Samuel Szczygielski z meczyki.pl sugeruje, że Wisła Kraków rozgląda się za nowym (polskim) trenerem, co miałoby oznaczać nadchodzące rozstanie z Albertem Rude. Z kolei Piotr Koźmiński z WP Sportowe Fakty przekonuje, że hiszpański szkoleniowiec otrzymał ofertę nowego kontraktu i tak naprawdę to on decyduje w kwestii pozostania lub odejścia z Wisły. Mimo zdobycia Fortuna Pucharu Polski, co przekłada się na szansę startu w europejskich pucharach, cel awansu do PKO BP Ekstraklasy nie został zrealizowany. Pytanie, jakie będą tego konsekwencje dla Białej Gwiazdy?
Wszystko co hiszpańskie – złe? Bądźmy sprawiedliwi
Oficjalnie wiemy już, że z klubem rozstaje się Kiko Ramirez, dotychczasowy dyrektor sportowy Wisły Kraków. Pożegnanie z 53-latkiem jest o tyle istotne, że to właśnie on zapewnił drużynie hiszpański zaciąg. Eneko Satrústegui, Ángel Rodado, Miki Villar i wielu innych piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego potrafiło osiągnąć sukces w rozgrywkach pucharowych, ale misja walki o Ekstraklasę po raz kolejny zakończyła się klęską. Rozstanie z Kiko Ramirezem z oczywistych względów ograniczy transfery hiszpańskich zawodników. Grzech byłoby jednak zrzucać winę za brak awansu wyłącznie na politykę dyrektora sportowego. 53-latek dostał polecenie wynajdowania tanich hiszpańskich zawodników i takie zadanie realizował. Raz z lepszymi skutkami – raz z gorszymi. Trudno oczekiwać, by wszyscy zawodnicy gwarantowali wysoki poziom, skoro muszą być przede wszystkim tani i zainteresowani grą na de facto drugoligowym poziomie. Trudno także winić Ramireza za preferencje względem Hiszpanów, a nie Anglików czy Niemców. Były już dyrektor sportowy zrobił dokładnie to, czego od niego oczekiwano.
Paradoks sytuacji polega na tym, że w mediach pojawia się tendencja „rezygnujemy z wszystkiego co hiszpańskie”. To takie łatwe spłycanie obecnych problemów Wisły Kraków. Jednocześnie, w komunikacie informującym o rozstaniu z Ramirezem pojawia się stwierdzenie: W dłuższej perspektywie Wisła Kraków wciąż zamierza inwestować w zaawansowaną analitykę danych i mechanizmy scoutingu, które stanowią ważne narzędzie przy pracy działu sportu. Wszystko fajnie, ale czy to właśnie nie te mechanizmy zadecydowały o zatrudnieniu Alberta Rude? Zawiodło to, że jest Hiszpanem czy jednak system analityczny okazuje się niezbyt owocny?
Nie ma recepty na sukces
Wisła Kraków zawaliła kwestię awansu, bowiem w decydujących momentach sezonu skupiła się na Pucharze Polski. Na ligę zabrakło koncentracji, a dodatkowo Wiślacy w kluczowych meczach szybko otrzymywali czerwone kartki. Drużyna mogłaby poradzić sobie na poziomie PKO BP Ekstraklasy, co pokazały starcia z Widzewem czy Pogonią. Biała Gwiazda nie ma złych piłkarzy, ale ci piłkarze w najważniejszych spotkaniach zagrali dużo poniżej swoich możliwości. Oczywiście, sami wielokrotnie wskazywaliśmy, że pozyskiwanie kolejnych zagranicznych zawodników jest niepotrzebne. Wiele transferów można było sobie darować, bowiem sprowadzani piłkarze nic nie wnieśli do gry Białej Gwiazdy. Nie można jednak popadać ze skrajności w skrajność. Komiczne, że rodzimi eksperci krytykują Wisłę Kraków za przesadne stawianie na zagranicznych zawodników, a zachwycają się Lechią Gdańsk, w której 6 zawodników z największą liczbą rozegranych minut w sezonie 2023/24 to… Obcokrajowcy.
Albert Rude nie zrealizował postawionego celu. Jego zatrudnienie poprzedziły jednak skrupulatne analizy (a przynajmniej tak to zostało przedstawione). Jeśli dziś dyskusja względem jego przyszłości sprowadza się głównie do narodowości szkoleniowca, to mamy do czynienia z szybkim odejściem od merytorycznej oceny pracy trenera. Przełożeni 36-latka musza odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego w końcówce sezonu drużyna zawiodła i jakie błędy popełnił Rude. Być może mimo wszystko warto wstrzymać się z emocjami i „uwierzyć w proces”? Wszyscy wiemy, że w decydujących spotkaniach było źle, ale ważniejsza jest odpowiedź na pytanie dlaczego było źle i co zrobić, by było lepiej.