Jagiellonia Białystok – latem rozebrana, teraz złożona do kupy

Jagiellonia Białystok, jaką znaliśmy, już nie istnieje. Ze składu grającego w zeszłym sezonie w europejskich pucharach powyciągano, co się da. Wszyscy wypożyczeni piłkarze powracali do swoich macierzystych klubów, a dodatkowo parę klubów skorzystało z okazji i podebrało zawodników za mniejsze lub większe kwoty. Całe szczęście w Białymstoku jest ktoś taki, jak Łukasz Masłowski, który szybciutko zabrał się do łatania dziur.

Chyba największym smutkiem dla Jagi jest to, że kluczowi zawodnicy nie trafili gdzieś za granicę, tylko wzmocnili ligowych rywali. Odejście Mateusza Skrzypczaka było prognozowane już w trakcie sezonu, ale liczono, że odejdzie do innego kraju, a nie do walczącego ramię w ramię z białostoczanami Lecha Poznań. Na nim udało się chociaż zarobić trochę grosza, czego nie można powiedzieć o Michale Sacku i Jarosławie Kubickim. Za Czecha już w przerwie zimowej ściągnięto z Górnika Zabrze Norberta Wojtuszka, gdyż prawy obrońca drużyny Adriana Siemieńca obnosił się z chęcią opuszczenia klubu i wyjechania za granicę. Ależ można było się zdziwić, gdy ten został ogłoszony nowym graczem… Górnika Zabrze. A niedługo po tym dostaliśmy komunikat, że zabrzan wzmocni także Kubicki, i tu także nie zapłacono choćby złotówki odstępnego.

REKLAMA

Patrząc na resztę to tak – Kristoffer Hansen wciąż pozostaje bez klubu. Enzo Ebosse po powrocie z wypożyczenia trafił do Hellasu Verona. Darko Churlinov nie ruszył się z Burnley, choć kibice z Podlasia mają wciąż nadzieję, że znajdą się na niego pieniądze i Macedończyk powróci na stadion przy Słonecznej 1. Jest jeszcze Joao Moutinho, którego nie zdecydowano się wykupić po wypożyczeniu, a którego usługi zagwarantował sobie Lech Poznań.

Łukasz Masłowski gotuje. Z nim na stanowisku Jagiellonia może być spokojna

Najbardziej chyba boli odejście Skrzypczaka, bo to on od dwóch sezonów stanowił o sile defensywy, a poprzednia kampania ligowa to już w ogóle. Zasłużenie zgarnął tytuł „Obrońcy Sezonu” PKO BP Ekstraklasy. I przez klauzulę zapisaną w kontrakcie Jaga straciła defensora, za którego Lech zapłacił mniej niż 900 tysięcy.

Jednakże dyrektor sportowy – Łukasz Masłowski – miał już przygotowane zastępstwo i ściągnął z Hiszpanii Bernardo Vitala. Portugalczyk dotąd występował w ligach portugalskich i hiszpańskich, a teraz najprawdopodobniej stworzy duet stoperów z Adrianem Dieguezem, który wraca po kontuzji. W odwodzie są jeszcze będący już w klubie Dusan Stojinović oraz ściągnięty do rotacji Japończyk Yuki Kobayashi.

W ogóle większość transferów przychodzących to zawodnicy poniżej 26 roku życia. Tylko napastnik Louka Prip – ściągnięty za darmo – ma 28 wiosen. Udało się także wymienić z Rakowem Częstochowa niespełniającego oczekiwań Lamine’a Diaby’ego-Fadigę na Dawida Drachala, i jeszcze zyskać na tym finansowo. A ostatecznie, rócz wzmocnienia ofensywy Dimitrisem Rallisem z holenderskiego Heerenveen i Alexem Cantero z hiszpańskiego CD Tenerife, Masłowski postawił na ulubiony manewr – wypożyczenia.

Wypożyczenia znów kluczem do sukcesu

Jako pierwszy na transfer ograniczony czasowo do Białegostoku trafił znany i lubiany Bartłomiej Wdowik. Lewy obrońca odszedł przed sezonem do Bragi, skąd zaraz został odesłany na wypożyczenie do Hannoveru 96. Tam wystąpił 21 razy, asystował dwukrotnie i wrócił do Portugalii. Na Półwyspie Iberyjskim szans na regularne występy nie było, więc Wdowik wrócił w znajome strony. 24-latek powinien być wartością dodaną i z miejsca stać się podstawowym lewym obrońcą Dumy Podlasia. Ligę zna jak własną kieszeń, a na dodatek nie jest kontuzjogenny. Ale akurat ten transfer nie zaskoczył tak bardzo, jak nowy prawy obrońca. A może skrzydłowy?

Bo Alex Pozo to bardzo uniwersalny gracz. Jednokrotny reprezentant Hiszpanii ma na swoim koncie łącznie ponad 250 występów na dwóch poziomach ligi hiszpańskiej (103 w La Liga i 169 w La Liga2), a także 6 spotkań w Lidze Europy jako zawodnik Sevilli (z którą końcowo podniósł trofeum). Trzy lata temu Almeria płaciła za niego właśnie klubowi z Andaluzji 3 miliony euro. Teraz Pozo trafił na Podlasie, choć raczej trudno spodziewać się, że zostanie ostatecznie wykupiony. A tak jak Churlinov, Moutinho czy Ebosse nie jest zawodnikiem na zakręcie kariery, tylko będącym gotowym na tu i teraz piłkarzem. Nie ma zabawy w półśrodki.

Kadra nie jest jeszcze zamknięta, a o nowych planach co chwilę dowiadujemy się z mediów. Do Białegostoku zmierzać ma Aziel Jackson – reprezentant Stanów Zjednoczonych – a Masłowski obiecał kibicom w rozmowie na X jeszcze jeden transfer.

Siła w drużynie

Mimo znacznych osłabień Jagiellonia Białystok jest wciąż mocnym graczem na naszym ligowym podwórku. Udało się zatrzymać w składzie kluczowych graczy, o których mówiło się, że mogą odejść. Za Afimico Pululu i Sławomira Abramowicza nie było konkretnych i zadowalających ofert, na Oskara Pietuszewskiego też jeszcze chętny się nie znalazł. Jeśli Adrian Siemieniec dalej będzie wykonywał taką pracę, jak dotychczas, to w Białymstoku mogą spać spokojnie. Bo siłą Jagi jest drużyna, a nie indywidualności. Bo, nawet jeśli wypadała jednostka, to zaraz znajdowano sposób, jak zakryć tę niedoskonałość innym piłkarzem.

REKLAMA

Nawet taka wymiana zawodników w pierwszej jedenastce nie powinna zachwiać drużyną na tyle, aby nie dała rady grać na dwóch frontach. O powtórzenie sukcesu w Europie może być trudno, ale sezon temu też nikt nie spodziewał się, że białostoczanie dotrą tak daleko. Kibice wciąż wierzą, w stolicy województwa podlaskiego zrobiła się moda na kibicowanie Jadze.

Nawet kwestia taka jak pokazanie koszulki na ten sezon spotkało się ze znakomitym odbiorem – nie tylko w mieście. Jagiellonia Białystok będzie się prezentować nie tylko piłkarsko, ale i wyglądem. Wydaje mi się, że tylko jakieś porządne tąpnięcie może zachwiać tą łajbą. Każda z pozycji jest dosyć mocno obsadzona, kadra jest młoda, finansowa płynność także została zachowana. Białostocki klub jest po prostu dobrze i mądrze zarządzany. To spójny projekt, w którym nikt nie zachłysnął się sukcesem. I śmiem twierdzić, że jeśli ten sezon jakimś cudem będzie porażką, to w Białymstoku nie uświadczymy polowania na czarownice. Bo Jaga o mistrzostwo raczej nie powalczy, ale z topki wypaść nie powinna. A ustabilizowanie swojej formy i pozycji w Europie da efekty w dłuższym okresie.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    110,738FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ