Po niespodziewanym zwycięstwie nad Danią, Finów czekał pojedynek z Rosją. Choć zaprezentowali się w nim z całkiem dobrej strony, to z Petersburga wyjeżdżają z niczym, komplikując sobie ewentualne wyjście z grupy. Jednak pomijając wynik spotkania oraz styl, który z obu stron pozostawiał wiele do życzenia, piłkarze Markku Kanervy mają jeden ewidentny problem. Nie umieją strzelać!
Choć już przed turniejem Finowie byli skazywani na porażkę, to w dwóch grupowych spotkaniach udowodnili, że potrafią grać w piłkę. Jednak nie oddając celnych uderzeń na bramkę, Finlandia nie będzie w stanie osiągnąć jakiegokolwiek sukcesu. Niedawny pojedynek ze Duńczykami to tylko jeden strzał (na szczęście dla reprezentacji Finlandii celny, który zapewnił im dość zaskakującą wygraną). Z kolei jak wygląda sytuacja jeśli chodzi o pojedynek z Rosjanami? Tak, dobrze myślicie. Dokładnie JEDNO celne uderzenie. Oprócz nieuznanej bramki Joela Pohjanpalo to Finowie praktycznie ani razu nie zagrozili Sbornej.
Z drugiej strony nie wypada nie pochwalić piłkarzy ze Skandynawii. Są bardzo dobrze zorganizowani, odpowiedzialnie grają w obronie, nie popełniając praktycznie żadnych większych błędów. Poza tym widać u nich wiele pomysłów na przeprowadzanie akcji ofensywnych. Jednak to wszystko na nic, jeśli dobrej dyspozycji nie będą umieli przekuć na bramki.
Piłkarze Kanervy momentami wyraźnie dominowali nad Rosjanami, spychając ich do głębokiej defensywy. Glen Kamara, Teemu Pukki czy wspomniany już szybciej Pohjanpalo, którzy byli odpowiedzialni za ataki Finlandii, regularnie znajdowali się w pobliżu pola karnego przeciwników. Aczkolwiek nie przyniosło to im żadnych korzyści, a w ostatecznym rozrachunku to piłkarze Czerczesowa zgarnęli trzy punkty i to oni mogą odetchnąć z ulgą. Z kolei Finowie, choć dzisiaj mogli praktycznie przesądzić kwestię awansu, muszą uzyskać korzystny wynik w starciu z Belgią. Wydaje się, że będzie to niemożliwe…