar. Ponad 300 występów w koszulce „Wilków: sprawia, że Marcel Schafer spokojnie może tytułować się kolejną klubową legendą.
Andrea Barzagli
Włoskiego obrońcę kojarzą zapewne fani Serie A. Symbol Juventusu, który w barwach Bianconerich występował przez 8 lat, będąc jednym z filarów defensywy drużyny, która nie miała sobie równych na włoskich boiskach. Nie każdy wie jednak, że Andrea do Juve przeszedł właśnie z Niemiec, w 2011 roku. Barzagli w mistrzowskim sezonie rozegrał wszystkie 34 spotkania. Nie opuścił nawet jednej minuty, grając cały sezon od deski do deski. Pobyt w Wolfsburgu to zresztą jego jedyny zagraniczny epizod, zdecydowanie udany. Barzagli to Juventus, ale niemieccy kibice również powinni obowiązkowo kojarzyć jego nazwisko, szczególnie po tamtym sukcesie.
Makoto Hasebe
Japończyk przeprowadził się do Niemiec w 2008 roku. To wtedy zamienił Urawe Reds na VfL Wolfsburg. Szybko zaaklimatyzował się w nowym kraju, a w sezonie mistrzowskim wystąpił w 25 spotkaniach. Nie był „starterem” w każdym spotkaniu, ale ciężko mu odmówić zasług w zdobytym tytule. W zielono-białych barwach pograł do 2013 roku, by następnie przenieść się do Norymbergii. Po roku spędzonym w 1. FC Nürnberg trafił do Eintrachtu Frankfurt, barwy którego reprezentuje do dziś. Ma na swoim koncie puchar i mistrzostwo Niemiec oraz zdobytą wraz z Eintrachtem Ligę Europy. Mimo swojego wieku (38 lat), dalej regularnie występuje w Bundeslidze, a w obecnym sezonie pojawił się na murawie trzykrotnie. Jego kariera zbliża się powoli do końca, ale jego niemieckie poczynania na pewno będą mu się dobrze kojarzyły.
Sascha Riether
Prawy obrońca, który również okazał się bardzo ważnym elementem. Wystąpił w 28 meczach, zbierając ponad 2200 minut. Oprócz regularnych występów, udało mu się również dwukrotnie wpisać na listę strzelców. Kariera Riethera była bardzo ciekawa, a sam zawodnik po odejściu z VfL w 2011 roku zdążył zmienić klub aż cztery razy. Zagrał w Fulham, Koeln, Freiburgu, by karierę zakończyć w Schalke. Na swoim koncie uzbierał łącznie 469 występów, zaliczając nawet epizody w Lidze Mistrzów. Rietherzawiesił buty na kołku w 2019 roku.
Jacek Krzynówek
Umówmy się, rola naszego reprezentanta w zdobyciu tamtego mistrzostwa była niemal marginalna. Przez sentyment jednak postanowiłem umieścić go w tej jedenastce. Krzynówek pojawił się na murawie… 4 razy. Uzbierał zaledwie 116 minut, ale tak czy siak może tytułować się mistrzem Niemiec. Do drużyny dołączył w zimowym okienku w 2006 roku, odchodząc z niej w połowie mistrzowskiego sezonu. Przeniósł się do Hannoveru 96, gdzie już rok później postanowił zakończyć piłkarską karierę. Mimo wszystko w barwach niemieckich zespołów rozegrał ponad 300 spotkań, zaliczając nawet Champions League. Fajne ukoronowanie kariery, która polskim kibicom potrafi przywołać wiele pięknych wspomnień. Dawniej elektryzowaliśmy się występem naszego rodaka w jednej z najlepszych lig na świecie, dziś bramka Roberta Lewandowskiego w barwach Barcelony to „norma”.
Josue
Brazylijczyk przeniósł się ze swojej ojczyzny do VfL w 2007 roku. Wolfsburg to jedyna drużyna, w której występował poza granicami swojego kraju. Jednak jego wkład w mistrzostwo był niezaprzeczalny. Josue wystąpił w 33 meczach, będąc płucami i sercem ekipy. Świetny sezon w jego wykonaniu na pewno ułatwił drużynie osiągnięcie historycznego sukcesu. Z Dolnej Saksonii odszedł w 2013 roku, powracając do swojej ojczyzny, gdzie zaczął reprezentować barwy Atletico Mineiro. Karierę zakończył w 2016 roku, w swoim dorobku posiadając puchar i mistrzostwo Brazylii, mistrzostwo Niemiec oraz – co bardzo ważne – zwycięstwo w Copa America wraz z reprezentacją swojego kraju, dla której zagrał 28 razy.
Zvjezdan Misimovic
84-krotny reprezentant Bośni i Hercegowiny. Misimovic podczas swojej kariery zdążył zwiedzić kawał świata. Do VfL trafił w 2008 roku, by ledwie dwa lata później odejść do Galatasaray. Po krótkim epizodzie w Turcji, zdecydował się pojechać do Rosji, gdzie grał dla Dynama Moskwa. Następnie trafił do… Chin, gdzie reprezentował barwy BJ Renhe. Zvjezdan wybrał bardzo ciekawą drogę piłkarską, ale na pewno może być z niej zadowolony. Karierę zakończył w 2017 roku w Chinach. W pamiętnym sezonie wystąpił w 33 spotkaniach, zdobywając siedem goli.
Christian Gentner
Legenda Stuttgartu. W VfL Christian grał od 2007 do 2010 roku, by ponownie powrócić do klubu, którego był wychowankiem. 379 meczów rozegranych w barwach Die Schwaben mówi samo za siebie. Dopiero w 2019 roku zamienił swój ukochany zespół na Union Berlin, by dwa lata później wyjechać do Szwajcarii, gdzie gra dalej. Mimo częstych występów w FC Luzern, jego kariera zdaje się zbliżać do końca, a sam zawodnik z pewnością wycisnął z niej maksa. 430 mecze w Bundeslidze sprawia, że jest legendą nie tylko Stuttgartu, ale i całej niemieckiej piłki.
Edin Dzeko
Tego gościa nie muszę raczej państwu przedstawiać. Dzeko w tamtym sezonie zdobył aż 26 gole, prowadząc swój zespół (wraz z Grafite) do historycznego sukcesu. Praktycznie co trzecia bramka, którą zdobył wtedy Wolfsburg, była jego autorstwa. Z VfL postanowił odejść w 2011 roku, trafiając do Manchesteru City. Mistrz Anglii, Niemiec, zdobywca pucharu Włoch. 126 występów w reprezentacji swojego kraju, w których trafiał aż 63 razy. Nie jest to legenda światowej klasy, ale bardzo solidny zawodnik, który już w tamtym czasie pokazywał, że świat wielkiej piłki kiedyś o nim usłyszy.
Grafite
To właśnie on wespół z Edinem Dzeko urzeczywistnił ten piękny sen wszystkim fanom „Wilków”. W 25 spotkaniach trafił bowiem do bramki rywala… 28 razy, zgarniając tytuł króla strzelców! Wraz z bośniackim snajperem zdobyli wtedy 54 na 80 goli swojej ekipy. To niesamowite, jak świetny sezon rozegrał wtedy Grafite. Z Wolfsburga odszedł w 2011 roku, grając później w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Katarze, by końcowo powrócić do swojej ojczyzny. Karierę zakończył grając w Santa Cruz w 2018 roku.