Co się z nimi stało? XI reprezentacji Polski z debiutu Jerzego Brzęczka

6 lat temu, w trakcie wrześniowej przerwy międzynarodowej Jerzy Brzęczek zadebiutował jako selekcjoner reprezentacji Polski. Nasza kadra zremisowała w pierwszym meczu pierwszej edycji Ligi Narodów z Włochami. Później, gdy biało-czerwoni również pod wodzą Brzęczka mierzyli się ze Squadra Azzura, często wracaliśmy pamięcią do ów spotkania sugerując, że od tego czasu nie zrobiliśmy postępu. Postanowiliśmy wrócić do tego meczu sprawdzając co stało się z piłkarzami, którzy wówczas tworzyli wyjściową jedenastkę reprezentacji Polski.

Łukasz Fabiański

Mistrzostwa Świata w 2018 roku to moment, w którym debata „Szczęsny vs Fabiański” osiągnęła prawdopodobnie kulminacyjny punkt, a zwolenników obu bramkarzy było prawie po równo. Dyskusja na temat obu golkiperów trwała także w okresie, gdy kadrę prowadził Jerzy Brzęczek, który nie ustalił jasnej hierarchii między słupkami. Zarówno Łukasz Fabiański, jak i Wojciech Szczęsny dostawali regularne szanse gry walcząc o miejsce w podstawowym składzie na EURO 2020. Mistrzostwa Europy zostały jednak przełożone z powodu pandemii, kolejna edycja Ligi Narodów zrzuciła Brzęczka ze stanowiska, a Zbigniew Boniek zastąpił go Paulo Sousą. Portugalski selekcjoner od razu podjął decyzję, że „jedynką” będzie Wojciech Szczęsny. 36-letni Fabiański, nie mając większych szans na grę, po EURO 2020, dokładnie 8 sierpnia 2021 roku, ogłosił zakończenie reprezentacyjnej kariery, a pożegnalny mecz w barwach biało-czerwonych rozegrał dwa miesiące później z San Marino.

REKLAMA

Bartosz Bereszyński

Trudną decyzję do podjęcia Jerzy Brzęczek miał również na prawej obronie, ponieważ po Mistrzostwach Świata reprezentacyjną karierę zakończył Łukasz Piszczek. W pierwszym meczu szansę otrzymał Bartosz Bereszyński, ale solidnym konkurentem dla niego był Tomasz Kędziora. Selekcjoner szybko wpadł na pomysł, aby pogodzić obu zawodników przesuwając Bereszyńskiego na lewą obronę. Pomysł ten był krytykowany przez opinię publiczną. Po przejęciu kadry przez Paulo Sousę „Bereś” zaczął grać jako prawy stoper w 3-osobowym bloku obronnym i w tej roli zagrał komplet minut na EURO 2020. Bereszyński nie stracił także miejsca w podstawowym składzie po przyjściu Czesława Michniewicza. Grał na różnych pozycjach, ale w kluczowym okresie, na MŚ 2022 znów wrócił do gry jako lewy obrońca i na turnieju w Katarze był jednym z najlepszych reprezentantów Polski. Wydaje się, że to były ostatnie świetne momenty 32-latka w kadrze, bo Michał Probierz nie znalazł dla niego miejsca w systemie z trójką obrońców i wahadłowymi.

Kamil Glik

W tamtym czasie reprezentacja Polski bez Kamila Glika po prostu nie mogła funkcjonować. Był liderem defensywy i jego cech nie potrafił zastąpić nikt przez kolejne lata. Paulo Sousa w swoim debiucie próbował ustawić defensywę bez obecnego obrońcy Cracovii, ale szybko przekonał się, że nie jest to dobry pomysł. U Portugalczyka Glik był podstawowym stoperem w trakcie Mistrzostw Europy, u Michniewicza na mundialu również grał w wyjściowym składzie. Coraz częściej wypominano mu brak zwrotności, niechęć do skracania pola gry wychodząc ze strefy i niską wartość przy rozegraniu, ale nikogo lepszego na miejsce Glika selekcjonerzy nie znaleźli. Po Mistrzostwach Świata 36-latek opuścił pierwsze zgrupowanie za Fernando Santosa z powodu kontuzji i od tego czasu nie dostał już powołania. Jego obecna dyspozycja w Cracovii nie zapowiada, aby miało się to zmienić. Choć Kamil Glik oficjalnie nie zakończył kariery reprezentacyjnej, to wydaje się, że w jego przygodzie w biało-czerwonej koszulce pozostał tylko mecz pożegnalny.

Jan Bednarek

Wówczas Jan Bednarek nie mógł liczyć na regularną grę w Southampton, ale Jerzy Brzęczek dał zawodnikowi kredyt zaufania czyniąc z niego podstawowego środkowego obrońcę kadry. Gracz Southampton miał mocną pozycję u Brzęczka i nie zmieniło się to u nowego selekcjonera, dzięki czemu grał w podstawowym składzie na EURO 2020. Dopiero przyjście Czesława Michniewicza – a konkretnie wejście do kadry Jakuba Kiwiora – zepchnęło go na ławkę rezerwowych. Pech chciał, że nastąpiło to dokładnie przed Mistrzostwami Świata. Bednarek był podstawowym piłkarzem reprezentacji przez cały okres pomiędzy Mistrzostwami Świata, ale w Katarze musiał pogodzić się z rolą rezerwowego i zagrał tylko 3 minuty w ostatnim meczu z Francją. Brak powołań dla Kamila Glika, a później zmiana systemu przez Michała Probierza na 3-5-2 przywróciła 28-latka do podstawowej jedenastki i na EURO 2024 spędził na boisku komplet minut.

Arkadiusz Reca

To jeden z tych zawodników, po usłyszeniu nazwiska którego od razu mamy skojarzenie selekcjonera. Jerzy Brzęczek współpracował z Arkadiuszem Recą w Wiśle Płock, widział w nim potencjał i chciał zrobić z niego reprezentanta Polski. Licznik występów piłkarza w kadrze zatrzymał się na piętnastu, ale nie grał on tylko u Jerzego Brzęczka. Reca znalazł się w podstawowym składzie zarówno na debiut Paulo Sousy (z Węgrami) oraz debiut Czesława Michniewicza (towarzyski mecz ze Szkocją). Lewy wahadłowy – bo na tej pozycji grał w obu tych spotkaniach – nie przekonał jednak selekcjonerów i mimo regularnej gry w Serie A nie przyjeżdżał na kolejne zgrupowania. Obecnie Arkadiusz Reca jest piłkarzem Spezii i w tym sezonie ciągle czeka na pierwsze minuty w Serie B.

Grzegorz Krychowiak

Wówczas można było jeszcze liczyć, że 28-latek się odbuduje i nawiąże do formy z EURO 2016. Takie zadanie mógł postawić sobie także Jerzy Brzęczek widząc, że Grzegorz Krychowiak odżył po transferze do Lokomotiwu Moskwa, gdzie dostał więcej zadań ofensywnych. W takiej też roli zdarzało mu się grać w kadrze, ale wkrótce „Krycha” znów zaczął być najbardziej irytującym piłkarzem reprezentacji. EURO 2020 zostanie mu zapamiętane za czerwoną kartkę w meczu ze Słowacją. Wydawało się, że pozycja Krychowiaka w kadrze będzie sukcesywnie spadać, natomiast Czesław Michniewicz otrzymując reprezentację na niespełna rok przed mundialem uznał, że nie ma czasu na eksperymenty i postawił na sprawdzonego Krychowiaka. Fernando Santos miał zrezygnować z 34-latka, ale na trzecim zgrupowaniu niespodziewanie go powołał. Krychowiak dobił do 100 meczów w kadrze i dwa tygodnie później, już po nominacji Michała Probierza na nowego selekcjonera, ogłosił koniec kariery reprezentacyjnej.

Mateusz Klich

Mateusz Klich był jednym z tych, którzy mogli otworzyć szampana, gdy Adam Nawałka odszedł z reprezentacji Polski. U Brzęczka od razu dostał powołanie i pierwszą od czterech lat szansę gry w podstawowym składzie w meczu kadry narodowej. Klich był wówczas jednym z najważniejszych piłkarzy Leeds United Marcelo Bielsy, więc jego obecność w podstawowym składzie kadry nikogo nie dziwiła. Nie zmieniło się to u Paulo Sousy i pomocnik znalazł się w wyjściowej jedenastce na wszystkie trzy spotkania EURO 2020. Przez Michniewicza nie był jednak zbyt ceniony i niewielka liczba minut w Leeds jesienią 2022 roku (po zmianie trenera na Jessego Marscha) zaowocowała brakiem powołania na mundial w Katarze. W styczniu 2023 roku Mateusz Klich odszedł do amerykańskiego DC United, ale regularna gra nie otworzyła mu powrotnej furtki do reprezentacji.

Piotr Zieliński

Wydobycie pełnego potencjału z Piotra Zielińskiego było jednym z głównych zadań Jerzego Brzęczka, ponieważ ta sztuka nie udała się Adamowi Nawałce. W debiucie nowego selekcjonera to właśnie on strzelił bramkę, ale później wróciły debaty na temat jego przydatności w kadrze, które trwają aż do teraz. Fakty są jednak takie, że Piotr Zieliński jest podstawowym piłkarzem u każdego selekcjonera, a pod nieobecność Roberta Lewandowskiego pełni funkcję kapitana. Miał nawet okazję założyć opaskę na ramię w dwóch meczach tegorocznych Mistrzostw Europy (z Holandią i Austrią). 30-latek jest fundamentalną postacią reprezentacji Polski, ale trudno oczekiwać czegoś innego od piłkarza o takich umiejętnościach i statusie w klubowym futbolu.

Jakub Błaszczykowski

Powoływanie Jakuba Błaszczykowskiego, który jest siostrzeńcem Jerzego Brzęczka wzbudzało naturalnie wiele kontrowersji. Przez pierwszy rok regularnie pojawiał się na zgrupowaniach, mimo że w Wolfsburgu nie grał wcale, a wiosną wrócił do Wisły Kraków. Przez problemy zdrowotne „Kuba” ostatnie mecze w kadrze rozegrał we wrześniu 2019 roku. Pożegnalne spotkanie zorganizowano natomiast dopiero w czerwcu 2023 roku w towarzyskim starciu z Niemcami, gdy selekcjonerem był Fernando Santos. Około dwa miesiące później Błaszczykowski oficjalnie zawiesił buty na kołku.

REKLAMA

Rafał Kurzawa

To najbardziej zaskakująca postać w naszym zestawieniu. Wówczas Rafał Kurzawa przeżywał jednak swoje „5 minut”. Po kapitalnym sezonie w Górniku Zabrze znalazł się w kadrze na mundial. W honorowym meczu z Japonią zagrał od 1. minuty i zanotował asystę przy jedynym golu tego dnia. Tym samym zapracował na transfer do francuskiego Amiens. Przez ponad dwa lata spędzone za granicą Kurzawa nigdzie nie grał regularnie, więc siłą rzeczy Jerzy Brzęczek szybko o nim zapomniał. Po wrześniowym zgrupowaniu powołał go jeszcze tylko na październikowe. 31-latek łącznie zgromadził 7 meczów w kadrze, z czego trzy za kadencji Brzęczka. Swoją karierę zdołał odbudować po powrocie do Pogoni Szczecin, ale na poziom choćby zbliżonemu reprezentacji już nie wrócił.

Robert Lewandowski

Tutaj nie będziemy się rozpisywać, bo każdy wie co przez ostatnie 6 lat działo się w karierze Roberta Lewandowskiego. Pod wodzą Jerzego Brzęczka nastał dla niego trudniejszy czas, często był odcięty od gry i między wierszami dawał znać, że nie podoba mu się sposób gry reprezentacji. Znacznie lepsze osiągi strzeleckie notował u Paulo Sousy, zaś współpraca z Czesławem Michniewiczem znów naznaczona była frustracją na zbyt defensywną grę całego zespołu. Fernando Santos był zbyt krótko, aby cokolwiek ocenić, natomiast u Michała Probierza „Lewy” nie błyszczy tak, jak powinniśmy od niego oczekiwać. W 10 meczach strzelił tylko jednego gola z gry (i to w meczu towarzyskim z Łotwą).

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,639FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ