GieKSa w dobrym stylu oddała hołd legendzie. Lechia? Szkoda gadać…

Drugim sobotnim pojedynkiem w PKO BP Ekstraklasie był mecz pomiędzy GKS-em Katowice a Lechią Gdańsk. Ci pierwsi od początku sezonu stają na wysokości zadania, całkiem nieźle radząc sobie w Ekstraklasie. Drugi beniaminek natomiast szoruje po dnie tabeli i zawodzi na niemal każdym kroku. Gospodarze byli zdecydowanym faworytem tego meczu, a gdańszczanie musieli zagrać na 110 procent, aby myśleć w ogóle o jakiejkolwiek zdobyczy punktowej.

Dominacja Katowiczan od pierwszej minuty

Od samego początku spotkania to ekipa z Górnego Śląska całkowicie przejęła inicjatywę. Gracze trenera Góraka konsekwentnie dążyli do zdobycia pierwszego gola. Na to nie musieliśmy długo czekać. Po niecałym kwadransie gry w 14. minucie meczu Jędrych wyprowadził gospodarzy na upragnione prowadzenie.

REKLAMA

Wasielewski perfekcyjnie dośrodkował w okolice piątego metra, a kompletnie niepilnowany Arkadiusz Jędrych nie dał golkiperowi żadnych szans. Zaraz po zdobyciu gola piłkarz zadedykował go niedawno zmarłemu Janowi Furtkowi. Trafienie w żaden sposób nie rozbudziło gości, którzy w dalszym ciągu nie radzili sobie ze swoimi rywalami. Kolejne trafienia GKS-u wydawały się jedynie kwestią czasu.

Tak się w istocie stało, gdy w 43. minucie meczu bardzo dobrą kontrę na gola zamienił Sebastian Bergier. Obrona Lechii kolejny raz totalnie zaspała, a Polak miał mnóstwo czasu, aby przyjąć piłkę i następnie bez żadnego problemu skierować ją do siatki. Gdy sędzia zagwizdał, kończąc pierwszą połowę, goście mogli cieszyć się, że przegrywają „tylko” 0:2.

Lekka poprawa gry gości

Po zmianie stron Lechia wreszcie zaczęła grać w piłkę. Przyjezdni nie dominowali Katowiczan, ale mecz lekko się wyrównał. Górnicy ciągle zagrażali bramce strzeżonej przez Sarnavskiego, ale zielono-biali powoli wstawali z kolan. Mimo wszystko ciągle widać było różnice klas, a „momentów” po stronie czerwonej latarni Ekstraklasy było po prostu za mało.

W 59. minucie meczu gracze trenera Belly byli najbliżsi, aby zdobyć gola kontaktowego, kiedy to Viunnyk… prawie zdobył gola podczas próby dogrania piłki w pole karne. To wiele mówi o tym meczu. Starania nie wystarczyły jednak na nic więcej, a gdańszczanie musieli uznać wyższość swoich rywali.

Beniaminek z Górnego Śląska coraz lepiej radzi sobie w Ekstraklasie. Wygrana z Lechią pozwoliła im oddalić się ze strefy spadkowej na sześć oczek. Za sześć dni przyjdzie im zmierzyć się z Radomiakiem, czyli kolejnym bezpośrednim konkurentem w walce o utrzymanie w Ekstraklasie. Jeśli wygrają też w Radomiu, to zimę spędzą z bardzo dużym komfortem. Lechia natomiast… Mentalnie jest już w pierwszej lidze. Biało-zieloni przegrywają mecz za meczem, a w klubie nie funkcjonuje kompletnie nic. Bardzo ciężko jest wierzyć, że drużyna zmieni się tak diametralnie, by móc jeszcze walczyć o dłuższe pozostanie w polskiej elicie.

GKS Katowice — Lechia Gdańsk 2:0 (Jędrych 14′, Bergier 43′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,770FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ