Club Brugge wygrał na swoim obiekcie ze Sportingiem Lizbona 2:1. Bramkę dla gości zdobył na samym początku spotkania Geny Catamo, natomiast gole dla zespołu z Belgii padły po strzale Christosa Tzolisa i niefortunnym bloku Eduardo Quaresmy, który chwilę później opuścił boisko z urazem głowy. W kontekście tego meczu 6. kolejki Ligi Mistrzów zapewne więcej będzie się mówiło o kontrowersjach sędziowskich niż samych poczynaniach piłkarzy.
Rozjemcą ze strony UEFA na spotkanie Club Brugge – Sporting został mianowany Anthony Taylor. Brytyjczyk, który w trakcie swojej kariery sędziował m.in. finał Ligi Europy, nie może zaliczyć tego meczu do udanych. Niezrozumiałe kartki, przerwanie groźnej kontry gospodarzy, kiedy po interwencji medycznej do akcji podłączył się wracający zza linii bocznej Tzolis, a także brak konsekwencji w podejmowaniu decyzji. Na domiar złego nie pomogli mu partnerzy obsługujący technologię VAR, którzy cofnęli jego decyzję o rzucie karnym. Ostatnia z wymienionych sytuacji wydaje się całkowicie normalna i często spotykana w futbolu, jednak inaczej było w tym wypadku. Rzut karny dla Sportingu dla wszystkich było ewidentny, jednak sędziowie znajdujący się w wozie technicznym stwierdzili, że przewinienie Andreasa Skov Olsena miało miejsce poza szesnastką. Trzeba podkreślić, że wszystkie telewizyjne powtórki nie pozostawiły złudzeń, że decyzja ta była błędna.
Dwie różne połowy i decydujący cios zadany w końcówce
Kibice zgromadzeni na Jan Breydel Stadium i przed ekranami mieli okazję oglądać dwie różne połowy. Pierwszą ciekawą, pełną zwrotów akcji. Na przerwę obydwie drużyny schodziły przy rezultacie remisowym i ciężko było stwierdzić, która ekipa była tą lepszą. Gospodarze jak i Lizbończycy prezentowali równy poziom. Wydawało się jednak, że to co najlepsze dopiero nadejdzie i kolejne ciekawe akcje będzie można obserwować po zmianie stron.
A tu zonk. Druga część gry była nudna, a obydwie drużyny nie kwapiły się, by oddać groźny strzał na bramkę. Jednak jak się okazało więcej sił na końcówkę zachowali piłkarze z Brugii, którzy w 84. minucie wyszli na prowadzenie po precyzyjnym uderzeniu Caspera Nielsena. Wynik 2:1 nie zmienił się już do ostatniego gwizdka Taylora. Komplet punktów został w Belgii, natomiast nastroje kibiców Sportingu uległy jeszcze większemu pogorszeniu. Od odejścia Rubena Amorima do Manchesteru United mistrzowie Portugalii są cieniem drużyny, która jeszcze kilka tygodni temu zachwycała piłkarskich obserwatorów z całej Europy. Dość powiedzieć, że biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, była to czwarta z rzędu porażka Sportingu.