„Książę” wraca do domu. Kevin-Prince Boateng po 14 latach nieobecności wraca do swojego macierzystego klubu, jakim jest oczywiście Hertha Berlin.
Kariera, o której śmiało można by napisać książkę
Kevin to 34-letni pomocnik, który przez swoją piłkarską karierę zwiedził naprawdę kawał świata. Jeśli nie zawiódł mnie kalkulator w głowie, to od swojego wyjazdu w 2007 roku – miał aż 13 różnych pracodawców (z 5 różnych krajów). W tej liście przejawiają się tak wielkie marki, jak: BVB, Tottenham, Barcelona czy AC Milan. Ostatni przystanek? Włoska AC Monza.
Monza, która występuje w Serie B. O tyle ciekawa sytuacja, że w owym klubie miał „doborowe towarzystwo”. Jego kolegami z szatni byli m.in. tacy zawodnicy, jak słynny Mario Balotelli czy dobrze nam znany z ekstraklasowych boisk – Christian Gytkjaer. Boateng trafił tam latem ubiegłego roku, gdzie miał być jedną z czołowych postaci. W Monzy bowiem powstawał bardzo ambitny projekt, w którym klub miał walczyć o awans do upragnionej Serie A. Ligowe rozgrywki w sezonie 20/21 zakończyli jednak dopiero na 3. miejscu, które nie dawało im bezpośredniego awansu, a udział w barażach, które niestety zakończyły się fiaskiem w ich wykonaniu. Trudno się też temu dziwić, skoro zawodnicy przed jednym z najważniejszych meczów w sezonie postanowili wyruszyć na imprezę do kasyna. Mniej więcej tak wyglądała przygoda Kevina w Monzy.
Teraz Boateng wraca do miejsca, w którym najprawdopodobniej czuje się najlepiej – do Berlina. W końcu spędził tam 13 lat i to na samym początku swojej zawodowej ścieżki. W tym mieście się wychował, a potem stawiał pierwsze kropki w piłce. Wychowanek odszedł w 2007 roku do Tottenhamu, by zwiedzić kawał świata, a teraz, niczym książę Berlina – wraca na swoje rodowite miejsce. A jeśli nie robi to na Was wrażenia, to rzućcie okiem na ten tatuaż. I tak – dobrze myślicie. Kevin-Prince Boateng swego czasu wytatuował sobie herb Herthy na klatce piersiowej. Jak widać, zawsze w sercu.
Czy podniesie poziom sportowy?
Mam wątpliwości. Oczywiście pod względem marketingowym i PR’u jest to dobry ruch. Sportowo? Tutaj może być gorzej. Zwłaszcza że rok 2020 dla Boatenga nie wyglądał zbyt imponująco. Hertha potrzebuje nowych sił, ponieważ w minionym sezonie zawiedli na całej linii. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć, czy ściągnięcie Boatenga przełoży się na poziom sportowy. Ale może to jakaś okazja, by wyjść z cienia młodszego brata? Jedno jest pewne – Krzysztof Piątek ma nowego, ciekawego kolegę z zespołu. Tylko prosimy z dala od kasyn.