Jako jedyni na trwającym Euro zdobyli komplet punktów w grupie. Są również jedyną drużyną, która w tej fazie nie straciła ani jednego gola. Więcej bramek strzelili jedynie Niemcy, a wyższy wskaźnik xG (goli oczekiwanych) – według portalu FBRef – zanotowały tylko Francja i Portugalia. Hiszpania z łatwością wyszła z grupy, która przed startem turnieju była uznawana za najtrudniejszą, a w 1/8 finału w imponującym stylu rozbiła Gruzję 4:1. Na ten moment – obok Niemców – są najlepiej grającym zespołem na turnieju i głównym faworytem do końcowego triumfu. Luis de la Fuente, który został selekcjonerem Hiszpanów po nieudanych poprzednich mistrzostwach świata kompletnie odmienił oblicze La Furia Roja.
Drużyna tysiąca podań
Z mundialu w Katarze Hiszpania odpadła w 1/8 finału przeciwko Maroku. Po bezbramkowym remisie La Furia Roja okazała się gorsza w serii rzutów karnych i wcześniej niż zakładano pożegnała się z turniejem. W tamtym spotkaniu ekipa Luisa Enrique była przy piłce przez 77% czasu gry i wymieniła ponad 1000 podań. Niemniej jednak, przez 120 minut biła głową w mur. Nie była w stanie przełamać dobrze zorganizowanej, ustawionej blisko własnego pola karnego defensywy rywala. Zresztą podobnie było już w ostatnim meczu grupowym przeciwko Japonii, przegranym 1:2. Wówczas Hiszpanie też wykonali ponad 1000 podań i byli w posiadaniu piłki nawet przez 82% czasu. Jednak – podobnie jak z Marokiem – niewiele z tego wynikało. W obu tych spotkaniach wskaźnik xG ledwo przekroczył 1 (1,01 z Marokiem i 1,04 z Japonią).
Na całym mundialu w Katarze Hiszpania wygrała tylko jeden mecz – pierwsze spotkanie grupowe z Kostaryką (7:0). Po pierwszych meczach można było stawiać, że La Furia Roja będzie jednym z faworytów do końcowego triumfu. Kolejne spotkania przeciwko bardziej wymagającym rywalom pokazały jednak, że Hiszpania na turnieju rozgrywanym półtora roku temu była jednowymiarowa. Potrafiła zabrać rywalowi piłkę i utrzymywać się przy niej przez dłuższy czas. Problemem było jednak stwarzanie sytuacji.
Luis Enrique na skrzydłach stawiał na zawodników lepiej czujących się bliżej środka boiska, preferujących grę kombinacyjną, a nie typowych dryblerów potrafiących zrobić przewagę wygraniem pojedynku. W efekcie, gdy przeciwnik był głęboko ustawiony, zagęszczał środek i zostawiał mało miejsca pomiędzy formacjami, Hiszpanii brakowało kogoś, kto wszedłby w drybling i przełamał schemat. Jedynym piłkarzem tego typu na tamtym turnieju był Nico Williams, który jednak nie dostawał od ówczesnego selekcjonera zbyt wielu szans.
Bardziej wertykalna reprezentacja de la Fuente
Po nieudanym mundialu w Katarze w federacji Hiszpańskiej doszli do wniosku, że trzeba coś zmienić. Czas Luisa Enrique dobiegł końca, a na jego miejsce zatrudniony został Luis de la Fuente, ówczesny selekcjoner reprezentacji U-21. Co prawda, de la Fuente osiągał dobre wyniki z młodzieżowymi reprezentacjami, jednak jego wybór był sporym ryzykiem. Mimo to, kadencja 63-latka przebiega jak do tej pory bez zarzutów. Jedyną porażkę w meczu o stawkę poniósł już w swoim drugim meczu, przeciwko Szkocji (0:2). Mimo to, Hiszpania wygrała pozostałe siedem meczów eliminacyjnych i pewnie wygrała swoją grupę. Oprócz tego La Furia Roja zwyciężyła też w finałach Ligi Narodów, pokonując Włochów 2:1 oraz Chorwatów po rzutach karnych (0:0).
Pod wodzą de la Fuente La Furia Roja gra znacznie bardziej wertykalnie. Nie wymienia już niezliczonej liczby podań i częściej oddaje piłkę rywalom, chcąc wykorzystać przestrzeń za ich linią obrony po odbiorze piłki. W taki sposób Hiszpanie zdobyli wczoraj trzecią bramkę czy pierwszego gola przeciwko Chorwacji. Zresztą przeciwko Vatreni reprezentacja Hiszpanii po raz pierwszy od finału Euro 2008 przeciwko Niemcom miała niższe posiadanie piłki od rywala. Zmianę w grze Hiszpanów najlepiej oddają dwaj skrzydłowi, którzy robią furorę na trwającym Euro – Nico Williams i Lamine Yamal. Obaj znacznie częściej wchodzą w drybling i chętniej atakują przestrzeń za linią obrony niż choćby Dani Olmo czy Ferran Torres, na których stawiał Luis Enrique na mundialu w Katarze. Do tego zarówno piłkarz Barcelony, jak i Athletiku mają sporą łatwość w wygrywaniu pojedynków. Obaj potrafią zrobić przewagę indywidualną w momencie, gdy przeciwnik jest ustawiony nisko w defensywie.
Yamal i Williams symbolem zmian
Co prawda, liczby Yamala i Williamsa nie powalają na kolana. Ten pierwszy ma na koncie tylko dwie asysty, a drugi pierwsze punkty w klasyfikacji kanadyjskiej zdobył dopiero wczoraj (gol i ostatnie podanie). Niemniej jednak, same bramki i asysty nie oddają tego, jak wiele dają zespołowi. Obaj są w pierwszej szóstce na całym turnieju w liczbie prób oraz udanych dryblingów. Ponadto Yamal – razem z Jeremym Doku – ma najwięcej progresywnych rajdów z piłką, a Williams jest pod tym względem siódmy. Z kolei jedynie Bukayo Saka otrzymał więcej progresywnych podań niż skrzydłowy Athletiku. Statystyki te mogłyby być nawet lepsze, gdyby obaj zagrali w podstawowym składzie w ostatnim meczu fazy grupowej z Albanią. Yamal pojawił się wówczas na boisku z ławki rezerwowych, a Williams nie rozegrał ani minuty.
Wczorajszy mecz przeciwko Gruzji mógł Hiszpanom przypomnieć spotkania z ostatniego mundialu. Gruzini również od początku meczu ustawili się w niskim pressingu w formacji 5-3-2, zagęszczając środek i licząc na kontrataki. Tym razem jednak Hiszpania nie miała większych problemów z przebiciem się przez ten mur. Ekipa de la Fuente miała 72% posiadania piłki i wymieniła ponad 800 podań. Jednak – w przeciwieństwie do poprzednich mistrzostw świata – kreowała sytuacje. La Furia Roja oddała aż 36 strzałów, z czego 13 było celnych, a 20 z pola karnego. Ich współczynnik xG wyniósł 3,36. Hiszpania po raz kolejny zagrała przekonująco i potwierdziła, że jest jednym z faworytów do końcowego triumfu.
Gdzie Hiszpania i de la Fuente mogą mieć problem?
Aczkolwiek pomimo tak ogromnej przewagi, de la Fuente może mieć nieco zmartwień. Hiszpania wczoraj jako pierwsza straciła bramkę i – zwłaszcza w pierwszej połowie – miała problemy z kontratakami rywali. Co prawda, Gruzja nie oddała wczoraj ani jednego celnego strzału, jednak kilkukrotnie groźnie potrafiła w szybkim ataku wyjść z własnej połowy. La Furia Roja w swoje akcje ofensywne angażuje spora liczbę piłkarzy. Skrzydłowi, boczni obrońcy i środkowi pomocnicy starają się stworzyć przewagę w bocznym sektorze boiska, przez co po stracie piłki z tyłu często zostaje jedynie Rodri oraz dwóch środkowych obrońców.
W fazie grupowej żadna drużyna nie potrafiła tego wykorzystać, jednak dobrze czująca się w grze z kontrataku Gruzja już tak. W meczach z silniejszymi rywalami może to być główny problem Hiszpanów. Aczkolwiek rozwiązaniem tego problemu może być przesunięcie jeszcze bliżej środka bocznych obrońców w fazie posiadania piłki, tak aby lepiej zabezpieczali potencjalne straty piłki. Bo mając tak przebojowych skrzydłowych jak Williams i Yamal nawet przeciwko najmocniejszym rywalom z kreowaniem sytuacji nie powinno być problemów. Hiszpania po mistrzostwo Europy frunie na skrzydłach tych dwóch młodzieńców, którzy odmienili styl gry reprezentacji.