Jagiellonia najgorsze… ma jeszcze przed sobą? O sztuce utrzymania się na topie

Istnieje powiedzenie, że łatwiej wejść na szczyt niż się na nim utrzymać. W kontekście polskiej piłki sprawdziło się w przypadku Piasta Gliwice, który w 2019 roku wygrał mistrzostwo Polski, ale był to jednorazowy wyskok i klub z Górnego Śląska nie dołączył na stałe do ligowej czołówki. To co nie udało się Piastowi próbuje zrobić Jagiellonia Białystok. Duma Podlasia już osiągnęła więcej, ponieważ po zdobyciu mistrzostwa Polski finiszowała na najniższym stopniu podium, osiągając jednocześnie ćwierćfinał Ligi Konferencji. Niemniej jednak, obecne lato zapowiada, że Jaga wcale nie może być pewna miejsca w czołówce.

Udana przebudowa

Kiedy sięgasz po mistrzostwo Polski w tak niespodziewanych okolicznościach, jak Jagiellonia Białystok musisz liczyć się z odejściem wielu piłkarzy. Spora część zawodników miała za sobą sezon życia, a przed – być może jedyną szansę na transfer do znacznie silniejszego i bardziej renomowanego klubu. W ten sposób z Białegostoku odeszli: Zlatan Alomerovic, Bartłomiej Wdowik, Dominik Marczuk i Jose Naranjo, a zimą barwy klubowe zmienił jeszcze Nene. Doliczając kontuzje, które przy regularnym rozgrywaniu dwóch meczów w tygodniu spowodowanym uczestnictwem w Lidze Konferencji Adrian Siemieniec często musiał radzić sobie bez ponad połowy piłkarzy z podstawowej jedenastki w sezonie mistrzowskim. W pierwszym meczu 1/16 Ligi Europy z TSC Backa Topola z jedenastu zawodników, którzy zagrali najwięcej minut dla Jagiellonii w mistrzowskim sezonie wczoraj tylko trzech znalazło się w wyjściowym składzie.

REKLAMA

Jagiellonia została zmuszona do przebudowy kadrowej i udało im się wykonać ją niemal perfekcyjnie. W bramce postawili na Sławomira Abramowicza, który był już w klubie i z pełną odpowiedzialnością możemy stwierdzić, że jest lepszą wersją golkipera względem Zlatana Alomerovicia. Na lewej obronie trafiono z pozyskaniem Joao Moutinho, który sprawił, że o odejściu Wdowika niewiele się mówiło. Darko Churlinov i Miki Villar skutecznie wzmocnili skrzydła. Nawet, gdy w okresie przygotowawczym Adrian Dieguez uszkodził więzadła poboczne do Białegostoku wypożyczono Enzo Ebosse, który dobrze go zastąpił. Michal Sacek z powodu kontuzji zagrał tylko jeden mecz w fazie pucharowej Ligi Konferencji, więc w jego buty wszedł sprowadzony w zimowym okienku transferowym Norbert Wojtuszek. Jedynie brak Tarasa Romanczuka – zmagającego się z problemami zdrowotnymi od listopadowego zgrupowania na kadrę do lutego – był wyraźnie zauważalny.

Jagiellonia najgorsze ma… jeszcze przed sobą?

Adrian Siemieniec wraz z dyrektorem sportowym Łukaszem Masłowskim mogli pomyśleć, że najgorsze mają już za sobą. Skoro sezon, w którym musieli poradzić sobie z odejściami i nieobecnościami tylu kluczowych piłkarzy z mistrzowskiego składu, a dodatkowo po raz pierwszy zetknęli się z intensywnością grania dwa razy w tygodniu zakończył się sukcesem i wynikiem znacznie powyżej przewidywania neutralnych kibiców polskiej piłki to już nic ich nie powinno złamać.

Obecne okienko transferowe sugeruje jednak, że najgorsze Jagiellonia ma być może jeszcze przed sobą. Już oficjalnie zostało potwierdzone, że Michal Sacek i Jarosław Kubicki przeniosą się do Górnika Zabrze, a Jaga nie zarobi na nich ani grosza, ponieważ wraz z końcem sezonu kończą im się kontrakty. Klub nie przedłużył także umowy z Kristofferem Hansenem. Mateusz Skrzypczak, wybrany najlepszym obrońcą PKO BP Ekstraklasy w minionych rozgrywkach, zgodnie z informacjami Tomasza Wlodarczyka z Meczyków, jest już bardzo blisko Lecha Poznań. Wielu chętnych jest także na Sławomira Abramowicza oraz Afimico Pululu. Wraz z końcem czerwca wygasają ponadto wypożyczenia Enzo Ebosse, Joao Moutinho oraz Darko Churlinova, a klub potwierdził, że nie wykupi żadnego z tych graczy. O ile Kameruńczyk był rozwiązaniem krótkoterminowym pod absencję kontuzjowanego Adriana Diegueza, tak osoby decyzyjne w Białymstoku nie ukrywały, że chciałyby sprowadzić na stałe Macedończyka, jednak wysokość pensji okazała się niemożliwa do spełnienia.

Adrian Siemieniec tego lata straci większą część podstawowego składu niż rok temu. Z jedenastu piłkarzy, którzy w poprzednim sezonie rozegrali najwięcej minut (biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki):

  • Trzech nie ma już w klubie (Michal Sacek, Jarosław Kubicki, Kristoffer Hansen)
  • Dwóch jest do końca sezonu na wypożyczeniu i Jaga ich nie wykupi (Joao Moutinho, Darko Churlinov)
  • Jeden jest już jedną nogą poza klubem (Mateusz Skrzypczak)
  • Dwóch ma duże zainteresowanie ze strony innych pracodawców (Sławomir Abramowicz, Afimico Pululu)
  • Trzech powinno zostać w Jagiellonii (Adrian Dieguez, Taras Romanczuk, Jesus Imaz)

Wiara w magię Masłowskiego i Siemieńca

W Białymstoku znowu muszą liczyć na magiczny zmysł Łukasza Masłowskiego w sprowadzaniu piłkarzy oraz magiczny dotyk Adriana Siemieńca, aby rozwijać zawodników i umiejętnie wkomponować ich do zespołu. Najpierw duet ten przebudował zespół walczący o utrzymanie w kandydata do mistrzostwa, a rok później, gdy stracił kilku zawodników, zdołał jeszcze ulepszyć drużynę, aby umiejętnie połączyć walkę w lidze z europejskimi pucharami. Teraz znowu stają przed wyzwaniem załatania dziur powstałych odejściami kolejnych graczy.

Przypadek Jagiellonii Białystok jest przykładem, że w polskiej piłce da się przebić na szczyt bez wielkich pieniędzy, ale z kompetentnymi ludźmi oraz świetnym know-how, ale pokazuje też jak wiele trafnych decyzji potrzeba, aby utrzymywać się w czołówce. Dziś predykcje stawiające Jagiellonię w czołówce w kolejnym sezonie opierają się na wierze w Łukasza Masłowskiego i Adriana Siemieńca, ponieważ klub nie możliwości finansowych zbliżonych do największych polskich zespołów.

Budżet Jagi na sezon 2023/24 według informacji podanych w Skarbie Kibica Przeglądu Sportowego był siódmy najwyższy w lidze. Pod tym względem Białostoczanie obracają się w kręgach Widzewa, Śląska, Górnika, Cracovii czy Zagłębia, a nie chociażby Pogoni i Rakowa, nie mówiąc już o Legii i Lechu. Jagiellonia, w przeciwieństwie do okresu przed zdobyciem mistrzostwa, potrafi już płacić na poziomie czołowych zespołów ligi – co zostało przedstawione na portalu Weszło w tekście, który analizował oferty ekstraklasowych klubów na platformie TransferRoom – natomiast budżet oszczędzają opierając politykę transferową na zakupach bezgotówkowych. Jeśli w ten sposób znowu uda im się włączyć do walki o mistrzostwo Polski oraz awansować do fazy ligowej Ligi Konferencji (a to będzie o wiele trudniejsze z powodu ścieżki eliminacyjnej) – Jagiellonia ponownie oszuka system.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    109,244FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ