Wczoraj Manchester City pokonał Newcastle 3:2 wyprzedzając Aston Villę w ligowej tabeli. Ekipa Unaia Emery’ego ciągle trzyma się w grze o mistrzostwo Anglii, a dziś czekał ich trudny wyjazd na Goodison Park. Choć Everton przegrał trzy ostatnie mecze to z uwagi na terminarz (wyjazdy na Tottenham i Wolves oraz Man City u siebie) oraz grę mogliśmy spodziewać się wyrównanego meczu.
Pierwsza połowa przebiegła pod znakiem momentów
Gospodarze swoje momenty sprzyjające mieli na samym początku spotkania oraz pod koniec pierwszej części gry. Można było odnieść wrażenie, że The Toffees wybierają sobie kilku(nasto)minutowe fragmenty, w których podkręcają intensywność mając świadomość, że przez pełne 90 minut nie są w stanie grać wysokim i agresywnym pressingiem. Everton potrafił tworzyć sobie szanse po odbiorach piłki w środkowej strefie i szybkich atakach. Znakomitą szansę na 1:0 miał Dominic Calvert-Lewin, ale Anglik po raz kolejny nie popisał się skutecznością przegrywając pojedynek sam na sam z Emiliano Martinezem.
Aston Villa w pierwszej połowie nawet zdobyła bramkę po rzucie rożnym, natomiast po długiej analizie VAR została ona anulowana ze względu na spalonego. Goście również mieli swoje okazje często cierpliwie utrzymując się przy piłce i szukając górnych podań za linię obrony rywali lub – jeśli Everton podszedł wyżej – zawodników w przestrzeni pomiędzy formacją obrony, a pomocy przeciwnika. Do przerwy nie oglądaliśmy jednak bramek.
Druga połowa była bardziej chaotyczna
O ile przed przerwą, w zależności od fragmentu meczu, można było dość łatwo wskazać który zespół jest bliżej strzelenia bramki, tak po zmianie stron mogło potoczyć się to w dwie strony. Spotkanie mocno się zaostrzyło. Sporo było przerw w grze, fauli i słownych starć i z tego też powodu, niestety, mniej jakości. Większe pretensje za taki stan rzeczy powinniśmy mieć do Aston Villi, która jako zespół przystępujący do tej kolejki z pozycji wicelidera mogła pokazać więcej. Everton jednak również przyzwczaił do kreowania większej liczby sytuacji, natomiast dziś charakteryzujące ich bezpośrednie ataki były mniej efektywne.
Dzisiejszy mecz był 97. w Premier League dla Unaia Emery’ego. Dotychczas ani w Arsenalu, ani w Aston Villi ani razu nie doświadczył bezbramkowego remisu. Każda seria ma jednak swój koniec i ten dobiegł na Goodison Park.
Everton 0:0 Aston Villa
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej