Jeden rok, trzy miesiące i 20 dni. Tyle Andrea Belotti czekać musiał na zdobycie kolejnej bramki na poziomie Serie A. Gdy ostatni raz trafiał do siatki, nic nie zapowiadało aż tak długiej przerwy. Włoch pojawił się w końcówce meczu z Empoli, ładując… hat-tricka. 1 maja 2022 roku, w 19 minut odwrócił losy meczu, dając swojej drużynie trzy oczka. Okres posuchy był jednak przeraźliwe długi i trwał aż do pierwszej kolejki sezonu 2023/24. Czy doppietta zdobyta na starcie obecnego sezonu rozbudzi głód napastnika?
Ani jednego gola w zeszłej kampanii
Ostatni sezon dla Belottiego to definicja nijakości i tragicznej formy. Włoch pojawił się na murawie w 31 spotkaniach, na boisku spędził łącznie 1134 minut. Oczywiście, niektóre występy były symboliczne, a sam piłkarz jedynie wchodził na murawę, by… sędzia mógł zagwizdać po raz ostatni. 29-latek nie raz grał jednak w pełnym wymiarze czasowym, a okazji na podreperowanie swojego licznika bramkowego w Serie A miał multum.
Aż w 10 spotkaniach dostawał od trenera więcej niż 60. minut. To nie wystarczyło na zdobycie ANI JEDNEJ bramki. Podkreślam – ani jednej. Andrea był w tamtym sezonie chodzącym niewypałem. Nie dało się grać gorzej, a kibice Giallorossich z biegiem czasu tracili już jakiekolwiek nadzieje. Nie można realnie włączyć się do walki o Champions League, gdy jeden z zawodników dokonuje regularnego sabotażu. Według wyliczeń sofascore, Belotti miał przecież w tym czasie aż 8 „setek”. Żadnej z nich nie zdołał zamienić na gola.
Wrócić na właściwe tory
Gdy w 8. minucie meczu z Salernitaną Belotti świetnie przyjął sobie piłkę, a następnie pokonał golkipera rywali, nie zostawiając mu żadnych szans, na stadionie zapanowała prawdziwa euforia. Kibice mogli przez chwilę świętować podwójnie.
Po pierwsze – ich ukochany klub rozpoczął sezon w najlepszy z możliwych sposobów. Po drugie – odblokował się napastnik, który przez dłuższą chwilę zapomniał, jak się strzela gole. Los bywa jednak przekorny. Gdy po analizie VAR sędzia dopatrzył się jednak spalonego, na twarzy Andrei pojawił się jedynie sarkastyczny uśmiech.
9 minut później nikt nie mógł zabrać mu już bramki. Ten mecz od początku układał się dla niego dobrze. Piłkarz żył tym, co dzieje się na murawie, zwyczajnie ciesząc się z każdej piłki. Gdy jego trafienie na 2:2 w końcówce zapewniło Romie punkt, każdy wiedział, że ten wieczór należy do niego (i Candrevy!). Jeśli wracać, to tylko w takim stylu.
Grać, strzelać, prowadzić do Ligi Mistrzów
Miniona kampania w wykonaniu Andrei Belottiego była nieśmiesznym żartem. „Snajper” kompletnie nie potrafił odnaleźć swojej drogi, będąc pod formą niemal cały rok. Na szczęście ten sezon rozpoczął się dla niego perfekcyjnie.
Teraz zaś otrzymał perfekcyjny bodziec do rozwoju. Udowodnił wszystkim, że dalej jest w nim dusza napastnika, który w pojedynkę przez lata ciągnął Torino. Roma nigdy nie zwątpiła w swojego piłkarza, dając mu dużo czasu na odnalezienie dawnej formy. Jeśli Belotti ma zamiar spłacić otrzymany kredyt zaufania, to w tym sezonie musi regularnie trafiać. Zaczął tak jak powinien. Czy będzie w stanie kontynuować w podobny sposób?