Real Madryt zdemolował FC Barcelonę na Camp Nou! Królewscy zwyciężyli 4:0 po golu Viniciusa i hattricku Karima Benzemy, dzięki czemu awansowali do finału Pucharu Króla!
Camp Nou niczym kocioł podgrzewany przez sędziego
W spotkanie lepiej weszła FC Barcelona. Zawodnicy Dumy Katalonii już od pierwszych minut dawali popis swoich specjalności, czyli agresywnego pressingu i próby szybkich ataków po przechwycie na połowie rywala. Drużyna Xaviego zyskała dzięki temu kilka szans na zdobycie bramki lecz żadna z nich nie zakończyła się powodzeniem. Real potrzebował chwili żeby oswobodzić się z niekomfortowej sytuacji na boisku. Z czasem Królewscy coraz lepiej radzili sobie z poczynaniami Barcy w ataku i sami zaczęli dochodzić do głosu pod bramką Ter Stegena.
Niestety czysto piłkarska rywalizacja została zdominowana przez negatywne emocje związane przede wszystkim z postawą sędziego. Juan Martinez Munuera podejmował dziś praktycznie same błędne decyzje. Nie dość, że niekompetentna praca 40-latka krzywdziła oba zespoły, to dodatkowo irytowała uczestników pojedynku oraz widzów tego spotkania. Koniec końców w całym tym chaosie jeszcze przed przerwą zrodziła się bramka. Gola wyrównującego stan rywalizacji w dwumeczu w 45+1. minucie zdobył Vinicius Junior. Trafienie Los Blancos było efektem udanej kontry, przy której rozrzucona defensywa Barcelony nie zdołała wrócić na czas i uratować się przed golem do szatni.
Real Madryt odpalił tryb „Liga Mistrzów”
Real Madryt to zespół-rekin. Kiedy tylko poczuje krew, nie poprzestanie dopóki nie dopadnie swojej ofiary i nie upewni się, że ta ponownie mu nie ucieknie. Tak właśnie wyglądał zespół Carlo Ancelottiego w drugiej połowie dzisiejszego El Clasico. Bramka z końcówki pierwszej części spotkania wyraźnie wlała w ekipę gości motywację do pogoni za kolejnymi golami, które mogłyby rozwiązać kwestię awansu do finału Copa del Rey w ciągu regulaminowego czasu gry. A któż wykorzystuje lepiej wszelkie sprzyjające okazje niż Los Galacticos?
Barcelona popełniła fatalne błędy w defensywie, które bez Real wykorzystał bez najmniejszego zawahania. Najpierw kompletne odpuszczenie krycia Benzemy w 50. minucie, a chwilę później głupi faul Kessiego na Viniciusie, zamieniony z 11. metra na bramkę numer trzy dla Realu również przez Karima Benzemę. Po takich dwóch szybkich ciosach można było przypuszczać, że losy meczu zostały rozstrzygnięte.
I tak też było. Podopieczni Xaviego próbowali zdobyć bramkę kontaktową różnymi środkami, ale Królewscy skutecznie zatrzymywali wszelkie strzały Blaugrany. Zamiast promyka nadziei, gospodarze dostali w 81. minucie nokautujący cios w postaci bramki na 4:0, która kompletowała hattrick Karima Benzemy na Camp Nou. Końcówka spotkania była już jedynie przykrym dogorywaniem Dumy Katalonii, którą czekała nieunikniona eliminacja z krajowego pucharu.