Starcie Bayernu Monachium z RB Lipsk zapowiadano jako pojedynek głównego kandydata do mistrzostwa z jedną z ekip aspirujących do walki o tytuł. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna dla gości – drużyna z Lipska była o dwie klasy słabsza i nie była w stanie przeciwstawić się rozpędzonej bawarskiej maszynie.
Bayern dominował od pierwszych minut
Podopieczni Vincenta Kompany’ego od samego początku narzucili wysokie tempo i pressing, który kompletnie sparaliżował grę RB Lipsk. Goście mieli problem nawet z opuszczeniem własnego pola karnego, a próby wyprowadzenia kontrataków kończyły się na środku boiska. Trudno jednoznacznie wskazać, jaki plan na to spotkanie przygotował trener Ole Werner, ale na boisku nie przyniósł on żadnego efektu.
Jedynym momentem, w którym RB Lipsk próbował nawiązać walkę, były pierwsze minuty drugiej połowy. Po krótkim okresie rozluźnienia gospodarzy udało się nawet zdobyć bramkę, później jednak anulowaną. Bayern szybko odzyskał kontrolę i wrócił do swojego „treningu strzeleckiego”. Symbolicznym obrazem bezradności gości była akcja Kima Min-jae, który samotnym rajdem przez pół boiska wypracował asystę.
Świetny mecz rozegrał Luis Díaz, który znakomicie wkomponował się w grę Bayernu – zdobył bramkę i zanotował dwie asysty, imponując przy tym zrozumieniem z kolegami z drużyny. Pozytywnie zaprezentował się także Serge Gnabry, a Michael Olise kolejny raz pokazał swój ogromny potencjał.
Harry Kane był nie do zatrzymania. Angielski napastnik w pierwszej połowie często cofał się do drugiej linii, aby łączyć formacje, a w drugiej części spotkania skompletował klasycznego hat-tricka. Wszystko wskazuje na to, że kolejna korona króla strzelców Bundesligi jest dla niego tylko formalnością.
Lipsk na kolanach
Dla RB Lipsk był to jeden z najboleśniejszych wieczorów w historii klubu – najwyższa ligowa porażka od momentu powstania drużyny. Choć zespół jest młody, a w składzie pojawiło się kilka nowych twarzy, Bayern boleśnie obnażył wszystkie braki rywali. Smutnym akcentem był także występ Xaviego Simonsa, dla którego ten mecz był pożegnaniem z Lipskiem. Holender mógł się przekonać, że dalsza gra w klubie nie ma większego sensu.