Raków Częstochowa obronił przewagę z pierwszego spotkania przeciwko Arisowi Limassol, ba! Zdołał wygrać także spotkanie rewanżowe, zapewniając sobie miejsce w decydującej rundzie kwalifikacji Champions League. Podopieczni Dawida Szwargi, kończąc dzisiejsze spotkanie przeciwko Cypryjczykom, nie wiedzieli jeszcze, z kim przyjdzie im zmierzyć się w dwumeczu o fazę grupową Ligi Mistrzów. Wszystko dlatego, że regulaminowe 90 minut pojedynku Sparty Praga z Kopenhagą nie wyłoniło zwycięzcy.
Po bezbramkowym remisie w pierwszym meczu, w drugim na gola czekaliśmy dokładnie 15 sekund
Długa piłka w okolice pole karny Sparty, futbolówka wylądowała pod nogami Kristiana Eriksena, który niepozornym uderzeniem dał prowadzenie mistrzom Danii. Czesi mogli i musieli zabrać się do odrabiania strat. Do 90. minuty zdołali oddać aż 20 uderzeń na bramkę bronioną przez Kamila Grabarę. Większość z nich była jednak mocno niecelna, a gdy zmierzała w światło bramki, na posterunku był dobrze dysponowany Polak.
W 56. minucie do wyrównania mógł doprowadzić kapitan Sparty Praga — Ladislav Krejčí. Arbiter nie uznał jednak trafienia po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, najwyraźniej uznając, że przy oddawaniu strzału faulowany został jeden z piłkarzy Kopenhagi. To, co wówczas zostało odroczone, wydarzyło się w 80. minucie. Wtedy właśnie na 1:1 trafił po kapitalnym rajdzie Veljko Birmančević. Kamil Grabara, który dwoił się i troił, tym razem musiał skapitulować.
Podczas dogrywki od początku to Sparta była aktywniejsza
Grabara utrzymywał Kopenhagę przy remisie, ale w końcu przepięknym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Qazim Laci. Czesi byli wyraźnie lepszym zespołem, ale… brakowało im koncentracji. Po chwili bowiem, zamieszanie w polu karnym wykorzystał Viktor Claesson, który doprowadził do wyrównania. To była kosmiczna batalia. W drugiej części dogrywki drogę do siatki znalazł Victor Olatunji, ale po chwili na 3:3 trafił Viktor Claesson. Cios za cios. To, co Czesi zdobywali błyskotliwą grą w ofensywie, marnowali chaotyczną postawą w defensywie. Oddając przez 120 minut aż 29 strzałów, z czego 13 w światło bramki, musieli przystąpić do serii rzutów karnych.
To była idealna okazja, by Kamil Grabara skradł show. Czesi — w osobie Krejčíego rozpoczęli jednak od uderzenia w poprzeczkę. Kapitan Sparty miał rozpocząć pewnie, ale to on zmarnował swoją szansę. Po niej kolejni gracze znajdowali drogę do siatki, aż do próby Asgera Sorensena. Duńczyk w barwach czeskiej drużyny nie potrafił pokonać Grabary, a Polak dołożył cenną cegiełkę do awansu swojego zespołu. Piłkarze Kopenhagi wykorzystali wszystkie swoje próby, Czesi zmarnowali dwie i to Duńczycy zmierzą się z mistrzem Polski w dwumeczu o fazę grupową Ligi Mistrzów.
Co taki wynik oznacza dla Rakowa Częstochowa?
Nie będziemy owijać w bawełnę. Naszym zdaniem Kopenhaga była słabsza w dwumeczu. Strzelała gole, bowiem Czesi mieli zbyt wielki chaos w obronie i nie potrafili zachować konsekwencji. Sparcie brakowało skuteczności, albo kapitalnie bronił Grabara. Sparta byłaby zdecydowanie trudniejszym przeciwnikiem dla mistrza Polski. Duńczycy także będą faworytem rywalizacji, ale naszym zdaniem Raków nie jest bez szans.