Kolejny dzień z Pucharem Polski. Wczoraj byliśmy świadkami największej niespodzianki – 3-ligowa Unia Skierniewice wyeliminowała ekstraklasowy GKS Katowice. Dziś historia mogła się powtórzyć. W pierwszym czwartkowym meczu zmierzyły się: Lechia Zielona Góra (3. Liga – Grupa 3) oraz Widzew Łódź (Ekstraklasa). Gospodarze zajmują 7. miejsce na czwartym poziomie rozgrywkowym, goście 8. pozycję. na najwyższym z nich. Ostatnie mecze? W kratkę. Lechia wygrała dwa spotkania, ale wcześniej poniosła dwie porażki. Widzew natomiast (patrząc od najświeższego starcia) przegrał, wygrał, przegrał i zremisował. Mimo nierównej formy obu drużyn, różnica lig powinna zadecydować o końcowym rezultacie. Jednak, pamiętając o wczorajszej niespodziance, nie można było lekceważyć gospodarzy.
Świetna Lechia, nijaki Widzew
Obie drużyny badały się w pierwszych minutach meczu. Na duży plus Lechia, która nie bała się grać piłką i dobrze presowała rywali. W sumie to oni mogli jako pierwsi mieć dobrą sytuację bramkową, kiedy okazję na sam na sam miał Kołodenny, jednak nie opanował futbolówki. Patrząc na powtórki wydawało się również, że mógł być faulowany przez obrońcę Widzewa. Sędzia nie zagwizdał, więc gramy dalej. Widzew miał problemy, żeby dobrze wejść w mecz i przejąć kontrolę nad piłką, ale koło 15. minuty przycisnął Lechię. Na razie jednak bez konkretów.
No w końcu! W 27. minucie Lechia mogła strzelić pierwszą bramkę w tym meczu. Dębski wbiegł z piłką w pole karne Widzewa mając przed sobą tylko bramkarza, jednak zbliżał się do niego Hajrizi. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że piłkarz gospodarzy zamotał się z piłką i ją stracił, jednak jak pokazała powtórka obrońca Widzewa go faulował – złapał rywala za koszulkę i ściągnął do murawy. Sędzia długo stał przy monitorze VAR i wydaje się, że podjął słuszną decyzję – rzut karny dla Lechii. Do piłki podszedł Lisowski i pewnym strzałem, w prawą stronę bramki, umieścił piłkę w siatce. Gospodarze w 32. minucie wyszli na prowadzenie – będzie powtórka z wczoraj?
Już chwilę później mogło być 2:0. Lisowski wrzucał do Kołodennego, a ten będąc w polu karnym uderzył z pierwszej piłki nad bramką. Było bardzo blisko szybkiego podwyższenia wyniku przez gospodarzy. Jeśli Widzew chciał awansować, to musiał szybko wrócić do meczu. Najbliżej wyrównania było w minutach 40. i 45+4 minucie. Obie sytuację to celne strzały głową (Rondić i Hamulić), które trafiały wprost w ręce Fabisiaka. Jedyne strzały celne gości nie sprawiły bramkarzowi Lechii problemów. Trzeba jednak przyznać, że w ostatnim kwadransie 1. połowy zrobiło się naprawdę dobre spotkanie.
Zmęczona Lechia i obudzony Widzew
W pierwszych minutach 2. połowy Widzew przejął kontrolę nad piłką. Mimo to, pierwszy kwadrans po przerwie minął bez klarownych sytuacji dla łodzian. Widać było, że piłkarze Lechii są coraz bardziej zmęczeni. Ograniczali się oni do bronienia przed atakami gości. W 66. minucie Widzew zrobił to, co wydawało się kwestią czasu – doprowadził do wyrównania! Piłka dośrodkowana przez Łukowskiego trafiła na głowę Hamulicia. Napastnik, stojąc tyłem do bramki, uderzył ją na tyle dobrze, że odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Mieliśmy remis, ale… nie na długo. Już w 69. minucie Widzew wyszedł na prowadzenie. Kontra gości, Hamulić, z piłką przy nodze, na lewym skrzydle ograł rywala i zagrał do Cybulskiego. 18-letni zawodnik łodzian wbił ją do pustej bramki. Widać, że Lechia miała coraz większe problemy kondycyjne, a Widzew w końcu zaczął grać swoje.
Po golu na 1:2 Lechia bardziej się otworzyła. Musieli gonić wynik i postawić wszystko na jedną kartę. Kolejne minuty meczu były rwane. Widzew w miarę kontrolował to, co działo się na murawie, ale Lechia co jakiś czas ruszała ze swoimi atakami. Zielonogórzanie nie potrafili jednak za dużo zdziałać pod bramką gości. Aż do 88. minuty! Z rzutu rożnego wrzucał Figiel, a bramkę głową zdobył Mycan. Lechia zrobiła coś, co wydawało się w tym meczu już niemożliwe. Doprowadziła do wyrównania. Do końca meczu pozostało jeszcze kilka minut, ale coraz bardziej pachniało w Zielonej Górze dogrywką. Tak też się stało. W samej końcówce doliczonego czasu swoje szanse miała jeszcze Lechia, ale nie zdołała strzelić jeszcze jednej bramki. Mamy dogrywkę!
Ciężkie nogi
Strzelone bramki dodają sił. To Lechia miała swoją pierwszą sytuację w dogrywce, ale strzał Mycana został zablokowany przez obrońcę gości. Zdecydowanie lepszą sytuację miał, w 99. minucie, Widzew. Alvarez zagrał lobikiem do Łukowskiego, ale ten uderzył z 6. metrów nad bramką Lechii. Od 100. minuty Widzew grał w 10, kiedy z boiska musiał zejść kontuzjowany Hamulić. Napastnik Widzewa wszedł jeszcze na murawę w 103. minucie, ale było widać, że porusza się po niej odczuwając duży ból.
W 106. minucie Widzew wyszedł z kontrą, Sypek podał do Hamulicia a ten, grając z kontuzją, nie dał rady trafić w bramkę z okolic 5. metra. Rzutem na taśmę! Najlepszy piłkarz dogrywki – Jakub Sypek – poszedł z akcją indywidualną i uderzeniem z okolic 16. metra strzałem po ziemi umieścił futbolówkę w bramce! 115. minuta, Lechii zostało już naprawdę mało czasu, ale… wywalczyli rzut karny w ostatniej minucie meczu! Zawodnik Widzewa, Kozlovsky, zagrał ręką w swojej szesnastce i dostał (po analizie VAR) czerwoną kartkę. Do piłki ustawionej na 11. metrze znowu podszedł Lisowski. Zawodnik Lechii strzelił i dał zielonogórzanom szansę na awans.
Rzuty karne
Widzew strzelał jako pierwszy. Sobol pewnie strzelił bramkę. Maćkowiak z Lechii również zrobił swoje. 1:1 po pierwszej serii. W drugiej serii również bez błędów. Strzelali Hanousek i Figiel. 2:2. Łukowski i Ziętarski też z golem. 3:3. W 4. kolejce pewnie strzelił Żyro a Mycan, który dał Lechii dogrywkę, nie dał rady! Krzywański obronił rzut karny! Decydująca jedenastka? Do piłki podszedł Alvarez i dał awans Widzewowi! 3:5.
Lechia – biorąc pod uwagę, że jest zespołem 3-ligowym – pokazała się ze świetnej strony. Widzew za to zagrał zdecydowanie poniżej oczekiwań. Mimo wszystko to łodzianie po meczu mogą cieszyć się z awansu. Następne spotkanie Lechii Zielona Góra to domowe starcie w lidze z Karkonoszami Jelenia Góra (3 listopada 13:30). Widzew Łódź zagra z Legią w Warszawie (3 listopada 20:15). Losowanie 1/8 finału Pucharu Polski już w poniedziałek (4 listopada) o 16:00.