Gdy Steven Gerrard trafiał na Villa Park, zespół był niebezpiecznie blisko strefy spadkowej. Dean Smith nie potrafił zastąpić dziury w ataku po Jacku Grealishu, mimo licznych wzmocnień latem. Teraz The Villans nie muszą się martwić utrzymaniem i zajmują spokojne miejsce w środku tabeli. Legenda The Reds odmieniła całkowicie drużynę, styczniowe transfery dały sporo jakości, a przyjście Philippe Coutinho okazało się nieocenione. Odkąd Gerrard jest trenerem Aston Villi, tylko kluby BIG6 zdobywają więcej punktów na mecz.
Pierwszy „mały kryzys” już za nimi
Niewiele brakowało, a do mainstreamu mogłaby przejść opinia, że Steven Gerrard dobre wyniki zawdzięczał przede wszystkim efektowi nowej miotły i istnego WOW. W końcu Aston Villa bardzo szybko wpadła w kryzys, a w serii meczów z Chelsea, Brentford, United, Everton, Leeds, Newcastle i Watford tylko raz sięgnęli po trzy punkty. Na Villa Park na chwilę zawitał niepokój, który znikł równie szybko jak się pojawił. Ogranie Brighton i Southampton, zapewniło na Villa Park chwilę spokoju i szansę na rozwinięcie skrzydeł.
Skąd wzięła się słaba seria Lwów? Steven Gerrard zaliczył świetne wejście do ligi, dając z miejsca nie tylko wyniki, ale i nowy styl. Wygrał cztery na pierwsze sześć spotkań, przegrywając nieznacznie z Liverpoolem i City. Wszystko działało sprawnie do starcia z Leeds, w którym ofensywa wyglądała wyśmienicie, jednak z tyłu Pawie miały za dużo wolnego miejsca. Fatalnie zagrał wtedy Mings, maczający przy wszystkich trzech bramkach rywali. Nie mogło więc dziwić, że Aston Villa skupiła się od tego momentu na uszczelnienia defensywy. Z Newcastle i Watford efekt był natychmiastowy, jednak mimo niewielu okazji, zarówno Sroki jak Szerszenie znalazły drogę do bramki Martineza. Z kolei ofensywa nie miała już tylu atutów, a pomocnicy nie dołączali się tak często do ataków. Po raz kolejny, Gerrard znalazł rozwiązanie.
Dostosowanie się do realiów i błyszczący Coutinho
W dwóch ostatnich spotkaniach, Gerrard zdecydował się zreformować nieco swój pomysł na grę. Z ulubionej formacji 4-3-2-1 przeszedł w 4-3-1-2, dzięki czemu upchnął na boisku duet napastników Watkins & Ings oraz zmodyfikował nieco zadania na boisku swojego dawnego kolegi z szatni. Coutinho zamiast operować głównie w lewej strefie schodząc do środka, otrzymał kierownicę i wolną rękę w fazie ofensywnej. Dzięki temu Brazylijczyk bierze na siebie zarówno rozegranie, nieszablonowe podania czy drybling, ale i częściej sam dochodzi do dogodnych okazji czy ciągnie kontry. Dwaj napastnicy robią mu mnóstwo wolnego miejsca, z czego nie mógł aż tak korzystać, przy wcześniejszej formacji z Buendią. Czarodziej dobitnie wykorzystał wszystkie zalety nowego ustawienia ze Świętymi, a gdyby nieco lepsza skuteczność, kończyłby mecz z hat-trickiem. Nie sposób nie podziwiać Brazylijczyka, a jako kibic The Villans, jestem w nim wręcz zakochany…
Gerrard przygotował się też na fazę ataku, gdy zarówno Cou, jak i napastnicy zbyt zapędzą się do przodu. Wtedy rolę prowadzącego gry bierze na siebie młodziutki Jacob Ramsey, który zdążył w tym sezonie udowodnić swoją wartość. Do tego pokazał już nić porozumienia z Philippe. Anglik dobrze radzi sobie w build-upie, a dzięki niemu Villa przy stracie piłki, ma względnie zabezpieczony środek i jest gotowa do szybkiej odbudowy ustawienia.
Kluczowa rola bocznych obrońców – Cash szybko rozwija się u Gerrarda
Jeszcze zanim legenda Liverpoolu zadebiutowała na ławce The Villans, dużo mówiło się o kluczowej roli bocznych obrońców w jego systemach. I o ile fanbaza kibiców Aston Villi raczej nie była wielkimi zwolennikami Casha, to Polak urósł w oczach pod Gerrardem. Jest jednym z najlepszych bocznych obrońców w obronie. Zalicza mnóstwo odbiorów, przechwytów i świetnie się ustawia. Matty nie ma problemów z grą jeden na jeden, a Steven pomógł mu też rozwinąć się w grze do przodu. Wydawało się, że to Lucas Digne będzie idealnym bocznym obrońcą w tym systemie, to Mati Gotówka nie odstaje od Francuza. Prawy obrońca w ostatnie dwa mecze kończył z golem lub asystą, a mimo zainteresowania Atletico, na Villa Park wcale nie muszą go sprzedawać. A jeśli już, to za pokaźną sumę funtów.
Wygląda więc na to, że Steven Gerrard może w tym sezonie ustabilizować zespół, zakończyć sezon w górnej połówce tabeli, a w następnym walczyć o europejskie puchary. Zwłaszcza, że Aston Villa ma w planach aktywować klauzulę wykupu za Philippe Coutinho, który wynosi 40mln funtów. Ostateczną decyzję o transferze klub ma podjąć w kwietniu. Na liście transferowej Lwów znalazł się Leon Bailey, który przyszedł na Villa Park jeszcze latem. Sprzedaż Jamajczyka może pozwolić na przedłużenie kontraktu Douglasa Luiza, który będzie mógł opuścić zespół po przyszłym sezonie całkowicie za darmo. Jeśli Aston Villa spełni wszystkie swoje cele na rynku transferowym, Gerrard wkrótce może powalczyć o wejście do europejskich pucharów. Na razie legendzie The Reds należą się po prostu pochwały. Drużynę grającą poniżej oczekiwań i walczącą o utrzymanie, przekształcił w ciekawy projekt, potrafiący grać piłką. Oby tylko nic w tej kwestii się nie zmieniło, a Matty Cash i spółka wkrótce mogą zawojować Premier League.