My, agencja sportowa FirstEleven ISM, reprezentowana przez właściciela Franjo Vranjkovicia, oświadczamy, że zrobimy wszystko co możliwe, aby tej zimy przedstawić Rakowowi oferty innych klubów dla naszego bramkarza, Vladana Kovacevicia. […] Częstochowa jest zbyt małym miastem dla dwóch gwiazd. Dlatego chcemy „wyczyścić” pole i opuścić terytorium Pana Papszuna – agencja reprezentująca golkipera Rakowa.
Zalecam agentom Vladana kontakt z lekarzem i to najlepiej specjalistą – trener Rakowa – Marek Papszun komentujący sprawę dla „Sport.pl”.
Co tu się odwaliło?
Jeszcze kilka tygodni temu, wydawało się, że Raków Częstochowa dokonał biznesu życia, sprowadzając Kovacevicia za 0.5 miliona euro z Sarajeva. 23-letni Bośniak błysnął formą w kwalifikacjach Ligi Konferencji, gdzie zachował czyste konto w 5 z 6 występów. Dodając do tego świetny refleks przy rzutach karnych, dostaliśmy idealny przepis na murowany sukces – Raków mógł mieć klasowego bramkarza na długie lata, lub kilka milionów euro za sprzedaż Vladana do silniejszej europejskiej ligi. Kovacevic musiał „tylko” potwierdzić swoją formę w Ekstraklasie.
Czy potwierdził? Niczym szczególnym nie zachwycił, a że w klubie potrzebowano młodzieżowca, to do bramki wskoczył Kacper Trelowski. Co więcej, sam Vladan miał podobno mieć problemy zdrowotne, więc „bezpieczniejszym” wyborem stał się 18-letni Polak. Być może Marek Papszun chciał również wywrzeć presję na Bośniaku, by ten walczył o miejsce między słupkami.
Wiadomość przesłana przez agentów piłkarza szokuje swoją „arogancją”
Tak jak spodobał mi się Vladan z początku sezonu, tak nazywanie go „gwiazdą” jest straszną głupotą. Gość nic jeszcze nie osiągnął w swojej karierze. Mistrzostwo Bośni i Hercegowiny? Bądźmy poważni, Chelsea czy Bayernu to nie skusi. Kovacevic jest dopiero na początku swojej kariery. Jasne, pokazał potencjał, ale takich bramkarzy w Europie są setki.
„Obóz bośniacki” podjął ryzyko. Wiadomo, styl w jakim zgłosili swoje żale jest żenujący, ale 23-latek mógł czuć się wkurzony, po tym, jak wróżono mu wielką karierę, a następnie kazano oglądać z ławki występy 18-letniego kolegi. Finalnie jednak, nie spodziewam się, żeby szkoleniowiec „mścił” się na bramkarzu, który w całej sprawie wciąż nie zabrał głosu. W świat poszedł sygnał – Vladan nie zamierza tracić czasu jako rezerwowy. „Ci źli” – to jego agenci. On sam, chce po prostu bronić.
Przed Markiem Papszunem ciężki orzech do zgryzienia
Musi zadbać o piłkarza, który najwyraźniej nie jest zadowolony ze swojej obecnej sytuacji, a zarazem nie może pozwalać na podważanie swojego autorytetu. Pytanie, czy pójdzie na wojnę, czy też zdoła utemperować ambicje Vladna i przekuć je w motywację do jeszcze większego rozwoju.
Fot. Natanael Brewczyński