Leandro Trossard po zmianie barw klubowych bierze udział przy golu średnio co 97 minut w Premier League. Jorginho sprawił natomiast, że absencja Thomasa Parteya nie była tak mocno odczuwalna, jak we wcześniejszych meczach. Arsenal wyciągnął wnioski z poprzedniego sezonu i tym razem nie popełnił tych samych błędów. Nowe nabytki Kanonierów w zimowym okienku transferowym już zaczynają się spłacać.
Arsenal uczy się na błędach
Styczeń 2022 roku. Arsenal walczy o miejsce w TOP 4 na koniec sezonu i upragniony powrót do Ligi Mistrzów. W zimowym okienku transferowym klub jednak nie robi nic, aby pomóc Mikelowi Artecie zrealizować ten cel i nie dokonuje żadnych transferów przychodzących. Klub natomiast kontynuuje czyszczenie kadry i z zespołem żegnają się Pablo Mari, Calum Chambers, Sead Kolasinac, Ainsley Maitland-Niles i Pierre-Emerick Aubameyang. W efekcie osłabiony kontuzjami ważnych zawodników zespół na ostatniej prostej straci miejsce w pierwszej czwórce na rzecz odwiecznego rywala, Tottenhamu. Przyszły sezon znowu spędzi poza największą europejską sceną.
Priorytetem dla działaczy z Emirates było ściągnięcie Dusana Vlahovicia, który ostatecznie wybrał Juventus. Skoro plan A nie wypalił to nie zdecydowano się na żadne rozwiązanie zastępcze, a przeczekanie do lata, kiedy pojawi się więcej możliwości. Pozyskanie w ten sposób Gabriela Jesusa finalnie się obroniło, aczkolwiek brak jakiejkolwiek aktywności na rynku transferowym zimą był głównym czynnikiem przegrania o włos wyścigu z Tottenhamem – który akurat w styczniu solidnie się wzmocnił pozyskując Dejana Kulusevskiego i Rodrigo Bentancura – o miejsce w Lidze Mistrzów.
Tej zimy fani Kanonierów do pewnego momentu mogli przeżywać deja vu. Arsenalowi również nie udało się pozyskać zawodników, których mieli na szczycie swojej listy celów transferowych. Kiedy negocjacje z Szachtarem w sprawie Mychajło Mudryka zbliżały się już do szczęśliwego końca do gry wkroczyła Chelsea i „ukradła” Kanonierom reprezentanta Ukrainy. Głównym celem na środek pomocy był natomiast Moises Caicedo, ale Brighton – mimo że piłkarz był zdecydowany na odejście – postanowiło za żadne skarby nie sprzedawać go w styczniu. Arsenal zjechał więc niżej na swojej liście celów transferowych do nazwisk Leandro Trossarda i Jorginho. Miesiąc po zakończeniu zimowego okienka możemy już śmiało napisać, że były to trafione decyzje.
Leandro Trossard, czyli kreatywność, mądrość i elastyczność taktyczna
Kanonierom udało się sprowadzić Trossarda poniżej jego wartości rynkowej wykorzystując ostatni konflikt piłkarza z trenerem Brighton, Roberto De Zerbim. Belg miał być w Arsenalu zmiennikiem, jednak nie oznacza to, że jego rola nie miała być ważna. Musiał znajdować się w gotowości, aby zastąpić Martinelliego lub Sakę w razie kontuzji któregoś z nich, a ponadto dawać zespołowi impuls po wejściu z ławki. To właśnie Trossardowi się udawało od początku przyjścia na Emirates Stadium. Już w debiucie z Manchesterem United zaliczył asystę drugiego stopnia przy golu na 3:2, a później strzelił bramkę otwierającą wynik meczu z Brentford (ostatecznie Arsenal to starcie zremisował). Belg w czasie dwa razy krótszym dawał zespołowi więcej niż Gabriel Martinelli i na mecz z Aston Villą Brazylijczyk usiadł na ławce, a były piłkarz Brighton wyszedł w podstawowej jedenastce.
Ten eksperyment trwał jednak tylko jeden mecz. Gabriel Martinelli wrócił do składu, ale pozostał w nim również Trossard przechodząc na pozycję środkowego napastnika. W ten sposób Mikel Arteta chciał odtworzyć współpracę Martinelliego z obecnie kontuzjowanym Jesusem. Trossard, podobnie jak Brazylijczyk, bardzo często cofał się pod grę, robił przewagę w środku pola, a także operował blisko lewego skrzydła robiąc Martinelliemu miejsce na zejście do środka. Efekt? 3 gole 21-latka w ostatnich dwóch meczach i dwie asysty Trossarda (jedna właśnie do Martinelliego po zejściu na skrzydło i zrobieniu mu miejsca w środku). 28-latek ma więc już znaczący udział przy trzech bramkach, które przełożyły się na 5 punktów dla Kanonierów – dokładnie tyle, ile mają obecnie przewagi nad Manchesterem City.
Jorginho, czyli polisa na wypadek kontuzji Thomasa Parteya
Jorginho również udało się wyciągnąć po promocyjnej cenie. Chelsea chciała spieniężyć zawodnika (albo po prostu odchudzić kadrę po tylu zimowych wzmocnieniach), ponieważ wraz z końcem sezonu kończył mu się kontrakt. Przy transferze Włocha pojawiało się sporo znaków zapytania, czy nadaje się on jeszcze do gry na najwyższym poziomie. W Chelsea od pewnego czasu wyglądał tak, jakby nie dojeżdżał pod kątem tempa, intensywności i fizyczności. Okazało się jednak, że to kwestia otoczenia, w jakim 31-latek się znajduje. U Mikela Artety momentami było widać jego braki w dynamice, ale rekompensuje to tym, co robi z piłką przy nodze.
W trzech pierwszych meczach w wyjściowym składzie zaliczył łącznie 43 podania progresywne. Dla porównania – Thomas Partey średnio wykonuje 8 takich zagrań w przeliczeniu na 90 minut, co i tak jest jednym z najlepszych wyników w całej Premier League. Nieraz zagrania Jorginho były kluczowe w przebiciu się przez szczelną i nisko ustawioną defensywę rywala. Bez niego Kanonierzy mieliby o wiele większe problemy z przejęciem kontroli nad meczem i utrzymywaniem się przy piłce. W spotkaniach, w których Włoch wyszedł w podstawowym składzie Arsenal ani razu nie zszedł poniżej 64% posiadania piłki. We wczorajszej rywalizacji z Evertonem akurat Jorginho był jednym z najsłabszych piłkarzy The Gunners i po wejściu Thomasa Parteya gra zaczęła wyglądać o wiele lepiej (choć wpływ na to miał też zapewne wynik), jednak Mikel Arteta po spotkaniu zdradził, że Włoch był chory.
Arsenal bliżej mistrzostwa dzięki transferom
Sprowadzenie Leandro Trossarda i Jorginho to nie były transfery w stylu Arsenalu. Począwszy od lata 2021 roku to dwaj najstarsi piłkarze z pola sprowadzeni do klubu. Polityka transferowa jednak wymaga dostosowania się do sytuacji. Kanonierzy stoją przed szansą zdobycia pierwszego mistrzostwa Anglii od prawie dwóch dekad i potrzebowali wartościowych wzmocnień, które wniosą do zespołu jakość już od pierwszych dni. Nie będą potrzebowali czasu na aklimatyzację. Leandro Trossard i Jorginho te warunki spełnili. Mychajło Mudryk i Moises Caicedo – podstawowe cele transferowe klubu – w dłuższej perspektywie pewnie byliby bardziej opłacalni, ale wydaje się, że w tym momencie mogliby nie dać tej samej jakości, którą gwarantują Trossard i Jorginho wyciągnięci – w skali Premier League – za czapkę gruszek. A Arsenalowi w walce o mistrzostwo właśnie tego było trzeba. Dzięki zimowym wzmocnieniom już mają kilka punktów więcej.
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej