Ekstraklasa wraca do gry już w ten piątek. Dla niektórych klubów zima była pracowita, inne postawiły na stabilizację. Na naszej stronie staraliśmy się regularnie informować o najświeższych transferach, natomiast jeśli dopiero teraz postanowiliście nadrobić to, co działo się w przerwie pomiędzy rundami, to przychodzimy z pomocą. Oto najciekawsze transfery do klubów Ekstraklasy z rynku zagranicznego.
Erick Otieno (Raków)
– Nie szukaliśmy wahadłowego, ale Erick Otieno to piłkarz, którego przez lata chciałem kupić w Gent. Teraz miał ostatni rok kontraktu i mogliśmy pozyskać go na korzystnych dla nas warunkach, więc chcieliśmy z tego skorzystać. Wiem, że to piłkarz, który wyjątkowo dobrze pasuje do naszego stylu gry – tłumaczył ten ruch w wywiadzie dla Weszło nowy dyrektor sportowy Rakowa, Samuel Cardenas. 27-letni Kenijczyk od lipca 2018 roku grał w Szwecji i wyrobił tam sobie solidną markę. W ostatnich sezonach był podstawowym lewym obrońcą lub wahadłowym AIK-u. Biorąc pod uwagę europejskie aspiracje Rakowa transfer ten będzie dla niego krokiem w przód, ponieważ z byłym klubem grał jedynie raz, w obecnym sezonie, w kwalifikacjach do Ligi Konferencji.
Qendrim Zyba (Legia)
Po sprzedaży Bartosza Slisza do Atlanty United Legia musiała znaleźć jego następcę. Padło na wypożyczenie (z opcją wykupu) Qendrima Zyby, pomocnika kosowskiego FC Ballkani. Jego charakterystyka wydaje się być bardzo podobna do Slisza. – W Kosowie nie widziałem zawodnika, który biegałby więcej od niego. Zyba powinien być ustawiony przed defensywą, bo ma świetną wizję rozpoczynania ataków. W moich oczach przypomina nieco Granita Xhakę. Legia znalazła idealnego gracza, jakiego szukała – mówił dla Przeglądu Sportowego Lorik Jashanica, dziennikarz kosowskiego portalu GazetaBlic. Zyba ma już doświadczenie w europejskich pucharach grając z Ballkani w Lidze Konferencji, a minionej jesieni zadebiutował w reprezentacji Kosowa. Zawodnik, który kilka dni temu skończył 23 lata na papierze wydaje się godnym zastępcą Bartosza Slisza.
Ryoya Morishita (Legia)
Drugi transfer Legii Warszawa na naszej liście. Zespół Kosty Runjaicia będzie grał na wiosnę w fazie pucharowej Ligi Konferencji, więc poszerzenie kadry o kolejnego prawego wahadłowego (aczkolwiek Morishita jest uniwersalny i może grać też na innych pozycjach) do rywalizacji z Pawłem Wszołkiem jest logiczną decyzją. Ryoya Morishita to zawodnik, który całą dotychczasową karierę spędził w Japonii rozgrywając 120 spotkań na najwyższym poziomie rozgrywkowym. 26-latek ma także za sobą debiut w reprezentacji Japonii, ale nie znalazł się w kadrze na trwający Puchar Azji. – To szybki boczny obrońca. Jest prawonożny, ale może też grać na lewej stronie. Nie jest to bardzo techniczny zawodnik. Jest bardzo dobrze przygotowany sprintersko i jest w stanie pracować od pola karnego do pola karnego i to ze sporą intensywnością. Na pewno ma bardzo dobrą mentalność i wielką ambicję zaistnienia w Europie – w taki sposób dla Przeglądu Sportowego charakteryzował Morishitę Yuji Matsuoka, dziennikarz japońskiej gazety „Chunichi Shimbun”.
Soichiro Kozuki (Górnik)
Rynek japoński staje się coraz bardziej popularny w Ekstraklasie. Górnik wyciągniętego za grosze z ligi łotewskiej Daisuke Yokotę sprzedał po roku za 2 mln euro do Gent. W jego buty również ma wejść Japończyk, który również ma podobno duży potencjał. Na wypożyczenie (z opcją wykupu) do Zabrza trafił skrzydłowy Schalke, Soichiro Kozuki. 23-latek nie zrobił furory w pierwszej drużynie Konigsblauen, ale wielu fanów widziało w nim potencjał, a jego próbkę zaprezentował strzelając gola przeciwko RB Lipsk w poprzednim sezonie, gdy Schalke grało jeszcze w Bundeslidze.
Luka Vuskovic (Radomiak)
Takiego transferu w Ekstraklasie chyba jeszcze nie było. Do Radomiaka Radom na półroczne wypożyczenie trafia gracz uważany za jednego z najbardziej utalentowanych 16-latków na świecie. Luka Vuskovic to środkowy obrońca, który już w poprzednim sezonie debiutował w Hajduku Split i jest najmłodszym strzelcem gola w historii tego klubu. W serwisie Transfermarkt jego wartość rynkowa wynosi 7 mln euro. Obecnie wyżej wyceniany jest tylko Ernest Muci, a żaden piłkarz w momencie przyjścia do Polski nie miał tak wysokiej wartości rynkowej, jak Vuskovic. Gdy Chorwat skończy 18 lat to oficjalnie zostanie zawodnikiem Tottenhamu, ponieważ Spurs minionego lata zapłacili za jego potencjał prawie 14 mln euro.
Vagner Dias (Radomiak)
33 mecze i 4 gole w Ligue 1. 38 występów i 13 trafień w Ligue 2. 23 spotkania i 4 bramki w lidze belgijskiej. 10 występów dla swojej reprezentacji narodowej, w tym udział w Pucharze Narodów Afryki. W szczytowej formie wyceniany przez portal Transfermarkt na 3,5 mln euro. 28 lat. Vagner Dias, który trafił do Radomiaka ma za sobą ciekawą przeszłość, ale jest także dużym znakiem zapytania. Od września bowiem skrzydłowy pozostawał bez klubu. Optymistycznie na ten fakt patrzy jednak Maciej Kędziorek, trener Radomiaka. – Będzie gotowy szybciej, niż się spodziewaliśmy. Dajemy mu czas, bo pół roku nie grał w piłkę, musi się dotrzeć z zawodnikami, ale w kilku akcjach pokazał już, że może być dla nas wzmocnieniem. – mówił dla Weszło o reprezentancie Wysp Zielonego Przylądka po jednym ze sparingów.
Riza Durmisi (ŁKS)
Kolejny piłkarz, który trafił do Ekstraklasy, ponieważ jego kariera znalazła się na zakręcie. Riza Durmisi od lipca nie mógł znaleźć pracodawcy, po tym jak Lazio nie przedłużyło z nim kontraktu. Do jednego z najlepszych włoskich klubów trafiał latem 2018 roku za 7,5 mln euro. Był wówczas regularnym reprezentantem Danii (aczkolwiek nie znalazł się w samolocie na MŚ w Rosji) i miał za sobą dwa sezony regularnej gry w Betisie. Od tego okresu w żadnym klubie nie był jednak podstawowym piłkarzem. Zaczęło się od Lazio, a z czasem schodził coraz niżej – Nicea, Salernitana, Sparta Rotterdam, Leganes i Tenerife (do wszystkich klubów był wypożyczany), aż w końcu podpisał kontrakt z ŁKS-em, który zmierza do 1. Ligi. Łodzianie jednak w 30-latku upatrują nadziei na utrzymanie. Jest to ruch ryzykowny, ale bez takich trudno będzie uratować Ekstraklasę.
Adam Vlkanova (Ruch)
Podobnym tropem poszedł przedostatni zespół ligowej tabeli, czyli Ruch Chorzów. Adam Vlkanova (przychodzący na wypożyczenie z opcją wykupu) tak bogatej kariery jak wyżej opisywany Durmisi nie ma, ale może się za to pochwalić nie tak odległymi sukcesami. W poprzednim sezonie strzelił dla Viktorii Pilzno bramkę w Lidze Mistrzów przeciwko Bayernowi, a w tym zaliczył 4 występy w Lidze Konferencji. – Przede wszystkim trener musi zdecydowanie na niego postawić. Jasno powiedzieć, że jest liderem i że dużo od niego oczekuje. No i są sprawy, na które nie nikt nie ma wpływu. Jeśli zima będzie długo trzymać, do tego wyniki nie będą się zgadzać, a jeszcze trzeba będzie mocno walczyć fizycznie, może być rozczarowanie – opisuje Vlkanovę dla Przeglądu Sportowego anonimowo jeden z jego byłych klubowych kolegów.