Wisła Kraków pozostanie w Fortuna 1 Lidze na kolejny sezon. Sympatycy Białej Gwiazdy powinni przyzwyczajać się do tego typu zdania. Podopieczni Alberta Rude awansowali do finału Fortuna Pucharu Polski, co z oczywistych względów jest wielkim sukcesem pierwszoligowca. Jednocześnie, ta sama drużyna przegrała ostatnie dwa mecze ligowe — z Chrobrym Głogów oraz Motorem Lublin. Pokonanie Wisły Płock było dzisiaj obowiązkiem.
Wisła Kraków w dramatycznej formie
Biała Gwiazda od pierwszych minut nie wyglądała jak zespół, dla którego brak awansu do PKO BP Ekstraklasy byłby wielką tragedią. W grze gości obserwowaliśmy mnóstwo niedokładności i słabo rozgrywane stałe fragmenty gry. Kibice w Płocku obserwowali bardzo słabe zawody, a przecież po obu stronach boiska znalazło się dwóch mocnych kandydatów do awansu. Wydaje się, że minimalnie lepiej prezentowała się Wisła Płock i to ona strzeliła gola tuż po zmianie stron. Po stracie Angela Baeny gospodarze ruszyli z atakiem, który uderzeniem po dłuższym słupku zamknął Fryderyk Gerbowski.
Płocczanie po strzelonym golu czekali na ofensywę rywala, jednak Biała Gwiazda nie była w stanie doprowadzić do wyrównania… Aż do 90. minuty. Wtedy właśnie dość świetne uderzenie z dystansu Igora Sapały zaskoczyło Bartłomieja Gradeckiego. Wisła Kraków w końcówce podjęła walkę o zwycięstwo, jednak zabrakło czasu. Oddajmy jednak sprawiedliwie, że oprócz trafienia Sapały nie obserwowaliśmy wielu groźnych sytuacji, raczej próbę ataku pozycyjnego i oczekiwanie na błąd rywala. Tak grając, trudno wierzyć w awans do PKO BP Ekstraklasy.
Opisując walkę Białej Gwiazdy o Ekstraklasę, spodziewaliśmy się determinacji i dojrzałości. Umiejętności dominowania spotkań i wygrywania spotkań niskim nakładem sił. To, co robi Wisła Kraków, jest po prostu głupie. Męczenie buły przez większość meczu, by w końcówce próbować zrobić „coś”. Minimalizm i kalkulowanie, a przecież Wiślacy są już poza strefą barażową. Płock to bezpośredni rywal w walce o awans i trzeba go było dzisiaj pokonać. Zespół Rude wyszedł na murawę jak za karę i musi zadowolić się remisem. 1 punkt w 3 ostatnich meczach ligowych? Chyba nie wymaga dalszego komentarza.