Sztuka konsumpcji sukcesu. Czy Legia jest przygotowana do Ligi Konferencji?

Praca Goncalo Feio w Legii Warszawa na razie broni się realizowaniem postawionych przed nim celów. Portugalczyk najpierw uratował dla zespołu miejsce premiowane grą w eliminacjach Ligi Konferencji, a potem przebrnął przez kwalifikacje zapewniając drużynie jesień w europejskich pucharach. Teraz przed nim jednak najtrudniejsze zadanie. Legia nie zamierza wydłużać serii bez mistrzostwa Polski do czterech sezonów, a Feio musi pogodzić Ekstraklasę oraz Ligę Konferencji. Przed startem fazy ligowej strata do lidera już wynosi 10 punktów.

Styl ligowego średniaka

Kiedy Goncalo Feio przyszedł na Łazienkowską nie miał ani jednego meczu, w którym mógł przetestować swój pomysł na zespół bez presji wyniku. Od razu musiał punktować, więc zdecydował się na pragmatyczny sposób gry. W pierwszej kolejności skupił się na poukładaniu zespołu w defensywie, a z przodu liczył na jakość swoich zawodników. Na prawdziwą wersję Legii Goncalo Feio czekaliśmy do nowego sezonu, ale w stylu gry Wojskowych niewiele się zmieniło. Fajerwerków w ofensywie nadal nie ma, odwagi w grze również na próżno szukać. W eliminacjach Ligi Konferencji w kluczowym do awansu dwumeczu z Brondby Feio przyjął bardzo defensywną strategię oddając inicjatywę przeciwnikom i skupiając się na niskiej obronie. Finalnie wyszedł z tego starcia zwycięsko, ale w rewanżu na Łazienkowskiej Legia była zespołem znacznie gorszym i miała furę szczęścia, że udało jej się zremisować.

REKLAMA

Gdybyśmy nie znali potencjału kadrowego oraz finansowego Legii, a także jej znaczenia historycznego w polskiej piłce, to patrząc tylko i wyłącznie na boisko trudno byłoby powiedzieć, że jest to zespół, którego celem jest zdobycie mistrzostwa Polski w tym sezonie. Częstym zarzutem w stronę Goncalo Feio jest styl gry Wojskowych, który przypomina bardziej ligowego średniaka, a nie kandydata do tytułu. Jeśli Legia ma kontrolę, to nie przeradza się ona w dominację i zmasowane ataki na bramkę rywala. Gdy potrafi skutecznie zamknąć dostęp do własnego pola karnego, to z kolei traci na tym siła ofensywna. Jeżeli w jednym tygodniu zagra dobry mecz, to nie idą za tym kolejne przekonujące występy.

Rewolucja kadrowa

Goncalo Feio ma mocne alibi, z którego prawo ma korzystać każdy trener pracujący w podobnych warunkach – brak czasu na trening. Od końcówki lipca dopiero teraz, we wrześniu, mieli dwa tygodnie – nie licząc przerwy reprezentacyjnej – w których mikrocykl był podporządkowany pod jedno spotkanie w weekend, ale od października znowu wracają do grania co trzy dni.

Kolejnym czynnikiem, którym można usprawiedliwiać brak progresu Legii Warszawa są zmiany kadrowe. Klub podjął decyzję, że nie przedłuży kontraktu z Josue i zbuduje zespół bazujący na innych atutach. Przez poprzednie 2,5 roku Portugalczyk był najbardziej wpływowym piłkarzem zespołu. W fazie posiadania piłki to często od jego pomysłów i umiejętności zależała gra Legii, a nie od wypracowanych schematów. Pomysłem Goncalo Feio – co widzieliśmy w trakcie okresu przygotowawczego – było zrobienie lidera środka pola z Jurgena Elitima. 25-latek doznał jednak kontuzji kolana, która wyeliminowała go z gry na wiele miesięcy, a na jego miejsce w drużynie nie było zawodnika o podobnym profilu. Feio zestawił więc środek pola na jedną typową „6-tkę” oraz dwóch bardziej ofensywnych zawodników, którzy raczej szukają sobie miejsca między formacją obrony a pomocy przeciwnika, a nie schodzą głębiej do rozegrania.

Goncalo Feio zmaga się także z tym samym problemem, co Kosta Runjaic, czyli brakiem odpowiedniego następcy Bartosza Slisza. Na pozycji nr 6 najczęściej gra Claude Goncalves, ale jest to najbardziej krytykowany piłkarz Legii, a może nawet całej ligi w tym sezonie. Nadzieję na rozwiązanie tego problemu daje Maxi Oyedele. 19-latek sprowadzony z młodzieżowej drużyny Manchesteru United zanotował bardzo obiecujący debiut w wyjściowym składzie przeciwko Górnikowi w ostatniej kolejce i dostał nawet powołanie od Michała Probierza do kadry. Wydaje się, że może być on kluczową postacią do uporządkowania gry Legii. Jest bardziej mobilny, lepiej utrzymuje się przy piłce oraz częściej gra do przodu niż Goncalves oraz Celhaka.

Legia zbudowana jest wokół wielu piłkarzy, którzy dopiero dołączyli do klubu

W osobach Josue, Jurgena Elitima oraz Youriego Ribeiro Legia nie ma trzech zawodników, którzy w poprzednim sezonie rozegrali najwięcej minut w Ekstraklasie (choć strata Ribeiro nie jest oczywiście tak bolesna jak sugeruje to powyższa statystyka). Pod koniec okienka odszedł Blaz Kramer, który w tym sezonie jako jedyny wśród napastników gwarantował przynajmniej dostateczny poziom. Legia mocno zainwestowała w transfery, ale na razie niewielu zawodników moglibyśmy nazwać wzmocnieniami na już. Miejsce w podstawowym składzie wywalczył sobie Ruben Vinagre, momenty znamionujące spore umiejętności ma Luquinhas, ale Nsame, Alfarela, Goncalves czy Sergio Barcia niczym pozytywnym się nie wyróżnili i trudno wyobrazić sobie, że któryś z nich pociągnie zespół do sukcesów w Lidze Konferencji, jak w poprzednim sezonie zrobili to nieobecni już w klubie Ernest Muci i Josue.

Legia w Lidze Konferencji – jest się czego obawiać?

Legia Warszawa jest jednym z dwóch – obok Jagiellonii Białystok – naszych przedstawicieli w europejskich pucharach. Przed rozpoczęciem rozgrywek można mieć obawy czy Legia jest dobrze przygotowana na rywalizację w Europie. W Lidze Konferencji będą zarówno mecze, w których będą faworytem, jak i starcia z rywalami silniejszymi na papierze. Obecnie Wojskowi nie wydają się być gotowi do żadnej z tych roli. Choć w Ekstraklasie zdarzało im się wygrywać wysoko (4:1 z Radomiakiem, 5:2 z Motorem), to takie występy przeplatają stratami punktów (po 1:1 ze Śląskiem, Puszczą i Górnikiem). W ostatnich tygodniach mieli szansę zmierzyć się z innymi kandydatami do tytułu – Rakowem i Pogonią – i oba mecze przegrali tworząc znikome zagrożenie pod bramką przeciwnika.

Goncalo Feio zrealizował dwa pierwsze cele, które wyznaczyły mu osoby decyzyjne w klubie, ale ten trzeci obecnie sprawia wrażenie „mission impossible”. Legia nie jest gotowa, aby odnieść sukces w Lidze Konferencji i jednocześnie nie wypaść z wyścigu o tytuł. W poprzednim sezonie przy bardzo słabej konkurencji (Jagiellonia zdobyła mistrzostwo z drugą najniższą średnią pkt/mecz spośród wszystkich lig europejskich) już się to nie udało, a Legia wówczas:

  • Miała trenera (już nie wgłębiamy się czy lepszego czy gorszego), który dłużej współpracował z zespołem.
  • Posiadała więcej piłkarzy, którzy gwarantowali jakościowe występy (Josue, Slisz, Muci).
  • Była zespołem lepiej rozumiejącym się na boisku dzięki bardziej stabilnej kadrze.

Minął więc rok, w którym Legia Warszawa zarobiła spore pieniądze od UEFA za wyniki w Lidze Konferencji, otrzymała potężny zastrzyk gotówki ze sprzedaży Ernesta Muciego, ale dziś do rozgrywek europejskich przystępuje zespół gorszy niż 12 miesięcy wcześniej. Polski klub po raz kolejny nie potrafił skonsumować sukcesu. Mimo to w stolicy myślą o czymś, co nie udało się od wielu lat żadnemu polskiemu zespołowi – zdobyć mistrzostwo i umocnić swoją markę w Europie.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,697FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ