Derby Manchesteru to jedno z najważniejszych i najbardziej emocjonujących spotkań rozgrywanych w trakcie sezonu. I chociaż w ostatnich latach zazwyczaj to City wychodzi z nich górą, to niezależnie od pozycji w ligowej tabeli te starcia zawsze elektryzują. Nie inaczej było tego wieczoru na Old Trafford.
Haaland to, Haaland tamto. A skończyło się jak zwykle
Im bliżej tych derbów, tym głośniej zaczęło się mówić o Erlingu Haalandzie. Jednak nie w kontekście jego bramek, a ich braku. Zwłaszcza w meczach na szczycie. Real, Inter, Arsenal i Newcastle to tylko niektóre z topowych zespołów, które przez ostatnie pół roku zdołało zatrzymać Norwega. Jakby tego było mało, to w trzech ostatnich występach w Premier League Haaland oddał tylko trzy strzały. Jednak statystyki to tylko statystyki i napastnik Manchesteru City nic sobie z tego nie robił. Stwarzał zagrożenie już od pierwszych minut, a Andre Onana nie narzekał na brak pracy między słupkami. Kameruńczyk był jedynym, który powstrzymał Haalanda od strzelenia hat-tricka albo i jeszcze większej liczby bramek. Jednak przy bierności obrońców oraz rzucie karnym Onana i tak dwukrotnie kapitulował po strzałach Norwega.
Kolejne kontrowersje sędziowskie i United, które sobie nie pomagało
Co do bramek – pierwsza przysporzyła sporo kontrowersji. Nie takie przewinienia w polu karnym jak to Hojlunda na Rodrim były już niezauważane przez VAR. Problemem w tej sytuacji nie był nawet fakt, że faulu nie było, tylko porażający brak konsekwencji wśród sędziów. Drugi gol to już tylko wina obrońców Manchesteru United. Haaland na Old Trafford miał zdecydowanie za dużo miejsca i można było mieć wrażenie, że dochodzi do kolejnych sytuacji bramkowych, a rywale specjalnie nie utrudniają mu zadania. Sytuacja powtórzyła się przy trzecim trafieniu, kiedy Haaland dopadł do dobitki i tym razem zaliczył asystę do Phila Fodena. Manchester City wcale nie musiał rozgrywać świetnego meczu na Old Trafford, bo gospodarze sami ułatwiali im zadanie. Dobre momenty Czerwonych Diabłów? Owszem, były. Ale co z tego, skoro United albo brakowało precyzji, albo zatrzymywał ich świetnie dysponowany Ederson?
Pep Guardiola trafił z decyzjami, m.in. stawiając na Jacka Grealisha kosztem Doku. Anglik w odpowiedzi na zaufanie błyszczał i zagrał pierwszy tak dobry mecz w tym sezonie. Podobnie sprawdziły się wybory w obronie i środku pola. Ten Hag? Późne i nietrafione próby odmiany tego spotkania. City nie pozostawiło wątpliwości komu należały się trzy punkty w derbach i kontynuuje pościg za liderującym Tottenhamem.
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej