Pogoń jechała przez pół Polski, żeby w Opolu nic nie pokazać…

Z powodu wczesnej pory rozegrania meczu 1/16 finału Pucharu Polski, w którym Pogoń mierzyła się z Odrą, stadion w Opolu był daleki od zapełnienia. Domyślamy się, że start spotkania o godzinie 15:00 mógł utrudnić jego obserwowanie także widzom telewizyjnym. Wychodzimy więc naprzeciw wszystkim tym, którzy nie mieli możliwości oglądać go na żywo i przedstawiamy podsumowanie najważniejszych wydarzeń. Spojler: niestety nie było ich przesadnie wiele…

Faworyt bez determinacji

Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem wyraźnej dominacji Pogoni Szczecin. To Portowcy przeważali, ale przez pierwsze 45 minut poza strzałem w słupek i dwoma groźnymi celnymi uderzeniami Vahana Bichakhchyana na niewiele się to zdało. Odra dobrze się broniła, ale to koniec komplementów pod adresem gospodarzy. Po przeciwnej stronie boiska meldowali się bardzo rzadko. Gdy już się to działo, nie było związane z choć odrobiną emocji. Wydawało się więc, że planem opolan jest po prostu jak najdłuższe utrzymanie stanu remisowego. Pogoń w drugiej połowie musiała więc znaleźć sposób na sforsowanie defensywy przeciwników i znalezienie drogi do ich bramki.

REKLAMA

Stało się jednak zupełnie inaczej: po przerwie Odra wydawała się już bardziej pewna siebie, a Pogoń grała chaotycznie. Miała nawet pewne problemy z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy. Czołowej drużynie Ekstraklasy w starciu z klubem z niższej ligi coś takiego po prostu nie przystoi. Wiele elementów gry podopiecznych trenera Roberta Kolendowicza mogło frustrować. Rażąca niedokładność, ospałe skrzydła nie zawsze nadążające za atakami lub niepotrzebnie zawężające pole gry i Kolouris skupiony na wymuszaniu fauli, a nie na strzelaniu goli to tylko niektóre z nich. Do otwarcia wyniku i zrobienia kroku do awansu było naprawdę daleko.

Nawet gdy finaliści poprzedniej edycji rozgrywek zagrażali bramce Odry, w gotowości był praktycznie bezbłędny Adam Wójcik. 19-letni bramkarz gospodarzy rozgrywał swój pierwszy mecz o stawkę dla seniorskiej drużyny Odry. W lato dostał już szansę w sparingach ze Ślęzą Wrocław i Rakowem Częstochowa, ale to co innego niż mecze oficjalne. To w starciu z Pogonią nastąpiła prawdziwa weryfikacja jego piłkarskiej dojrzałości, a golkiper zdał ją z wyróżnieniem. Zaliczył przytomne interwencje, dobrze grał nogami, a w oczy rzucało się jego dobre ustawienie i wyczucie położenia własnej bramki.

Po 90 minutach wciąż bez trafień

Kiedy do ogólnej słabej dyspozycji Pogoni zaczęły dochodzić nerwy związane ze zbliżającą się dogrywką, występ gości stał się jeszcze trudniejszy do zniesienia. Kolejne akcje były nieprzygotowane, a w postawie piłkarzy dało się wyczuć wzajemne niezrozumienie. Kolejne pretensje do sędziego, źle wykonane stałe fragmenty i strzały na wiwat nie miały prawa zapewnić przedstawicielowi Ekstraklasy awansu. Przedłużenie rywalizacji o dodatkowe 30 minut było swego rodzaju nagrodą dla Odry za dobrą dyspozycję i zatrzymanie teoretycznie lepszych przeciwników.

Podczas dogrywki Pogoń wreszcie znalazła sposób na wyjście na prowadzenie! Autorem gola był Kamil Grosicki, który dzięki temu częściowo zmył złe wrażenie z dotychczasowych pudeł, niecelnych dośrodkowań i złego ustawienia. Strzał sprzed pola karnego z pierwszej piłki był bardzo dobry i zatrzepotał w siatce, co było możliwe dzięki wykorzystaniu dobrze ułożonej prawej nogi. Występ Grosika wciąż oceniamy jednak całościowo i jest to ocena negatywna. Defensorzy Odry teoretycznie powinni mieć z nim ogromne problemy, a w rzeczywistości często górowali nad nim w pojedynkach indywidualnych.

Źródło: TVP SPORT (@sport_tvppl) / X

Końcówka w wykonaniu Pogoni to upokorzenie

Kiedy wydawało się, że już nic nie może stać się przyjezdnym, ci sami pokazali, że nie są zdolni do spokojnego zamknięcia meczu. Antybohaterem był Kolouris, który za chamskie (nie ma co szukać innych słów, to było po prostu chamskie) odrzucenie piłki dostał drugą żółtą kartkę i przedwcześnie opuścił plac gry. Ten cios mógł nie być jedynym dla Pogoni, bowiem chwilę później ta drżała w obawie o potencjalne podyktowanie karnego dla Odry! Arbiter uznał jednak, że pomimo ewidentnego dotknięcia piłki ręką nie ma podstaw do zasądzenia jedenastki.

Styl i ogólne wrażenie dotyczące występu gości? Lepiej nie mówić. Nie zmienia to jednak faktu, że to Pogoń ostatecznie zdołała skierować piłkę do bramki przeciwników, co nie udało się gospodarzom. W związku z tym drugi mecz 1/16 finału – tak jak pierwsze starcie Avii Świdnik i Ruchu Chorzów – skończyło się przewidywalnym wynikiem. Co prawda drużyna ze Szczecina osiągnęła cel główny, jakim było pozostanie w walce o Puchar Polski. W tym przypadku forma tego dokonania ma jednak duże znaczenie. Dodatkowe pół godziny gry, opóźnienie powrotu do Szczecina i mnóstwo stresu, który ekipa z Pomorza Zachodniego sprawiła sobie i swoim kibicom to argumenty nie do podważenia. Zobaczymy, czy będzie to miało przełożenie na zmęczenie jej piłkarzy w kolejnym meczu, tym razem w lidze przeciwko Motorowi Lublin. Ten odbędzie się już 2 listopada i będzie związany z kolejnym dalekim wyjazdem, porównywalnym z podróżą do Opola.

Odra Opole 0:1 Pogoń Szczecin (Kamil Grosicki 92′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,787FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ