Przed rozpoczęciem się starć ćwierćfinałowych Inter Mediolan nie był faworytem w pojedynku z Benfiką. Zespół z Mediolanu regularnie zawodzi w lidze, notując kolejne potknięcia z włoskimi średnikami. Benfica udowodniła już w obecnej edycji Ligi Mistrzów, że nie jest klubem, który można w jakikolwiek sposób lekceważyć. Mecz obfitował w mnóstwo dogodnych sytuacji, a nieskuteczność gospodarzy sprawiła, że to Inter jedną nogą jest już w półfinale Ligi Mistrzów.
Onana miej nas w opiecie…
W pierwszej połowie goście z Mediolanu nie raz sami kusili los. Kibice Interu muszą być wdzięczni golkiperowi drużyny, który regularnie musiał ratować swoją drużynę z różnych opresji. Nerazzurri cofnęli się do defensywy, a wszelkie groźniejszy kontry, które wyprowadzali zawodnicy Inzaghiego, początkowo kończyły się fiaskiem. Na szczęście problemy ze skutecznością pojawiły się jedynie w pierwszym fragmencie meczu.
Benfica próbowała przełamać włoski mur, ale nie grzeszyła tego wieczoru skutecznością. Piłkarze z Portugalii regularnie psuli bardzo dobre sytuacje, wysyłając Interowi kolejne ostrzeżenia. Włosi musieli w końcu poprawić grę w obronie, bo któraś z ofensywnych eskapad gospodarzy mogła zakończyć się zdobyciem gola, a to całkowicie zabiłoby plan Interu na ten mecz.
Portugalczycy sami prosili się o problemy
Wraz z nadejściem drugiej odsłony meczu obraz gry nie uległ praktycznie żadnej zmianie. Benfica rzuciła się do ataku, a Inter zamknął się na swojej połowie czekając na ewentualne kontrataki. Idealna okazja nadarzyła się już na początku drugiej połowy. Drużyna z Mediolanu ruszyła z kontrą, a piłkę do pola karnego dorzucił Bastoni. Dośrodkowanie bez żadnych problemów na gola zamienił Barella, a goście mogli cieszyć się z upragnionego prowadzenia.
Gospodarze rzucili się do odrabiania strat, ale kolejny raz ich wrogiem okazała się fatalna skuteczność. Za każdym razem gdy bramka wydawała się jedynie kwestią czasu, drużyna z Lizbony koncertowo marnowała kolejne sytuacje, niejednokrotnie robiąc to wręcz w absurdalny sposób. Jak mawia stare piłkarskie powiedzenie, niewykorzystane sytuacje lubią się mścić…
Tak samo stało się i tym razem. W 80 minucie Joao Mario zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym. Sędzia po analizie VAR zdecydował się podyktować jedenastkę. Rzut karny na bramkę zamienił Lukaku, powiększając przewagę swojej drużyny. Do końca meczu nic (oprócz kolejnych niewykorzystanych sytuacji Benfiki) już się nie wydarzyło, a Portugalczycy pojadą do Mediolanu z bagażem dwóch straconych goli.
Inter jedną nogą w półfinale
Goście z Mediolanu rozegrali ten mecz iście po profesorsku. Wykorzystali praktycznie wszystkie dogodne sytuacje, mając przy tym masę szczęścia w defensywie. Przed rozpoczęciem tego pojedynku każdy fan Nerazzurrich brałby taki wynik w ciemno, a przed rewanżem Inter znajduje się w wybornej sytuacji. Ciężko jest wyobrazić sobie, żeby tak doświadczona ekipa wypuściła tę przewagę z rąk.
Benfica może mieć pretensje tylko do siebie. Sami skomplikowali i utrudnili sobie sytuacje, a chcąc awansować dalej, w rewanżu muszą dać z siebie 110 procent. Jeśli nie poprawią skuteczności, to nikt i nic nie pomoże im awansować do kolejnej fazy Ligi Mistrzów. Calcio wraca na europejskie salony, a Inter zrobił dziś to, czego wymagali od niego wszyscy fani włoskiego futbolu.