Arsenal potwierdził mistrzowskie aspiracje. Fantastyczna seria Brighton zatrzymana

Arsenal miał dziś szansę zrehabilitowania się za porażkę z Aston Villą przed tygodniem i udowodnić, że był to tylko wypadek przy pracy okupiony także brakiem szczęścia. Na Emirates Stadium przyszło im zmierzyć się z Brighton, które od kiedy awansowało do Premier League to sprawia Kanonierom na ich stadionie spore problemy. Jak było dzisiaj?

Dziś nie wytrącili Arsenalu ze swojej gry

Mewy pod wodzą Roberto De Zerbiego to drużyna, która charakteryzuje się świetnym wychodzeniem spod pressingu i wyprowadzaniem piłki krótkimi podaniami. Arsenal w wielu meczach z tak grającymi rywalami pokazał jednak, że ich pressing jest niezwykle trudny do ominięcia i tak samo było też dzisiaj. Brighton co najwyżej potrafiło utrzymać się przy piłce i przenieść grę wyżej, ale nie wyprowadzali szybkich ataków, a wiele razy tracili futbolówkę na własnej połowie. Środkowi obrońcy Kanonierów świetnie skracali pole gry wychodząc za ofensywnymi piłkarzami rywali i odzyskując regularnie futbolówkę.

REKLAMA

Zespół Mikela Artety od początku spotkania zdominował mecz (Brighton w pierwszej połowie nie oddało żadnego strzału), ale kibice mogli przeżywać deja vu z meczu z Aston Villą, ponieważ ich ulubieńcy nie potrafili przełożyć sytuacji na gole.

Z pomocą przyszedł staly fragment gry

Po dośrodkowaniu Saki z rzutu rożnego (których gospodarze mieli dziś mnóstwo) źle piłkę wybił van Hecke przedłużając ją do stojącego na zamknięciu Gabriela Jesusa, który wbił futbolówkę do pustej bramki. Arsenal wreszcie dopiął swego, ale nadal nie przestawał atakować, ale też ciągle marnował kolejne dogodne okazje brakiem skuteczności lub złym ostatnim podaniem.

Przewaga Arsenalu była ogromna, ale na tablicy wyników ciągle było tylko 1:0. Im bliżej było końca meczu, tym bardziej wydawało się, że będzie można użyć starego pilkarskiego powiedzenia, że niewykorzystane okazje lubią się mścić, ponieważ goście zaczęli zagrażać bramce Rayi. Kanonierzy wykorzystali jednak przestrzeń, która stworzyła się po odkryciu Brighton i po kontrataku Kai Havertz podwyższył na 2:0. Mikelowi Artecie mógł wreszcie spaść kamień z serca. Arsenal wskoczył na pozycję lidera (teraz czeka na odpowiedź Liverpoolu), ale przede wszystkim cały zespół zagrał kapitalnie w defensywie. Brighton nie strzeliło gola w lidze po raz pierwszy od meczu z Fulham 18 lutego.

Arsenal 2:0 Brighton (53′ Gabriel Jesus, 87′ Havertz)

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,732FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ