Ansu Fati nie znalazł się w wyjściowym składzie na niedzielny mecz przeciwko Athletic Club. Hiszpan wszedł na murawę dopiero w 63. minucie niedzielnego spotkania, zmieniając Roberta Lewandowskiego. Według hiszpańskich mediów, w tym popularnego Sport, środowisko młodego piłkarza miało być z tego powodu mocno niezadowolone. Można było usłyszeć nawet doniesienia, jakoby agent 19-latka – Jorge Mendes – zaczął rozważać transfer swojego klienta do innego klubu. Ile w tym wszystkim prawdy?
Ansu Fati musi działać rozważnie
To po prostu nie jest jeszcze możliwe dla reprezentanta Hiszpanii. Wszyscy doskonale wiemy, jak długą drogę musiał przebyć ten chłopak, aby wrócić na boisko. Ryzyko jest zbyt duże, aby pochopnymi decyzjami kadrowymi zaprzepaścić cały ten proces poprzez odnowienie się dawnych urazów. Ansu rozegrał kilka dni wcześniej dobre zawody przeciwko Villarrealowi jako gracz podstawowej jedenastki. Jednak poza strzelonym golem, miał też sporo nieudanych prób i nieco zbyt samolubnych decyzji. Przy tak intensywnym kalendarzu spotkań, należy mądrze zarządzać siłami poszczególnych graczy. Ansu Fati musi to zrozumieć, nawet jeśli tak bardzo pragnie gry już od pierwszych minut.
W tym przypadku była to też kwestia uszanowania planu trenera na mecz. Xavi chciał sprawdzić pewien odmienny wariant ustawienia swojej drużyny – z 4 pomocnikami, zamiast klasycznej trójki w środku i z przodu. I jak pokazał sam wynik spotkania (4:0 dla Barcelony), pomysł menedżera Blaugrany zadziałał bardzo dobrze. A Fati, mimo że dostał swoją szansę w tym meczu po wejściu z ławki, niestety nie był w stanie pokazać nic wartego uwagi.
Jorge Mendes chwyci się każdej okazji aby zarobić
Jorge Mendes to jeden z tych agentów piłkarskich, który wie jak przekonać swoich klientów do własnego zysku. Nie inaczej może być w przypadku Ansu Fatiego, dla którego prowadzi swe usługi. Piłkarz posiadający klauzulę wykupu w wysokości milarda euro nie dostaje szans gry od pierwszej minuty? W takiej sytuacji nie ma znaczenia historia kontuzji i troska trenera o zdrowie gracza oraz sprawiedliwy podział czasu gry pomiędzy zawodnikami. Tak po prostu nie może być, należy zatem wysłać sygnał pod tytułem „mój klient może się zainteresować grą dla innego klubu”. Czy ma to ręce i nogi? Na ten moment raczej nie, ale znamy przypadek chociażby Ilaixa Moriby.
Gwinejczyk po kilku dobrych meczach w barwach FC Barcelony stał się bardzo roszczeniowy m.in. właśnie pod wpływem złego środowiska agencji. Efekty? Najpierw zupełny niewypał w postaci transferu do RB Lipsk, a obecnie walka o miejsce środku pola Valencii. Szczerze jakoś ciężko jest mi sobie wyobrazić Ansu Fatiego idącego w tym kierunku. Bardzo możliwe, że to tylko próba wywarcia presji na klubie z Katalonii, aby Fati już teraz odgrywał bardziej znaczącą rolę w zespole. Aczkolwiek biorąc pod uwagę młody wiek Hiszpana i dużą konkurencję w Barcelonie, nie można wykluczyć również kontrowersyjnego scenariusza, jakim niewątpliwie byłaby zmiana drużyny przez utalentowanego skrzydłowego.