EURO 2024: Czego możemy spodziewać się po Estończykach?

Już za kilka dni reprezentacja Polski zagra o byt na europejskiej arenie. Po katastrofalnych eliminacjach do Euro 2024 margines błędu został ograniczony dla Biało-Czerwonych do absolutnego zera. Aby wywalczyć bilet do Niemiec, potrzebne są nam do wygrania 2 mecze – 21 marca z Estonią w Warszawie, i 5 dni później na wyjeździe z Walią lub Finlandią. Można szydzić z naszych piłkarzy, ostrzegać że „w Europie nie ma już słabych drużyn”. Trzeba jednak powiedzieć sobie wprost – jesteśmy zdecydowanymi faworytami w starciu z Estonią i odpadnięcie z nią byłoby fatalne w skutkach dla całej polskiej piłki. Przyjrzyjmy się zatem, na co stać naszych czwartkowych rywali.

Kilka słów wstępu o reprezentacji Estonii

Według rankingu FIFA Estonia to aktualnie 123. reprezentacja świata (dane na 15 lutego 2024 roku). Dla porównania, największa zmora naszej reprezentacji, czyli Mołdawia, notowana jest jeszcze niżej – na 155. miejscu. Od przejęcia stanowiska selekcjonera przez Szwajcara Thomasa Häberliego, Estonia spadła o 18 miejsc (105. pozycja na początku 2021 roku). Warto pamiętać, że gra nie ranking, tylko piłkarze.

REKLAMA

Estonia jeszcze nigdy nie awansowała na wielki turniej. Prawie nigdy nie byli nawet blisko kwalifikacji. W tym przypadku „prawie” robi sporą różnicę. Estończycy bowiem byli o włos od awansu na Mistrzostwa Europy 2012, rozgrywane w Polsce i na Ukrainie. W swojej grupie zajęli 2. miejsce, gwarantujące grę w barażach. Ten wynik jest jeszcze bardziej imponujący jak na możliwości Estończyków, gdyż znaleźli się w bardzo trudnej grupie, z 3 uczestnikami wcześniejszego mundialu w RPA w 2010 roku – Włochami, Serbią i Słowenią. Pod koniec 2011 roku w dwumeczowym barażu ze wszelkich marzeń odarła ich Irlandia, pokonując ich 5:1. Gdyby podjęto decyzję o rozszerzeniu liczby miejsc na Euro 4 lata wcześniej, to wtedy Estonia zagrałaby o mistrzostwo Starego Kontynentu.

Jak poszło Estończykom w eliminacjach?

Delikatnie ujmując, słabo. Grupy rzecz jasna nie mieli łatwej – wylosowano im Belgię, Austrię, Szwecję oraz Azerbejdżan. Było pewne, że będą stanowić raczej tło dla zespołów walczących o bezpośredni awans na Euro. Jednakże można było spodziewać się nieco więcej, zwłaszcza w starciach z porównywalnymi poziomem na papierze Azerami. W całej kampanii kwalifikacyjnej Sinisärgid (Niebieskie Koszule) urwały tylko 1 punkt, remisując w Baku właśnie z Azerbejdżanem. W całych eliminacjach strzelili jedynie 2 gole, tracąc ich aż 22. Estończycy byli w stanie napędzić nieco strachu Austriakom, prowadząc z nimi w Linzu 0:1 do pierwszej połowy, ale nie dowieźli tego wyniku do końca. Poza tym, z całym szacunkiem do Estonii, byli dostarczycielami punktów i chłopcem do bicia. Dlaczego zatem znaleźli się w play-offach?

Odpowiedź jest prosta – format eliminacji. Oparty jest on na rozgrywkach Ligi Narodów i jego rankingu. Choć Estonia zajęła w nim odległe, 49. miejsce, to liczą się jej dokonania w najniższej w rozgrywkach dywizji D. Okazała się być w niej najlepszą drużyną, wygrywając wszystkie 4 mecze w swojej grupie – po 2 z Maltą i San Marino. Łącznie uzyskała lepszy rezultat od drugiego zwycięzcy grupy w dywizji D – Łotwy i tym samym awansowała do dywizji C.

Osłabienia Estonii

Do meczu z Polską Estonia najprawdopodobniej przystąpi osłabiona problemami zdrowotnymi dwóch ważnych zawodników. Pierwszym z nich jest Rauno Sappinen – środkowy napastnik, znany w Polsce z gry dla Piasta Gliwice oraz Stali Mielec. Był autorem wszystkich 2 bramek, jakie Estonia zdobyła w 8 eliminacyjnych starciach. W sierpniu 2023 roku zerwał więzadło krzyżowe – kontuzja ta często eliminuje piłkarzy z gry na długie miesiące. Szanse na jego występ zmniejsza też fakt, że we wrześniu 2023 roku odszedł z Hapoelu Jerozolima i od tamtej pory nie ma klubu.

Drugim istotnym graczem, którego może zabraknąć, jest Mattias Käit. 25-latek w 7 meczach w tamtych eliminacjach grał od początku, a w 6 z nich – pełne 90 minut. Käit gra z reguły jako środkowy pomocnik i obecnie jest trzecim najwyżej wycenianym estońskim piłkarzem przez portal Transfermarkt. 54-krotny reprezentant Estonii regularnie zbierał minuty w lidze rumuńskiej, wchodząc przeważnie z ławki w barwach Rapidu Bukareszt. Od połowy stycznia 2024 roku Estończyk zmaga się z urazem kostki, a 21 lutego jego pracodawca poinformował w mediach społecznościowych, że wróci za około 6 tygodni. Oznaczałoby to, że mógłby ponownie zagrać na początku kwietnia, więc istnieją niewielkie szanse, że do meczu z Polską zdąży się wykurować.

Ponadto pod znakiem zapytania stoi występ Karola Metsa – środkowego obrońcy FC St. Pauli, filara estońskiej defensywy. W meczu 2. Bundesligi z Herthą Berlin po 80 minutach gry doznał urazu kolana i musiał opuścić boisko. Istniało podejrzenie zerwania więzadeł krzyżowych, natomiast badania tę kontuzję wykluczyło. Jak donosi TVP Sport, są szanse na występ Metsa. Uraz nie jest aż tak poważny, ale czasu na wyzdrowienie nie jest wiele i Estończycy dają mu 50% szans na występ z Polską.

W jaki sposób Estonia może zagrać z Polską?

W swoich ostatnich spotkaniach Thomas Häberli stawiał na dwie formacje: 3-5-2 lub 3-4-2-1. Wszystkie mecze eliminacji do Euro 2024 rozegrał tymi dwoma ustawieniami, po 4 spotkania każde. Wiele wskazuje więc na to, że szwajcarski szkoleniowiec nie będzie eksperymentować w tak ważnej konfrontacji z taktyką i wybierze jedną z powyższych formacji. Odnośnie formy niektórych zawodników, zwłaszcza grających w rodzimej lidze, należy mieć na uwadze fakt, że liga estońska gra systemem „wiosna-jesień” i jak dotąd rozegrano w tym sezonie tylko 2 kolejki.

Estonia nie jest drużyną, która na boisku potrafi dyktować warunki przez 90 minut. W swoich meczach eliminacyjnych miewali tylko krótkie zrywy, kiedy to piłka była po ich stronie. Dużego zagrożenia jednak nie stwarzali. W 8 meczach kwalifikacyjnych oddali łącznie 13 celnych strzałów, co daje średnio… 1,6 na mecz! Estończycy oddają zwykle inicjatywę przeciwnikom – ich średnie posiadanie piłki wyniosło niecałe 40%, a wskaźnik xG – 0,59. Te liczby mocno zawyżają spotkania z Azerbejdżanem, gdzie grali jak równy z równym. Z silniejszymi przeciwnikami nie mieli zwykle nic do powiedzenia. Na 6 pojedynków z Austrią, Belgią oraz Szwecją aż w 5 nich Estonia nie oddała choćby jednego celnego strzału na bramkę rywala!

REKLAMA

Na kogo z reprezentacji Estonii warto zwrócić uwagę?

Estonia nie dysponuje gwiazdami światowej sławy i wielu kibicom trudno byłoby zapewne bez zaglądania do internetu wymienić co najmniej trzech piłkarzy z tego kraju. Niewątpliwie jednak posiadają kilka nazwisk, na które w kontekście starcia z Polską warto zwrócić uwagę:

  • Karl Hein – uznawany obecnie za największy talent estońskiej piłki. 21-latek jest podstawowym bramkarzem reprezentacji, ale jest także zawodnikiem Arsenalu. Jest również najwyżej wycenianym piłkarzem z Estonii przez Transfermarkt (2 miliony euro). O ile dla kadry jest nieoceniony i gra w znacznej większości meczów, o tyle w klubie ma kłopoty z czasem na boisku. W tym sezonie jak dotąd tylko 5 razy znalazł się w kadrze meczowej Kanonierów, ale ani razu nie było mu dane zagrać w spotkaniu Premier League. Natomiast w Premier League 2, czyli młodzieżowych rozgrywkach w Anglii rozegrał jedynie 3 spotkania (po 16 kolejkach).
  • Konstantin Vassilyev – żywa legenda futbolu w Estonii. 39-letni ofensywny pomocnik reprezentował swój kraj w 157 meczach od 2006 roku. Doskonale znany kibicom Jagiellonii i Piasta, dzisiaj gra dla Flory Tallinn. Od 2018 roku pełni funkcję kapitana i trudno wyobrazić sobie skład na mecz z Polską bez niego. Gorzej może być jednak z jego rytmem meczowym – nie znalazł się w kadrze na pierwsze mecze ligi estońskiej.
  • Karol Mets – fundament i ostoja defensywy reprezentacji. Jest podstawowym zawodnikiem zarówno w reprezentacji, jak i w klubie. Zagrał w 23 meczach tego sezonu 2. Bundesligi w barwach St. Pauli – opuścił jedynie 2 spotkania ze względu na czerwoną kartkę. Tak jak wcześniej było wspomniane w tekście, nie wiadomo jeszcze, czy Mets wybierze się z reprezentacją do Warszawy. Jego strata z pewnością byłaby dotkliwa dla kadry i Estończycy wierzą, że będzie w stanie zagrać z Polską.

Podsumowanie

Jak zatem pokonać Estończyków? Zadanie wydaje się być z pozoru proste. Wystarczy zagrać z bardziej ofensywnym i odważnym nastawieniem. Z takim przeciwnikiem nie można stawiać całym zespołem czegoś w rodzaju linii Maginota w polu karnym, tylko wyjść z inicjatywą i zaatakować przeciwnika. Nie oznacza to jednak, że mamy zagrać nonszalancko i z przeświadczeniem, że mecz sam się wygra. To najwyższy czas wyciągnąć wnioski z żenująco słabego dla Polaków 2023 roku i przełożyć to na ten arcyważny mecz. Polacy dysponują większym potencjałem kadrowym niż Estonia i pokonanie jej jest dla nas nie tyle zadaniem, co wręcz obowiązkiem.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,771FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ