Przed poprzednim sezonem do Chelsea dołączyło dwóch nowych bramkarzy: Robert Sanchez oraz Djorjde Petrovic. W tym okienku The Blues sięgnęli po kolejnego golkipera. Filip Jorgensen został już oficjalnie zaprezentowany jako najnowsze wzmocnienie zespołu ze Stamford Bridge, a według informacji zawartych w mediach Villarreal na sprzedaży 22-latka zarobi 24,5 mln euro.
Dlaczego Chelsea znowu wymienia bramkarza?
Pozycja bramkarza jest bodajże najbardziej stabilną w każdym zespole. Ederson w Manchesterze City stoi między słupkami już od 7 sezonów. Rok krócej w Liverpoolu jest Alisson. Tottenham i Manchester United minionego lata sprowadzali następców Hugo Llorisa i Davida de Gei, którzy odchodził z klubu po – odpowiednio 11 i 12 latach. Wiele zawirowań jest w Arsenalu, gdzie Mikel Arteta stopniowo wzmacniał tę pozycję, natomiast jeszcze większe przetasowania między słupkami są w Chelsea. Od odejścia Thibauta Courtois do Realu Madryt za niedługo minie 6 lat, a Filip Jorgensen jest piątym bramkarzem kupionym przez The Blues, który ma być pierwszym wyborem albo chociaż powalczyć o to miano. Najpierw pojawił się Kepa Arrizabalaga, potem Edouard Mendy, z którym klub zdobył Ligę Mistrzów. Senegalczyk jednak nie utrzymał odpowiedniego poziomu i rok temu został sprzedany do ligi saudyjskiej, a od tego czasu na Stamford Bridge pojawiło się trzech kolejnych golkiperów.
Transfer Filipa Jorgensena jest związany ze zmianą trenera. Enzo Maresca zastąpił Mauricio Pochettino, a każdy szkoleniowiec ma oczywiście swoje wymagania odnośnie do zawodników na konkretnych pozycjach. Maresca – uczeń Guardioli i wielbiciel spojrzenia na futbol Hiszpana – stawia na grę wielopodaniową i kontrolowanie meczu przez utrzymywanie się przy piłce, w co musi być zaangażowany także bramkarz stając się dodatkowym zawodnikiem w rozegraniu oraz wychodzeniu spod pressingu. Osoby decyzyjne w Chelsea uznały, że takich wymagań nie spełnia jeszcze Djordje Petrovic i najprawdopodobniej Serb odejdzie na wypożyczenie. Robert Sanchez nie jest natomiast na tyle przekonującą opcją, aby bezgranicznie mu zaufać, więc klub chciał sprowadzić jeszcze jednego golkipera do rywalizacji z Hiszpanem o miejsce w podstawowym składzie. Padło na Jorgensena, który spełnia kryteria trenera (opisane wyżej) oraz zarządu klubu (jest młody).
Filip Jorgensen, a gra nogami
Filip Jorgensen z rozprowadzaniem piłki stopami nie ma żadnego problemu. Z powodzeniem pełnił rolę pierwszego rozgrywającego w Villarrealu. Duńczyk nie tylko celnie zagrywa na bliższą i dalszą odległość, ale także ma odpowiedni spokój, pewność siebie oraz cierpliwość przy piłce, co często jest kluczowe, aby jako golkiper stworzyć przewagę w rozegraniu. Jorgensen czeka aż któryś z przeciwników zrobi jeden ruch, po którym cała układanka pressingowa musi zostać przeformatowana, a bramkarzowi otwierają się linie podań. Nie panikuje, a zawsze zachowuje chłodną głowę.
W poprzednim sezonie La Liga celność dalekich podań duńskiego bramkarza wynosiła 40%, co uplasowało go wyżej niż 72% bramkarzy najwyższej klasy rozgrywkowej w Hiszpanii. Miękkie, górne podania do szeroko ustawionych bocznych obrońców lub silne zagrania, o płaskiej paraboli lotu piłki w kierunku napastnika to elementy, które Filip Jorgensen ma opanowane bardzo dobrze.
Inne aspekty bramkarskiej szkoły
W przypadku bramkarzy, u których najczęściej wymienianym atutem jest gra nogami najczęściej pada pytanie: a jak mu idzie z bronieniem? To oczywiście najważniejszy aspekt bramkarskiego rzemiosła i tutaj 22-latkowi można zarzucić trochę więcej. W poprzednim sezonie – pierwszym, w którym Filip Jorgensen pełnił rolę podstawowego bramkarza w seniorskiej piłce – został rzucony przez swoich kolegów na głęboką wodę. W kierunku żadnego golkipera nie oddano więcej celnych strzałów, więc liczba interwencji młodzieżowego reprezentanta Danii również była najwyższa w La Liga. Jego skuteczność interwencji wyniosła 72,2%, co uplasowało go na 13. pozycji wśród bramkarzy w lidze. Wskaźnik post-shot expected goals na bazie modelu matematycznego wyliczył, że Filip Jorgensen w minionym sezonie stracił 2,2 gola więcej niż „powinien” (dane z FB Ref). W przeciągu 36 rozegranych meczów jest to jednak tyle co nic. Na linii Duńczyk mieścił się więc w okolicach średniej.
Tyle mówią nam statystyki, a co możemy odnotować przyglądając się Jorgensenowi bliżej? Były bramkarz Villarrealu jest bardzo mocny w pojedynkach sam na sam. Odważnie wychodzi do przeciwnika, dobrze skraca kąt i zajmuje dużą powierzchnię bramki. Ponadto ma świetny refleks, więc potrafi popisać się imponującymi paradami po strzałach z bliskiej odległości. Skoro była mowa o nowoczesnych aspektach bronienia to Filip Jorgensen także jest aktywny na przedpolu i nie boi się wyjść poza pole karne przeciąć podanie. Największym mankamentem w jego grze jest natomiast łapanie piłki po strzałach. Duńczyk ma z tym bardzo duże problemy i często „wypluwa” futbolówkę przed siebie, w niebezpieczne miejsce, dając rywalom okazję na dobitkę. To jest nawyk, który trzeba u 22-latka wyeliminować.
Czy Filip Jorgensen pasuje do Chelsea?
Jeśli w którymś aspekcie nowy bramkarz Chelsea ma mieć niedostatki to łapanie piłki można przeboleć. Filip Jorgensen trafi do zespołu grającego w innym stylu. Villarreal plasował się blisko środka stawki, jeśli chodzi o czas spędzony przy piłce, a także wysokość ustawiania linii defensywy. Chelsea Enzo Maresci ma natomiast utrzymywać się w posiadaniu futbolówki, najlepiej w tercji atakowanej, a w defensywie grać wysokim i agresywnym pressingiem. Przy takim sposobie gry przeciwko Chelsea rywale o wiele rzadziej będą oddawać strzały z dystansu niż było to w przypadku Villarrealu. Atakując przeciwko wysoko broniącemu zespołowi rywale najczęściej muszą robić to w szybki sposób, wykorzystując przestrzeń za linią obrony, więc proporcje pomiędzy uderzeniami z dalszej odległości, a bardziej dogodnymi okazjami przechylają się w stronę tych drugich. A Filip Jorgensen bardziej komfortowo czuje się właśnie w tego typu sytuacjach.
Ryzyko związane z brakiem doświadczenia na najwyższym poziomie jest już wpisane w transfery Chelsea pod szyldem nowych właścicieli. Filip Jorgensen ma jednak atuty, dzięki którym może sprawdzić się w barwach The Blues w wizji nowego szkoleniowca. Kiedy jednak spojrzymy na aktualne nazwiska bramkarzy, którymi Chelsea dysponuje (Kepa Arrizabalaga, Robert Sanchez, Djordje Petrovic i Filip Jorgensen) oraz łączną kwotę za nich zapłaconą (blisko 150 mln euro) nasuwa się oczywiste pytanie: dlaczego klub z takimi ambicjami nie ma żadnego golkipera choćby zbliżonego do klasy światowej?
***
Przeczytaj pozostałe analizy transferów największych klubów Premier League: