Real Madryt po porażce w dość wstydliwym stylu z Liverpoolem w Lidze Mistrzów miał okazję na rehabilitację przed własnymi kibicami przeciwko Getafe. Poza próbą poprawienia nastrojów i stabilności niektórych posad Królewscy mieli okazję do doskoczenia do FC Barcelony w tabeli LaLiga. Blaugrana przegrała z Las Palmas, i w przypadku zwycięstwa z Los Azulones Real miałby już tylko jeden punkt straty przy jednym zaległym meczu.
Getafe pomyliło sporty
Po drużynie Pepe Bordalasa raczej nikt nigdy nie spodziewa się pięknego futbolu. Tym razem już ustawienie z piątką obrońców jasno wskazywało na plan na mecz. Pierwsze minuty tylko to potwierdziły. Los Azulones skupili się na uprzykrzaniu gry rywalom, jednocześnie próbując przedłużać czas poza grą przy każdej okazji. Real Madryt bił głową w mur, nie potrafiąc początkowo przedrzeć się przez zasieki obronne rywali. Zachowanie niektórych zawodników gości mogło jednak wskazywać, że w końcu wyjdzie z tego coś złego.
Tym, który nie popisał się wyczuciem był Allan Nyom. Kameruńczyk już na początku obejrzał żółty kartonik, a po 30 minutach sprowokował rzut karny po kolejnej walce z Antonio Rudigerem. Do jedenastki podszedł Jude Bellingham. Anglik bardzo pewnie pokonał Davida Sorie i zdobył gola w trzecim kolejnym meczu ligowym z rzędu. Po tym golu Getafe nieco przerzedziło szyki obronne. Negatywnie odbiło się to niecałe 10 minut później, kiedy Kylian Mbappe miał dużo miejsca przed polem karnym i zdobył drugiego gola dla Realu po strzale z dystansu. Real nie miał problemów z kontrolą posiadania piłki, a po otwarciu wyniku zawodnicy Carlo Ancelottiego wyglądali na znacznie spokojniejszych.
𝐊𝐘𝐋𝐈𝐀𝐍 𝐌𝐁𝐀𝐏𝐏𝐄! 😍 𝐙𝐍𝐀𝐊𝐎𝐌𝐈𝐓𝐄 𝐔𝐃𝐄𝐑𝐙𝐄𝐍𝐈𝐄! ⚽️🔥
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) December 1, 2024
Francuz idealnie wykorzystał świetne podanie Jude'a Bellinghama! 🤌✨
Zapraszamy do Eleven Sports 1! 📺 #lazabawa🇪🇸 pic.twitter.com/TuVJkvEfzl
Real Madryt dojechał do końca na tempomacie
W drugiej części meczu intensywność wyraźnie spadła. Getafe wyglądało często na bezradne i w swoim stylu dopuszczało się bardzo wielu przewinień. Królewscy natomiast nie forsowali szczególnie tempa. Szanowali swoje siły, a też doskonale znali swój stan kadry związany z kontuzjami. Los Blancos postawili na spokojną kontrolę meczu przez posiadanie piłki bez szaleńczych ataków na bramkę rywala. Było jednak kilka sytuacji, które mogły albo powinny skończyć się golem. W jednej z nich Mbappe minął bramkarza, ale wypchnął się za bardzo do boku i jego strzał nie trafił w światło bramki. Getafe stać było na wyprowadzenie ataków, które mogły napędzić strachu Realowi, ale na posterunku był Thibaut Courtois. A jak nie Belg, tak Realowi pomagały słupki i poprzeczka, jak przy strzale Johna Patricka.
Czy ten mecz poprawia atmosferę wokół Realu Madryt? Nie do końca. Królewscy nie mieli w tym sezonie większych problemów z pokonywaniem znacznie słabszych zespołów. Główną kwestią były wyniki w spotkaniach z drużynami na zbliżonym poziomie, a mecz z Getafe nie wpływa na to nawet w najmniejszym stopniu. Styl gry był jednak zdecydowanie lepszy, niż oglądaliśmy w poprzednich tygodniach. Przełamał się Mbappe, ale przy lepszej formie strzeleckiej powinien kończyć ten mecz nawet z hat-trickiem. Udało się uniknąć kontuzji i wykorzystać potknięcie Barcelony, a to było najważniejsze. Cel można uznać za spełniony.