Liverpool oddala się od peletonu. 5 wniosków po 11. kolejce Premier League

Przed nami przerwa reprezentacyjna, a więc kolejny etap tego sezonu Premier League za nami. Co tym razem w podsumowaniu? Pochwały dla Yoanne’a Wissy, problemy Manchesteru City w defensywie, pragmatyczny Arne Slot, sinusoida Tottenhamu oraz kłopoty ofensywne Arsenalu . Zapraszamy do lektury.

Czas docenić Yoanne’a Wissę

Brentford wygrało piąty z sześciu meczów domowych (3:2 z Bournemouth), a dubletem popisał się Yoanne Wissa, dla którego był to ósmy ligowy gol w tym sezonie. Biorąc pod uwagę, że opuścił trzy całe spotkania, a raz wszedł z ławki przez kontuzję kostki jest to rezultat znakomity. Reprezentant Demokratycznej Republiki Konga pozwolił nie tęsknić za Ivanem Toneyem, gdy w poprzednim sezonie odbywał zawieszenie za naruszenie zasad dotyczących zakładów bukmacherskich, a teraz pozwolił zapomnieć o Angliku sprzedanym do Arabii Saudyjskiej za blisko 35 mln funtów. Jak ważny jest dla zespołu pokazał także czas jego nieobecności, ponieważ to był najgorszy okres The Bees w tym sezonie.

REKLAMA

Patrząc przez pryzmat statystyk – Yoanne Wissa jest typowym lisem pola karnego. W Premier League nie ma napastnika, który potrzebowałby mniej strzałów do strzelenia gola. W całej lidze oddaje także uderzenia ze średnio najwyższym prawdopodobieństwem zdobycia bramki na bazie modelu goli oczekiwanych nie licząc rzutów karnych (0,30 xG). Wissa ma instynkt snajpera, a zespół potrafi na niego pracować. 28-latek nie ogranicza się jednak tylko do czekania na serwis, a często wspomaga zespół w konstruowaniu akcji czy utrzymaniu piłki. Potrafi połączyć pracę dla zespołu ze strzelaniem goli.

Pep Guardiola ma poważny problem z defensywą

Manchester City poniósł czwartą porażkę z rzędu, co pod wodza Pepa Guardioli jeszcze im się nie zdarzało. Sposób przegranej z Brighton (1:2) wyeksponował jednak inne problemy niż poprzednie zespoły. W ostatnich tygodniach Manchester City miał największe kłopoty z powstrzymywaniem kontrataków rywala. Tym sposobem rywale tworzyli najwięcej dogodnych okazji. W sobotę Obywatele wyszli na The Amex sprawiając wrażenie zespołu, który chce wrócić do podstaw, czyli pełnej kontroli przez posiadanie piłki i nie dopuszczanie przeciwników do kontrataków. Mewy rzeczywiście nie tworzyły sobie wielu sytuacji po atakach tuż po przejęciu piłki na własnej połowie, ale rozmontowywały obronę City w inny sposób.

Na tapet trzeba wziąć przede wszystkim drugą połowę, ponieważ w pierwszej Manchester City dobrze realizował plan nakreślony przez trenera. Po przerwie posiadanie piłki Brighton wzrosło z 33% do 46%. Guardiola mówił kiedyś, że chcą posiadać futbolówkę i jak najszybciej ją odzyskiwać, bowiem bez niej są słabi. Sobotni mecz dobitnie to pokazał. Zespół Fabiana Hurzelera skończył mecz z współczynnikiem xG na poziomie 2,26 i aż 8 wykreowanymi big chances. Manchester City jest źle zorganizowany w grze bez piłki. Oczywiście, oprócz Rodriego w starciu z Brighton brakowało także Diasa, Stonesa, Akanjiego i Ake, ale problem jest szerszy, nie tylko w linii obrony.

Brighton 2:1 Manchester City

Arne Slot jest trenerem pragmatycznym

Od ostatniego podsumowania kolejki Liverpool zdał dwa trudne testy wygrywając na Anfield z Bayerem Leverkusen (4:0) oraz Aston Villą (2:0). Trudny kalendarz nie zrobił wrażenia na The Reds, którzy od październikowej przerwy na reprezentacje wygrali 6 z 7 meczów remisując jedynie z Arsenalem na Emirates (2:2). Spotkania z rywalami z wyższej półki mocniej uwidoczniły profil trenerski Arne Slota. To szkoleniowiec mocno pragmatyczny i elastyczny. Bardzo ceni sobie kontrolę nad meczem, ale aby ją osiągnąć próbuje dostosować się do przeciwnika i w wielu spotkaniach modyfikuje taktykę.

W ten weekend z Aston Villą przejęli posiadanie piłki. Atak pozycyjny służył im do utrzymywania kontroli nad meczem i zarządzania tempem spotkania, a sytuacje tworzyli przede wszystkim po nielicznych okazjach do ataku szybkiego – po odzyskaniu piłki lub wyjściu spod pressingu. We wtorek z Bayerem Leverkusen w rozgrywkach Ligi Mistrzów nie spieszyli się z odzyskaniem piłki, a pozwalali rywalom rozgrywać futbolówkę na własnej połowie. Celem Arne Slota jest przede wszystkim niedopuszczanie przeciwników do groźnych sytuacji strzeleckich, co Liverpoolowi na razie wychodzi bardzo dobrze. 11 meczów, 6 czystych kont i 6 straconych goli w Premier League. Tylko jedna bramka stracona i 3 czyste konta w Lidze Mistrzów. Liczby mówią same za siebie.

Liverpool 2:0 Aston Villa

Jeśli wyniki Tottenhamu się nie zmienią to wkrótce pojawią się głosy o zwolnieniu Ange’a Postecoglou

Gdy wydawało się, że Tottenham ustabilizował formę wygrywając z Manchesterem City w Carabao Cup (2:1), a później w lidze z Aston Villą (4:1) zespół poniósł dwie porażki. Najpierw w Lidze Europy z Galatasaray na wyjeździe (2:3), a w tej kolejce z Ipswich u siebie (1:2). Koguty od początku sezonu nie potrafią ustabilizować formy. Od października w Premier League przeplatają zwycięstwo z porażką na zmianę. Z 11 meczów wygrali pięć, przegrali pięć i jeden zremisowali. Można znaleźć argumenty, że Spurs z gry zasługują na więcej, ale powtarzające się błędy – przede wszystkim w defensywie – sprawiają, że listopadową przerwę na reprezentację spędzą w środku tabeli.

REKLAMA

Mecz z Ipswich znów wyłożył na stół problemy Tottenhamu. Problemy z powstrzymywaniem kontrataków przeciwnika? Były. Kłopoty w ataku pozycyjnym na głęboko cofniętego rywala? W drugiej połowie stworzyli sobie tylko jedną „dużą okazję” po indywidualnym błędzie przeciwnika. Mentalność? Można kwestionować, ponieważ im bliżej było końca meczu, tym większy trud sprawiało im zdominowanie Ipswich. Za 2024 rok Tottenham jest ósmym zespołem ligi. Choć gra zdradza pewne symptomy, że Tottenham doskoczy do czołówki, to wyniki muszą się poprawić. Jeśli to się nie stanie posada Ange’a Postecoglou może niedługo zrobić się gorąca.

Tottenham 1:2 Ipswich

Grając tak słabo w ofensywie Arsenal nie zdobędzie mistrzostwa Premier League

9 punktów straty do lidera po 11 kolejkach to bardzo słaby wynik. Kanonierzy po raz czwarty z rzędu stracili punkty w lidze. Pomiędzy październikowym, a listopadowym zgrupowaniem reprezentacji nie wygrali meczu w Premier League i strzelili tylko 3 gole. Aby w drugiej części sezonu włączyć się do walki o tytuł muszą przede wszystkim poprawić się w ofensywie i znaleźć więcej sposobów na stwarzanie sytuacji. W obecnym sezonie regularnym źródłem goli są stałe fragmenty gry oraz – w uproszczeniu – podanie piłki do Bukayo Saki. Po wczorajszym meczu z Chelsea (1:1) możemy dojść do wniosku, że powrót po kontuzji Martina Odegaarda może pomóc, ale nie będzie to czarodziejska różdżka, która odmieni wszystko.

Leandro Trossard zatracił swój największy atut, czyli strzelanie goli „z niczego”. Gabriel Jesus od dłuższego czasu nie jest w formie. Gabriel Martinelli również nie nawiązuje do formy z sezonu 2022/23. To wszystko prawda, ale Mikel Arteta powinien spojrzeć w lustro i zastanowić się dlaczego jego piłkarze nie grają już tak widowiskowo. Arsenal często sprawia wrażenie drużyny, która boi się podjąć ryzyko. Myśli w 90% o defensywie (a i tak traci gole), a z przodu liczy na wykorzystanie pojedynczych momentów. Jakość rozegrania, progresji piłki, wyjścia spod pressingu oraz tempo budowania akcji – we wszystkich tych elementach Kanonierzy zrobili krok w tył. I to na życzenie trenera, który odstawił od składu graczy świetnie operujących piłką kosztem graczy z kapitalnymi warunkami fizycznymi.

Chelsea 1:1 Arsenal

Co jeszcze wydarzyło się w 11. kolejce Premier League?

  • Pierwszy mecz w tym sezonie Premier League wygrało Wolverhampton (2:0 z Southampton u siebie), a kluczowym zawodnikiem Wilków znów był Matheus Cunha. Brazylijczyk asystował przy pierwszym golu, a potem sam trafił do siatki.
  • Sytuacja w tabeli Fulham wreszcie zaczyna odzwierciedlać jak dobrze gra zespół Marco Silvy. W tej kolejce pokonali na wyjeździe Crystal Palace (0:2), które po zwycięstwie Ipswich spadło do strefy spadkowej.
  • Dość bezpieczną przewagę nad 18. miejsce mają natomiast Everton i West Ham, ale kibice obu klubów nie mają wielu powodów do zadowolenia. W sobotę oba zespoły podzieliły się punktami po bezbarwnej grze i bezbramkowym remisie.
  • W ostatnim meczu przed przyjściem Rubena Amorima Manchester United pokonał Leicester na Old Trafford (3:0). Ruud van Nistelrooy w czterech meczach jako tymczasowy szkoleniowiec wykręcił bilans 3-1-0.
  • Nottingham Forest przegrało drugi mecz w tym sezonie. Choć przeciwko Newcastle objęli prowadzenie, to rywale byli lepsi i zdołali strzelić trzy gole. Zespół Eddiego Howe’a wraca do formy.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,737FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ