Cierpienia rumuńskiego trenera. Edward Iordănescu znowu sugeruje odejście

Zaskakujące zwycięstwo nad Szachtarem Donieck nie pomogło wrócić na właściwe tory. Legia Warszawa w weekend zremisowała z Lechem Poznań po nijakim widowisku, a w tygodniu pożegnała się z STS Pucharem Polski, przegrywając 1:2 z Pogonią Szczecin. Błysk Rafała Augustyniaka jedynie na chwilę uspokoił nerwowe emocje przy Łazienkowskiej. Tymczasem Edward Iordănescu po raz kolejny powtórzył podobne słowa – najważniejsza jest Legia, a on sam chce rozmawiać z zarządem klubu.

– To był dla nas bardzo ważny cel, ale nie mogę analizować, że któreś ze spotkań, to mecz sezonu. Mieliśmy dużo takich momentów – awans do Ligi Konferencji, punkty ligowe. Nie ma jednego najważniejszego meczu, ale dzisiaj był on bardzo ważny. Ciągle robimy to samo. Atakujemy, tworzymy szanse z każdej pozycji. Są rzeczy, które mogą kontrolować, ale są takie, które są poza moją kontrolą. Są rzeczy, które chciałem zrobić inaczej. Osoby z zarządu o tym wiedzą. Dzisiaj tworzyliśmy szanse. Nie chcę zrzucać winy na zawodników, ale możesz kreować okazje, dośrodkowywać w pole karne, ale musisz strzelać gole. Brakuje nam pewnych rzeczy. Chcę powiedzieć jedno – zawsze biorę pełną odpowiedzialność na siebie. Poprosiłem o spotkanie z zarządem jeszcze dzisiaj albo jutro. Jeśli pewne rzeczy się nie zmienią, będziemy dalej cierpieć. Doceniam drużyny, które prowadziłem. Ale to, co zobaczyłem w Warszawie, jest niesamowite. Kibice zasługują na więcej. Nie chcę być tą osobą, która niszczy ich nadzieję. Wierzę, że w ciągu następnych godzin usiądziemy z zarządem i podejmiemy jakieś decyzje – powiedział Edward Iordănescu cytowany przez klubową stronę Legii Warszawa.

REKLAMA

Proste pytanie – o czym rumuński szkoleniowiec chce rozmawiać ze swoimi przełożonymi? O nietrafionych transferach? Na analizę przyjdzie pora, obecnie jakiekolwiek dyskusje niewiele pomogą. Narzekać na problemy zdrowotne, natłok spotkań? Tak, to problem – ale rozmowa niczego w tym momencie nie naprawi. Edward Iordănescu co kilka zdań powtarza, że Legia jest najważniejsza i to on ponosi pełną odpowiedzialność za wyniki, by za chwilę oznajmiać, że chce rozmawiać z przełożonymi, co jest odbierane jako próba odejścia z klubu.

Edward Iordănescu bierze odpowiedzialność, ale…

– To był bardzo ważny mecz. Jeśli podejmujesz decyzje, to musisz włożyć w nie dużo analizy. Jeśli wracam do przeszłości i powtarzam coś wiele razy, to ludzie myślą, że szukam wymówek. Za każdym razem mówię, że ja ponoszę odpowiedzialność. Nie mam problemu, jeżeli wy dziennikarze uważacie, że jestem w 100% odpowiedzialny za to, co się dzieje. Mamy 10 zawodników, którzy nie byli dostępni z nami w pełnych treningach. Występy Piątkowskiego i Recy to było ryzyko. Mamy jednak tylu graczy, że musimy strzelać gole. Kacper Urbański tracił energię, stąd zmiana. Wcześniej grał w meczu z Lechem i Szachtarem. Przyszło do nas dziesięciu piłkarzy w trakcie sezonu. Są rzeczy, które chciałem zrobić inaczej, ale ostatecznie jesteśmy w tym miejscu. Mam wokół siebie ludzi, którzy znają się na piłce. Legia tworzy szanse, tworzy warunki, ale musisz je wykorzystać. Jakie decyzje miałem podjąć, abyśmy trafiali do bramki? Zawodnicy muszą kończyć sytuacje. Od momentu kontuzji Nsame, zablokowaliśmy się. Jean-Pierre dowoził, był najlepszym strzelcem drużyny. A teraz nikt go nie potrafi zastąpić – zauważył Rumun.

Oczywiście, pod wieloma względami ma rację. Wszyscy widzą, że jest źle, ale diagnoza wymaga także leczenia, a tego brakuje.

– Do końca roku jest 6–7 tygodni. Bardzo ważne będzie to, aby drużyna miała mocny okres przygotowawczy, w pełnym składzie. Nowi zawodnicy będą mogli się zaadoptować. Jest różnica między wprowadzeniem zawodników od początku, a w trakcie sezonu. Drużyna potrzebuje korekt, ja o tym wiem, zarząd też. Są jednak rzeczy, o których nie mogę mówić. Chcę wziąć odpowiedzialność. Wierzę w profesjonalność. Bardzo duża część naszej pracy nie kończy się dobrze, ale może się to zmienić. Czasami w piłce nożnej nie chodzi tylko o taktykę, ale też chemię lub trochę szczęścia. Dzisiaj tego szczęścia potrzebowaliśmy. Trafialiśmy w bramkarza, broniących rywali. Przeciwnicy mają jakość, mogą strzelać gole. W krótszym czasie nie można zmienić zbyt dużo. Można jednak poprawić atmosferę, dodać nową energię – Edward Iordănescu i tutaj się nie myli, ale czy sam rzeczywiście dodaje nową energię, czy też generuje negatywną, nieustannymi sugestiami o rozmowach z zarządem i możliwym odejściu?

– Chciałbym spojrzeć na inne duże zespoły. Trzeba mieć szeroką kadrę, zmieniać rozwiązania. Sprawdźcie, ile meczów już rozegraliśmy. Granie, podróże – rotacje są normalne. Chcę dać piłkarzom szanse na odpoczynek. Jeżeli są gotowi w 100%, to nie będę dokonywał zmian. Ale jednym z powodów jest to, aby piłkarzom dać szansę na odpoczynek. Każdy duży klub robi to samo. To wyzwanie i wierzę, że każdy piłkarz w Legii musi pokazać, że zasługuje na to, aby tu być. W innym przypadku możesz mieć mniejszą kadrę. Niektórzy piłkarze przyszli w nieodpowiednim momencie. Nasza kadra różni się od tej z okresu przygotowawczego. Możemy dyskutować, analizować. Jesteśmy tutaj, rozmawiamy. Między meczami w Europie wielu graczy przyszło, wielu też odeszło. Arkadiusz Reca przed dzisiejszym meczem dostał zastrzyk. Miał problemy związane z urazem w przeszłości. Analizując grę, rywali – dzisiejszy skład był zdolny do rywalizacji. Petar Stojanović zasługuje, aby grać, jest w kadrze narodowej. Razem z Arkiem zagrali dobre spotkanie. Kacper Urbański zagrał w środku pola. Wcześniej, w Bukareszcie, w środku sezonu doszło dziesięciu piłkarzy. Okazało się, że ten sezon – po mistrzowskim – był bardzo słaby. Nie mamy nawet tygodnia na wspólny trening. Nie mamy czasu na treningi, regenerację. Mamy 40–45% nowych zawodników. Nie przyszli do nas w trakcie okresu przygotowawczego. W tej chwili odbudowujemy zespół. Akceptuję sytuację. Powiedziałem, jakich profili piłkarzy szukam, aby mieć sukcesy. Kontuzja Jean-Pierre’a Nsame sporo mocno utrudniła nam zadanie. Nasi napastnicy nie są w dobrej formie. Wspieram ich całym sercem, ale gdy masz 50–60 dośrodkowań, to musisz strzelać gole. Kibice i klub są najważniejsi. Jeżeli moje odejście może wnieść nową energię, dać trochę czasu drużynie, wtedy właśnie takie powinno być rozwiązanie. Myślę, że każdy trener na świecie powie wam, że chce mieć całą drużynę na obozie przygotowawczym. Chciałbym przeprosić kibiców, którzy są z nami zawsze. Będę robił wszystko, aby dać im to, czego oczekują – dodał rumuński szkoleniowiec, który po raz -enty zapowiada, że jego odejście może być rozwiązaniem, a jednocześnie chce walczyć o wyjście z dołka formy.

Wielokrotnie pisaliśmy, że Legia Warszawa powinna spokojnie podejść do kwestii zatrudniania i zwalniania trenerów. Trudno jednak wierzyć, że Edward Iordănescu, który co kilka dni sugeruje możliwość odejścia, mógł zostać tym, który wprowadzi stołeczny klub na wyższy poziom. Tym bardziej że szkoleniowiec coraz odważniej krytykuje politykę kadrową i transferową swoich przełożonych. Rozwiązania są dwa — działacze zakończą cierpienia rumuńskiego trenera i podziękują sobie za współpracę, albo zacisną zęby i zrobić wszystko, by wiosną miał takich piłkarzy, jakich oczekuje. Nie oszukujmy się jednak, ten pierwszy scenariusz jest zdecydowanie łatwiejszy i pewnie w końcu nastąpi.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    140,245FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ