Drużyna Krakowa fatalnie rozpoczęła obecny sezon Fortuna 1. Ligi. Ledwie pięć punktów zdobytych w pierwszych pięciu meczach nie mogło zadowalać kibiców. Arka również zawodziła, a ekipy, które teoretycznie powinny bić się o bezpośredni awans, dryfowały w środku ligowej tabeli. Zarówno jedni jak i drudzy bardzo chcieli dziś wygrać, nie odpuszczając nawet na minutę.
Mnóstwo goli i zwroty akcji
Od samego początku meczu byliśmy świadkami ogromu emocji. Na prowadzenie wyszła krakowska Wisła. Goście fatalnie wykonali rzut rożny, a błyskawiczna kontra gospodarzy i dobre podanie do Rodado pozwoliło Białej Gwieździe otworzyć worek z bramkami. Drużyna trenera Sobolewskiego fantastycznie wyszła w mecz i nic nie wskazywało na to, że Arka będzie mogła w ogóle wyrównać.
Tymczasem, ledwie pięć minut później byliśmy świadkami remisu. Czubak wykorzystał idealną wrzutkę Stolca „na nos” i nie dał szans golkiperowi rywali. Na tablicy wyników widniał remis a mecz rozpoczynał się od nowa. Wisła znów zaczęła cisnąć rywali chcąc bardzo szybko wyjść na ponowne prowadzenie.
To udało się w 37. minucie. Ponowne błysnął Rodado, który silnym strzałem z lewej nogi nie pozostawił złudzeń. Hiszpan zagrał kapitalny mecz, a drugi gol znów zapewnił Wiśle mnóstwo komfortu. Na drugą połowę Arka musiała wyjść z dużo lepszym nastawieniem.
Rodado show!
Druga połowa była już majstersztykiem w wykonaniu Wisły. Przez cały czas gracze z Krakowa narzucali swój styl gry, dusząc zawodników z Gdyni. Arka nie miała żadnych argumentów a kolejne trafienia gospodarzy musiały być jedynie kwestią czasu. W 73. minucie padł gol na 3:1. Ten był jednak nieco absurdalny.
Biała Gwiazda zdobyła go bowiem… praktycznie bezpośrednio z rzutu rożnego. Trafienie zostało przypisane Goku, ale do końca nie jest jasne, kto tak naprawdę trafił do siatki. Dwie bramki przewagi były niejako kropką nad „i”. To nie zadowalało jednak Rodado. Hiszpan miał dziś ochotę na więcej, co udowodnił niecały kwadrans później. W 83. minucie zamknął wynik trafiając na 4:1. Arka leżała na deskach, a gospodarze wreszcie spełnili wymagania kibiców. W końcówce meczu golem na 5:1 pięknym trafieniem z za pola karnego popisał się jeszcze Olejarka. Deklasacja.
Krakowski powiew optymizmu
Po naprawdę średnim początku sezonu Wisła wreszcie zagrała dobry mecz. Nie było to wymęczone i trudne zwycięstwo. Wiślacy kontrowali mecz od pierwszej do ostatniej minuty doskonale zdając sobie sprawę z tego, jak powinni zagrać. Sytuacja w tabeli dalej nie jest najlepsza, ale wreszcie krakowski kibic może się lekko uśmiechnąć.
Arka natomiast zawiodła, ale paradoksalnie jest teraz w takiej samej sytuacji jak ich dzisiejszy rywal. Osiem punktów w sześciu meczach to wynik mocno średni, ale na poprawę gry jest jeszcze czas. Dziś otrzymali zimny prysznic, z którego trzeba wyciągnąć wnioski.