Ivan Krajčírik z Widzewa Łódź naderwał mięsień uda. 24-letni słowacki bramkarz będzie pauzował około miesiąca, co potwierdził łódzki klub w swoich mediach społecznościowych. Golkiper ominie większość okresu przygotowawczego i prawdopodobnie początek sezonu 2024/25. Krajčírik tym sposobem zgłasza swoją kandydaturę do tytułu największego pechowca roku w Ekstraklasie.
Krajčírik z kolejną kontuzją…
Przypomnijmy — słowacki bramkarz związał się z Widzewem 19 stycznia. Łódzki klub wykupił 24-latka ze słowackiego Ruzomberoku za 250 tysięcy euro. Tak wówczas pisaliśmy o tym transferze: Sezon 2023/24 rozpoczynał jako kapitan Ruzomberoku, ale ostatni ligowy mecz rozegrał w październiku. Ostatnie 7 kolejek Nike Ligi przesiedział na ławce rezerwowych, przegrywając rywalizację z Tomasem Fruhwaldem. Umówmy się, trudno nazywać tego typu ruch hitem transferowym. Widzew nie sięga po topowego golkipera ligi słowackiej, a raczej zawodnika mającego solidną renomę, który mimo wszystko nie grał ostatnio na miarę oczekiwań.
Krajčírik miał zastąpić Henricha Ravasa, jednak kilkadziesiąt godzin po podpisaniu umowy uszkodził więzadło poboczne w kolanie. Ostatecznie Widzew nie chcą pozostawać na lodzie, sprowadził Rafała Gikiewicza. Słowak uporał się z problemami zdrowotnymi, ale został skazany na rolę zmiennika. Do dzisiaj nie doczekał się debiutu. W ostatnim czasie Ivan Krajčírik łączony był z przenosinami do Motoru Lublin. Wydawało się, że albo zostanie wypożyczony do beniaminka Ekstraklasy, albo spróbuje powalczyć z Gikiewiczem o miejsce między słupkami.
Dziś wiemy już, że Ivan Krajčírik ponownie w kluczowym momencie łapie feralną kontuzję. Straci tylko miesiąc? Nic z tego. Praktycznie upada możliwość wypożyczenia do Motoru Lublin, a i walka z Rafałem Gikiewiczem jest w tym momencie przegrana walkowerem. Słowak, podpisując umowę z Widzewem, wydawał się skazany na regularną grę. Wydaje się, że nie dane mu będzie zagrać nawet jednego spotkania…