Górnikowi wychodzi wszystko. 5 wniosków po 30. kolejce Ekstraklasy

Zespoły ścigające się o tytuł ciągle gubią punkty, te walczące o utrzymanie natomiast dopisują kolejne „oczka” do swojego dorobku. Podczas rundy wiosennej to akurat nic dziwnego, więc po 30. kolejce Ekstraklasy nie możemy mówić o niespodziankach. W tym tygodniu w podsumowaniu skupiamy się na utrzymaniu Piasta, narracji wokół pudła Dominika Marczuka, entuzjazmie Górnika, wiośnie Śląska Wrocław oraz serii Puszczy bez porażki.

Piast Gliwice powinien ugrać więcej w tym sezonie

Piast Gliwice w tej kolejce wygrał z Wartą Poznań (2:0) dopisując kolejne 3 „oczka”. Ich łączny dorobek to już 38 punktów, co powinno im zagwarantować utrzymanie w Ekstraklasie. Ostatnie trzy spotkania mogą u Aleksandara Vukovicia zrodzić w głowie myśl, że powinni ugrać w tym sezonie więcej. Przy słabym sezonie całej czołówki gliwiczanie mógłby doskoczyć do czołówki i mieć nadzieję na walkę o europejskie puchary. W zespole jest naprawdę spory potencjał. Jakub Czerwiński i Ariel Mosór tworzą jeden z najlepszych duetów stoperów w lidze, podobnie możemy napisać o Patryku Dziczku i Grzegorzu Tomasiewiczu w środku pola, a na prawej obronie świetnie rozwija się Arkadiusz Pyrka. Piastowi przez większość sezonu brakowało jednak jakości indywidualnej w ostatniej tercji oraz skuteczności.

REKLAMA
Canal+ Sport w serwisie X

Aleksandar Vukovic może mieć poczucie niedosytu nie tylko z tego względu, ale też dlatego, iż Piast przez większość sezonu grał lepiej niż punktował. Według współczynnika goli oczekiwanych na oficjalnej stronie Ekstraklasy Piast powinien stracić najmniej goli w aktualnych rozgrywkach, natomiast w ofensywie w jakości tworzonych szans są na 5. miejscu. Ostatnie tygodnie przypomniały nam gliwiczan z poprzedniego sezonu na wiosnę, gdy potrafili wygrywać zachowując czyste konta. Gdyby wcześniej złapali taką dyspozycję – wówczas mogliby walczyć o europejskie puchary.

Piast Gliwice 2:0 Warta Poznań

Adrian Siemieniec musi się teraz wykazać

O Adrianie Siemieńcu, trenerze Jagielloni Białystok mówi się, że nie tylko jest dobrym taktykiem, ale wśród szkoleniowców młodego pokolenia wyróżniają go przede wszystkim kompetencje miękkie i zarządzanie grupą. Narrację po meczu z Pogonią (2:2) zdominowała niewykorzystana sytuacja Dominika Marczuka w ostatniej akcji meczu. Na 20-latka spadła nie tylko krytyka wśród kibiców, ale także jego koledzy z zespołu nie oszczędzili go w pomeczowych wypowiedziach. Mowa tu przede wszystkim o Tarasie Romanczuku. Kapitan zespołu wspomniał o tym w wywiadzie w studiu „Superpiątku” w Canal+, a kamery telewizyjne uchwyciły jego słowa zaraz po ostatnim gwizdku, jeszcze na murawie. – Tam nie strzeli, tam nie poda. Co to jest, ku**a, przedszkole? Co „spokojnie, spokojnie”? Ile można go głaskać? – mówił w emocjach.

Canal+ Sport w serwisie X

Piłkarze Jagi po ostatnim gwizdku sędziego sprawiali wrażenie, jakby stracili szansę na mistrzostwo, a nie zdobyli punkt. Adrian Siemieniec ma teraz bardzo ważne zadanie, aby podnieść mentalnie zespół, a przede wszystkim Dominika Marczuka. Bo Jagiellonia grać w piłkę potrafi i udowodniła to również w meczu z Pogonią Szczecin. Białostoczanie skutecznie wykorzystywali niedostatki rywali w grze bez piłki mijając ich pressing i często zagrywając dalekie podania na wolną przestrzeń. Nadal potrafili grać w swoim stylu, widowiskowo i skutecznie. Jagielloni zostało już tylko kilka kroków do zrobienia, aby świętować mistrzostwo Polski i Adrian Siemieniec musi zadbać, aby nagle zespół nie rozsypał się pod presją.

Jagiellonia Białystok 2:2 Pogoń Szczecin

Górnikowi wychodzi wszystko

Górnik Zabrze się nie zatrzymuje. W 30. kolejce Ekstraklasy pokonał wysoko ŁKS (4:1), jednocześnie zrzucając łodzian do 1. Ligi. Teoretycznie grali z jednym z dwóch najsłabszych zespołów w lidze, ale wiemy, że faworyci do tytułu wykładali się i w takich spotkaniach. Wynik tego spotkania wcale nie odzwierciedlał tego, co działo się na boisku, ponieważ gospodarze wcale nie mieli aż tak dużej przewagi, ale i tak zdołali strzelić cztery gole. Podobnie było w Wielkich Derbach Śląska z Ruchem Chorzów – również zespołowi znajdującemu się w strefie spadkowej – gdzie przetrwali trudniejsze momenty i wykorzystali to, co udało się stworzyć.

Canal+ Sport w serwisie X

Górnik sprawia wrażenie zespołu, któremu wszystko wychodzi. Świetne wyniki tej wiosny tylko działają motywująco na zespół i budują pewność siebie u zawodników. Gol strzelony przez Lawrence’a Ennaliego nie byłby możliwy, gdyby piłkarz nie wierzył w swoje umiejętności. Zabrzanie grają na dużym entuzjazmie, który prawdopodobnie nie zgaśnie aż do końca sezonu. O ile nawet Jagiellonia i Śląsk zaczęły grać pod presją, bo zaczęło się od nich oczekiwać, tak Górnik w tym momencie nie ma nic do przegrania, a wszyscy rywale grają pod nich, ułatwiając marsz w górę tabeli Ekstraklasy.

Górnik Zabrze 4:1 ŁKS Łódź

REKLAMA

Śląsk Wrocław, mimo niedużych oczekiwań, rozczarowuje na wiosnę

Jeszcze gorzej od Dominika Marczuka w końcówce meczu spudłował Patryk Klimala, przez co Śląsk nie uratował remisu w meczu na własnym stadionie z Ruchem Chorzów (2:3). Wrocławianie oddając komplet punktów Niebieskim stali się najgorzej punktującym zespołem w rundzie wiosennej. W 11 meczach zdobyli zaledwie 10 punktów i po tej kolejce wypadli poza miejsce gwarantujące start w eliminacjach Ligi Konferencji. Po przerwie zimowej Śląsk także najrzadziej trafiał do siatki w całej Ekstraklasie (tylko 9 goli). Gdyby konkurencja nie była tak słaba – zespół Jacka Magiery mógłby już zapomnieć o miejscu na podium.

Canal+ Sport w serwisie X

Oczywiście, Śląsk i tak robi wyniki ponad stan. Liczba punktów, które zgromadzili to już dorobek powyżej oczekiwań. Zapaść na wiosnę była przez wielu kibiców i ekspertów przewidywana, w klubie (oprócz dyrektora sportowego, Davida Baldy) również wiedzieli jak trudno będzie choć w części utrzymać tempo na wiosnę, jednak – mimo wszystko – ekipa Jacka Magiery rozczarowuje. Klub w zimie poszerzył kadrę, aby utrzymać się w grze o tytuł, jednak to nie wystarczyło, aby zrealizować ten cel. Patryk Klimala rozczarowuje, Erik Exposito nie jest już w tak dobrej dyspozycji jak jesienią, a defensywa nie zakrzywia już modelu goli oczekiwanych (xG) i Leszczyński musi częściej wyciągać piłkę z siatki.

Śląsk Wrocław 2:3 Ruch Chorzów

W takiej formie Puszcza nie spadnie z Ekstraklasy

Puszcza Niepołomice wykonała plan minimum w najważniejszym meczu w kontekście walki o utrzymanie nie przegrywając z Koroną i nie dając się zepchnąć do strefy spadkowej. Remis (1:1) był dla zespołu Tomasza Tułacza już szóstym z rzędu meczem bez porażki. Obecnie w Ekstraklasie nikt nie ma lepszej serii (jedynie Legia może się równać). Wprawdzie ta seria składa się aż z czterech podziałów punktów, natomiast beniaminek regularnie powiększa swój dorobek, co pozytywnie wróży na końcówkę sezonu. Puszcza na przestrzeni całego sezonu nigdy nie broniła lepiej niż teraz. Wczorajszy mecz był już ósmym z rzędu, w którym stracili maksymalnie jedną bramkę.

Wszystkie ostatnie wyniki oraz statystyki Puszczy Niepołomice sugerują, że w takiej dyspozycji zapewnią sobie pobyt w Ekstraklasie na kolejne rozgrywki. Mecz z Koroną potwierdził atuty Puszczy, czyli stałe fragmenty gry, solidną defensywę i umiejętność narzucenia rywalom swoich warunków (gra siłowa, dużo starć w powietrzu i walki o drugie piłki). Jedynym zmartwieniem Tomasza Tułacza może być teraz zawieszenie Artura Craciuna na dwa następne mecze za otrzymanie 12. żółtej kartki w tym sezonie. Stoper jest dla Puszczy nie tylko ważnym zawodnikiem w defensywie, ale także ofensywie tworząc zagrożenie po stałych fragmentach gry oraz inicjując akcje dokładnymi dalekimi podaniami.

Puszcza Niepołomice 1:1 Korona Kielce

Co jeszcze wydarzyło się w 30. kolejce Ekstraklasy?

  • Raków Częstochowa wygrał w Ekstraklasie pierwszy raz po marcowej przerwie reprezentacyjnej. W meczu z Widzewem (który z kolei przegrał po raz pierwszy od przerwy na kadrę) grali w przewadze jednego zawodnika od 15. minuty i zwycięską bramkę zdobyli w 81. minucie.
  • Pierwsze zwycięstwo w Ekstraklasie odniósł Goncalo Feio. Jego Legia pokonał na wyjeździe Stal Mielec 3:1 i ma tylko punkt straty do podium.
  • Punkty natomiast stracił Lech, który przed własną publicznością bezbramkowo zremisował z Cracovią. Jeden punkt wystarczył jednak, aby wskoczyć na pozycję wicelidera. Strata do Jagielloni wynosi 4 punkty.
  • Radomiak jest coraz mocniej zamieszany w walkę o utrzymanie. Porażka z Zagłębiem (3:4) była trzecią z rzędu, a w tym czasie zespół Macieja Kędziorka stracił aż 11 goli. Przewaga nad strefą spadkową – 4 pkt.
  • 2 maja, Stadion Narodowy, czyli finał Pucharu Polski. Pomiędzy 30., a 31. kolejką Ekstraklasy Pogoń powalczy o pierwsze w swojej historii trofeum przeciwko 1-ligowej Wiśle Kraków.
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,721FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ