Po tragicznych występach w pozornie łatwej grupie eliminacyjnych ostatnią szansą na występ na Euro dla Polaków były baraże. Podopieczni Michała Probierza zamiast rozgrywać w marcu przyjemne mecze towarzyskie i rezerwować noclegi w Niemczech musieli mierzyć się z teoretycznie słabszą Estonią. Planem było pewne, zdecydowane zwycięstwo. Można było jednak obawiać się, czy drużyna narodowa nie powtórzy wpadek ze spotkań z Czechami czy Mołdawią, które mocno zachwiały wiarą w zdolności reprezentantów kraju. Półfinał baraży skończył się jednak pewną wygraną Polaków, a indywidualne występy wszystkich zawodników napawały optymizmem. Prezentujemy nasz komplet not dla kadrowiczów, którzy wystąpili w meczu.
Wojciech Szczęsny – 5
Bramkarza Biało-Czerwonych właściwie trudno ocenić. Estończycy przez cały mecz zaledwie raz uderzyli na strzeżoną przez niego bramkę. Ten strzał skończył się golem dla gości, ale Szczęsny nie może czuć się winny braku interwencji. Zawiniła obrona, która doprowadziła do tak groźnej sytuacji przeciwników. „Piątkę” dostaje za to, że przez 90 minut ani razu nie zdarzyło mu się zdrzemnąć z nudy między słupkami. Przez cały mecz grał głównie nogami, notując 13 kontaktów z piłką zakończonych jedynie celnymi podaniami.
Jakub Kiwior – 8
Najbardziej przebojowy z trójki naszych stoperów. Wprowadzał ożywienie w atak pozycyjny Polaków, obiegając Zalewskiego, a nawet wbiegając w pole karne bliżej środka boiska. Gracz Arsenalu był też pewny w nielicznych interwencjach w obronie, nie myląc się w starciach z rywalami.
Paweł Dawidowicz – 7
Dowódca defensywy Biało-Czerwonych. Na środku obrony dobrze asekurował swoich kolegów, grał odpowiedzialnie i unikał błędów w ustawieniu. W rozegraniu piłki nie był przesadnie ostrożny, często kierując celne podania po ziemi bezpośrednio do skrzydłowych lub pomocników.
Jan Bednarek – 5
Zaskakująco solidny jak na swoją reprezentacyjną wersję. Uniknął błędów, nie miał problemów z podejmowaniem decyzji, dobrze dogadywał się z partnerami. Grał jednak bardzo zachowawczo, kilkukrotnie nieco niepotrzebnie wybijając piłkę poza linię boczną. Wolimy jednak Bednarka rozsądnego i racjonalnego, niż tajnego agenta rywali w rodzimej kadrze. Choć i w tym meczu zanotował przebłysk rysu sabotażysty, będąc lekko spóźnionym i pasywnym przy straconej przez Polaków bramce.
Nicola Zalewski – 10
Nieprawdopodobnie dobry. Współpracujący ze wszystkimi kolegami, wielowymiarowy, grający widowiskowo i z polotem. Zalewski nie zdobył bramki, ale dwukrotnie asystował kolegom. Był wszędzie, strzelał, wrzucał, dryblował i biegał za dwóch. To on został też dwukrotnie sfaulowany przez Maksima Pakotskiego, dzięki czemu Polska przez ponad godzinę grała w przewadze liczebnej. Był najlepszym na boisku.
Jakub Piotrowski – 9
Chłopak z ligi bułgarskiej, który nie może pochwalić się szerokim doświadczeniem w reprezentacji. Nie przeszkodziło mu to jednak w próbowaniu swoich sił w strzałach z dystansu, wbieganiu w pole karne, zamykaniu akcji i rozgrywaniu piłki. Udało mu się zdobyć piękną bramkę, a pozostałe uderzenia także były groźne i pomagały w wyciąganiu Estończyków z własnego pola karnego. Był odważny, a w kontekście meczu z rywalem pokroju Estonii to najlepsza możliwa pochwała.
Bartosz Slisz – 5
Wybitnie bezbarwny i pozbawiony własnej inicjatywy. Slisz był jak kameleon, który upodabniał się do otoczenia, byle tylko nie dostać piłki w zbyt trudnej sytuacji. Był w tym dość skuteczny, nie dając zapamiętać się z jakichkolwiek konkretów. Po takim meczu trudno jednak mieć do niego szczególne pretensje. Na tle świetnych Piotrowskiego i Zielińskiego pokazał jednak, że do najwyższego reprezentacyjnego poziomu brakuje mu bardzo wiele.
Piotr Zieliński – 8
Grał bardzo nieregularnie, znikając z radarów na dość długie fragmenty meczu. Przestoje przeplatał jednak jakością ofensywną i dużym wpływem na drużynę, co przyniosło mu bramkę głową. Poza tym próbował także strzałami z dystansu i odnajdywał się w polu karnym. To on jako pierwszy zainicjował skuteczne akcje Polaków, co szybko zaczęli powtarzać także jego partnerzy.
Przemysław Frankowski – 7
Grał tylko 45 minut, gdyż ze względu na ból nie wyszedł na drugą połowę spotkania. Zdążył jednak wpisać się na obszerną listę strzelców i rozruszać prawą stronę boiska. Czasem brakowało mu jednak różnorodności, przez co jego ruchy były bardzo powtarzalne, a akcje często kończyły się niepowodzeniami. Miał też trudniejszego rywala niż grający na lewym skrzydle Zalewski: Martin Vetkal odważnie wychodził do niego, wypychając go i odbierając mu swobodę przy dośrodkowaniach lub zejściach do środka.
Robert Lewandowski – 6
Jak często w reprezentacji męczył się dla drużyny, skupiając na sobie uwagę rywali. Znosił tę rolę dość wytrwale, nie rezygnując z mobilności i prób zgubienia defensorów. Kilkukrotnie otrzymał piłkę będąc plecami do bramki. Strzały z półobrotów czy nieprzygotowanych pozycji nie dały jednak rezultatów, a Lewy nie był w stanie samodzielnie przyczynić się do zmiany wyniku.
Karol Świderski – 5
Dostał od Probierza spory kredyt zaufania, bo mimo dobrej formy Buksy i Piątka to właśnie on zagrał od pierwszej minuty przeciwko Estonii. Nie dał jednak kadrze tyle, co w swoich najlepszych reprezentacyjnych występach. Jego ofensywna naiwność przełożyła się na możliwe do uniknięcia straty, których było aż 5: więcej niż strzałów, wygranych pojedynków, dośrodkowań czy dryblingów.
Jak zagrali rezerwowi?
Na drugą połowę miejsce Frankowskiego zajął Matty Cash, który jednak przebywał na boisku zaledwie przez 10 minut. Ból w mięśniu dwugłowym uda nie pozwolił mu na dalsze kontynuowanie gry. Nie możemy więc wystawić mu jakiejkolwiek oceny. Zastąpił go Tymoteusz Puchacz, który grał bardzo wysoko, wszedł zresztą już przy wyniku 2-0. Nie było widać w nim przesadnego respektu do rywala. Był za to zdeterminowany i aktywny, lecz czasami brakowało mu piłkarskiej jakości. Wiele wrzutek było zbyt miękkich i za głębokich, a sam zawodnik w pojedynkach indywidualnych często reagował ospale, dwukrotnie także faulował. Ocena: 6.
W 73. minucie Probierz dał szansę występu trzem kolejnym rezerwowym. Najlepszym z nich okazał się Sebastian Szymański, który był niezwykle groźny operując bliżej prawej strony boiska, na którą przeniósł się Zalewski. Zdobył gola i przez kilkanaście minut obecności na placu gry potrafił połączyć odrobinę szaleństwa z precyzją i dokładnością w podaniach i prowadzeniu piłki. Ocena: 7. Nieco gorzej od niego zagrał Adam Buksa, który dał jednak sygnał, że jest obecnie w lepszej dyspozycji od Świderskiego, którego zmienił. Oddał jeden groźny strzał, a także z niewielką skutecznością powalczył w polu karnym, próbując wykorzystać swoje warunki fizyczne. Ocena: 6. Niestety najgorszym z rezerwowych okazał się Jakub Moder, w którym pokładano spore nadzieje już w kontekście baraży. Piłkarz Brighton chciał, ale wyglądał na pozbawionego umiejętności, które pomogłyby mu w wykonaniu wszystkich swoich ofensywnych zamiarów. Pozostaje więc mieć nadzieję, że 24-latek szybko wróci do dyspozycji, w której ma potencjał na bycie absolutnie kluczową postacią w reprezentacji Polski. Na ten moment z przykrością musimy jednak ocenić go na 4.