Od zakończenia Mistrzostw Świata w Katarze reprezentacja Polski wreszcie miała rozpocząć spokojny okres. Terminarz gier reprezentacyjnych sugerował, że nie musimy już tylko gonić za wynikiem, a można w spokoju popracować nad budową kadry. Finalnie pojechaliśmy jednak nieprzygotowani na EURO 2024, a teraz wszystko zapowiada, że w takim samym stanie podejdziemy do baraży o awans na Mistrzostwa Świata 2026. Przez ostatnie kilkanaście miesięcy reprezentacja Polski naprawdę miała czas na rozwój, lecz niestety w ogóle go nie wykorzystała.
Ciężkie życie selekcjonera
Selekcjonerzy pod każdą długością i szerokością geograficzną narzekają na brak czasu, aby odcisnąć swoje piętno na reprezentacji. Z piłkarzami widzą się tylko pięć razy w ciągu roku. Co dwa lata muszą przygotować drużynę na wielką imprezę, a wcześniej przebrnąć przez eliminacje, które przecież nie są tak łatwe. Nie mogą przeprowadzić wielu jednostek treningowych. Niemal ciągle muszą o coś grać. Jeśli nie eliminacje to Liga Narodów, której waga jest podnoszona przez UEFA. Meczów, w których wynik schodzi na dalszy plan, a ważniejsze jest testowanie nowych rozwiązań, już praktycznie nie ma.
Tak było również przez długie lata w reprezentacji Polski. W marcu 2019 roku Jerzy Brzęczek rozpoczął eliminacje do EURO 2020. Mając w grupie Austrię, Słowenię, Izrael, Macedonię Północną oraz Łotwę byliśmy w dobrym położeniu do awansu, ale rywalizowaliśmy z drużynami (poza Łotwą), na których można było się potknąć. Przez pandemię Mistrzostwa Europy zostały przełożone na 2021 rok, a jesienią 2020 roku rozgrywana była Liga Narodów. To mógł być dla Jerzego Brzęczka czas na eksperymenty, ale ówczesne oczekiwania wobec reprezentacji stawiały przed nim cel utrzymania w dywizji A, wyprzedzając Bośnię i Hercegowinę. To się udało, ale selekcjoner i tak został zwolniony.
Na pół roku przed EURO 2021 kadrę objął Paulo Sousa. Nie dość, że miał bardzo mało czasu na przygotowania do turnieju to już w marcu rozpoczął eliminacje do kolejnej wielkiej imprezy – mundialu w Katarze, które kontynuował po nieudanym EURO. Po wprowadzeniu zespołu do baraży Portugalczyk opuścił kadrę na rzecz Flamnego, a nowym sternikiem reprezentacji został Czesław Michniewicz, który pracował w jeszcze bardziej ekstremalnych warunkach. Najpierw wygrał baraż o awans na MŚ, a później utrzymał Polskę w dywizji A Ligi Narodów, co było kluczowe dla rozstawienia Polski w eliminacjach do EURO 2024 oraz w ewentualnych barażach. Od zakończenia LN rozegraliśmy tylko jeden mecz towarzyski przed wyjazdem do Kataru.
Inne warunki Fernando Santosa
Kalendarz reprezentacyjny stał się bardziej łaskawy dla Polski w 2023 roku. W tym czasie, podczas czterech zgrupowań, rozgrywaliśmy całą grupę eliminacyjną do EURO 2024. Wcześniej dopisało nam szczęście, ponieważ w losowaniu uniknęliśmy piłkarskich potęg. W naszej grupie znalazły się Czechy, Albania, Wyspy Owcze i Malta. Przy dwóch zespołach awansujących na turniej z każdej grupy wywalczenie biletu na turniej odbywający się w Niemczech wydawało się banalnie proste. Fernando Santos po pięciu meczach zdobył jednak tylko 6 punktów i Cezary Kulesza postanowił ratować eliminacje, zmieniając selekcjonera. Przez pierwsze trzy zgrupowania Michał Probierz patrzył tylko i wyłącznie na wynik, udało mu się awansować na turniej przez baraże, ale przez to w ogóle nie byliśmy gotowi na Mistrzostwa Europy, podczas których nikt nie nastawiał się na wynik, a 1 punkt w fazie grupowej zdobyty w meczu o honor i pozostawione dobre wrażenie przyjęto ze zrozumieniem.
Michał Probierz wchodził do kadry pod presją wyniku, ale po EURO dostał więcej czasu na spokojną budowę reprezentacji. W Lidze Narodów tym razem nie było żadnej „napinki” na rezultat i spadkiem z dywizji A nikt się specjalnie nie przejął. Minionym zgrupowaniem kadra rozpoczęła eliminacje do Mistrzostw Świata w 2026 roku w grupie z Holandią, Finlandią, Maltą i Litwą. Choć tym razem trafiliśmy na jedną bardzo silną reprezentację to znalezienie się w czołowej dwójce (2. miejsce daje wejście do baraży) wydaje się podobnie proste, jak miało być w kwalifikacjach do poprzedniego EURO. Michał Probierz jesienią nie miał wielkiej presji gry na wynik, a przez kolejny rok siła przeciwników daje większe pole manewru na eksperymenty. Selekcjoner dostał więc blisko dwa lata na dość spokojny rozwój zespołu, który ma przygotować drużynę do baraży o awans na mundial, które odbędą się w marcu przyszłego roku.
Reprezentacja Polski marnuje czas
Od pierwszego meczu, który rozpoczynał spokojniejszy okres w reprezentacji Polski, minęły już dwa lata. 11 zgrupowań. Czy reprezentacja Polski jest obecnie w lepszym miejscu niż była po Mistrzostwach Świata w Katarze? Co udało się przez ten czas wypracować? Czy zaliczyliśmy jakikolwiek progres? Michał Probierz trzyma się ciągle tego samego ustawienia, ma już wyselekcjonowaną pewną grupę piłkarzy, mniej więcej wiemy jakiego podstawowego składu się spodziewać, więc są pewne zalążki stabilizacji. Niemniej jednak reprezentacja Polski ciągle nie rozwija się jako zespół. Po jednym dobrym meczu nie następuje kontynuacja, a powrót do przeciętności. Zagraliśmy dobrze z Chorwacją na Stadionie Narodowym? No to za miesiąc pojechaliśmy do Portugalii i po przyzwoitej pierwszej połowie finalnie przegraliśmy aż 1:5, później okazaliśmy się gorsi od Szkotów, spadając z dywizji A Ligi Narodów, a na tym zgrupowaniu nie popisaliśmy się w meczach z Litwą i Maltą.
Od dwóch lat mamy warunki niemal niespotykane do rozwoju dla reprezentacji. Mimo to wydaje się, że w marcu 2022 roku, przed pierwszym zgrupowaniem Fernando Santosa nasza kadra była w lepszym miejscu niż jest obecnie. Przy każdym spotkaniu reprezentacji dyskusja w przestrzeni medialnej wygląda tak, jakby selekcjoner dopiero rozpoczynał pracę z zespołem. – Szczególnie z taktycznego punktu dużo pracy przed nami. Wiem, że czasami można myśleć, że piłkarz reprezentacji powinien dużo wiedzieć, ale tu trzeba pokazać, tu trzeba przećwiczyć, przetrenować i wtedy łapie się pewność siebie. Można grać w ciemno. Piłkarz wie, jak grać i jakie są rozwiązania. To trzeba wałkować – mówił dla TVP Sport po meczu z Maltą Robert Lewandowski. Jeśli kapitan reprezentacji wypowiada takie słowa, wyraźnie daje wszystkim kibicom do zrozumienia, na jakim etapie rozwoju jest ta drużyna.